Dla Szyszki ten dzień był szczególnie ważny. Właściwie, czy którykolwiek z jej krótkiego życia nie był? Wesoła uczennica, nauczyła się już lepiej polować, po kilku dniach ciężkiego treningu tej sztuki. Teraz przyszła kolej na nauczenie się kolejnej.
- Musisz atakować mocniej.
Szyszka oddychając ciężko, spoglądała na swoją mentorkę. Oczy Płomykówki błyszczały. Mentorka była ustawiona w pozycji gotowej do walki, podczas kiedy Szyszka ponowiła próbę jej zaatakowania. Koteczka rzuciła się do przodu, dudniąc łapami po wydeptanym śniegu. Czarna kotka miała zamiar rzucić się na jej bok, ale wtedy mentorka popchnęła ją szybkim ruchem w zaspę. Szyszka wypluła szybko śnieg, podnosząc się ponownie na równe łapki. Szyszce nie trzeba było tłumaczyć, co to oznacza, Płomykówka chciała przekazać jej, że przeciwnik nie da jej litości.
Kotka wykorzystała manewr zaskoczenia, by rzucić się w stronę mentorki. Uczennica wskoczyła jej na grzbiet, gryząc zastępczynię przywódczyni przy tym w łapę. Płomykówka wiła się chwilę, nim zrzuciła z siebie Szyszkę.
- Jeśli zdarzy ci się taka sytuacja podczas wojny, możesz paść na grzbiet i przygnieść przeciwnika. Twój rywal nie może się spodziewać twoich ataków. Musisz być zwinna, oraz pewna każdego swojego ruchu. Spróbuj ponownie.
Szyszka tym razem zaatakowała Płomykówkę od boku, oczywiście, ze schowanymi pazurami. Trening walki był bardzo ciężki i pewnie gdyby nie upartość Szyszki, usiadłaby teraz nie ziemi, jęcząc, że jej zimno.
Ponawiała swoje ataki, co jakiś czas odskakując. Była zadowolona, gdy Płomykówka ją pochwaliła. Ich trening przeciągnął się do pory zachodzącego słońca.
- Wracajmy do obozu.-zarządziła Płomykówka.
Szyszka nie mogła się doczekać, by pochwalić się bratu zdobytymi dzisiaj umiejętnościami. Cała rozmarzona, nie zwracała nawet uwagi, gdzie się kieruję. Gdy wkroczyła do obozu, podziękowała Płomykówce za trening.
Czarna kotka rozejrzała się następnie po obozie, w poszukiwaniu jakiegoś znajomego pyszczka. Jak na zawołanie, Leszczyna znalazła się w pobliżu. Szyszka uniosła wysoko ogonek, zbliżając się do kotki. Jej oczy błyszczały dumą.
Gdy coraz bardziej zbliżała się do rudej uczennicy, zauważyła jej zdenerwowanie. Czuła od niej zapach ekscytacji. Zamierzała o to zapytać. Usiadła obok Leszczynki.
- Cześć, jak idą treningi?
- Dobrze.-miauknęła Leszczynka, spoglądając w jej stronę.-A u ciebie?
- Nie narzekam. Płomykówka pokazała mi dzisiaj jak się walczy. Było naprawdę ciężko, padam na łapy.-wyżaliła się Szyszka, mrugając ze zmęczenia. Ciekawość po raz kolejny w niej zwyciężyła.-O czym rozmyślasz? Może o moim bracie?
- Dlaczego miałabym o nim rozmyślać?-miauknęła zdziwiona Leszczynka. Szybko pokręciła głową.-To dotyczy czegoś innego.
Szyszka wzruszyła ramionami.
- Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć.-gdy Leszczynka milczała zbyt długo, Szyszka poderwała się z miejsca, skacząc prosto na koleżankę z legowiska. Obie kotki przeturlały się w śniegu. Szyszka powaliła rudą kotkę na ziemię, mrucząc przy tym z rozbawienia.
- Myślę, że to początek wspaniałej przyjazni.
<Leszczynko? Masz taki niezapowiedziany wątek>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz