Jak to jeszcze raz?
Kotka odskoczyła jak poparzona od liliowej, obawiając się ponownego wrzucenia. To nie tak, że jej nie ufała, po prostu ta czasem była zbyt ekstremalna jak dla Sroki, która nie zawsze była gotowa psychicznie na jej wszystkie pomysłu. Otrzepała energicznie sierść z nienawidzonego płynu i zaczęła zlizywać go z futra. Nie dość, że musiała się umyć, przez co jej wspaniała kilkuksiężycowa warstwa kurzu została zniszczona, to na dodatek śmierdziała niczym wronia strawa Dwunożnych. Niezapominajka widząc niezadowolony pysk kotki zaśmiała się. Sroczy Żar prychnęła zdenerwowana.
— Gdybyś tylko się zobaczyła też byś tak zareagowała — tłumaczyła się liliowa kąsającej się kotce.
Sroka uśmiechnęła się zgryźliwie.
— Ach tak? — mruknęła, gdy do łba wpadł jej pewien pomysł. — Chyba nawet wiem jak to sprawdzić
Nim młodsza zdążyła jakkolwiek zareagować, znajdowała się już w Wielkiej Rzece. Niezapominajka wywróciła oczami i prysnęła wodą w stronę kotki. Widząc odskakującą szybko wojowniczkę zaśmiała się oraz podpłynęła do brzegu kamiennego zbiornika. Wyskoczyła z gracją z niego i spojrzała na Srokę, próbując odgarnąć łapą mokrą sierść z pyska. Niebieska mało co nie parsknęła rozbawiona na mokrego klona Zlepionej Łapy.
— Zadowolona? — mruknęła liliowa, próbując poprowadzić futro do porządku.
Skrzywiła się, czując dziwny smak wody.
— I to jak — odpowiedziała dumnie Sroczy Żar, podchodząc wesoło do kotki.
***
Kotka leżała w kociarni z uczepionymi do jej brzucha trzema kupami futra przykrytymi jej ogonem. Znudzona nie wiedziała za bardzo co ze sobą robić. Żurawinowe Bagno był na polowaniu, Wchodząca Fala też gdzieś zniknęła, a reszta obozu zdawała się żyć swoim życiem. Spojrzała na swoje pociechy. Kociaki ugniatały jej brzuch swoimi małymi łapkami, by wycisnąć z niej jak najwięcej mleka. Czasem Jarzębinka i Bluszczyk rywalizowali o lepsze miejsce, przygniatając Żywice i na tym kończyły się fascynujące wydarzenia w kociarni. W końcu co innego mogłyby robić te maluchy prócz jedzenia i spania. Pewnie w nic, dlatego kotka czasem im urozmaicała codzienność, tworząc wyścigi kociąt. Rozstawiała je po wszystkich kątach żłobka po czym siadała na mecie, czyli w swoim legowisku. Co prawda zawody nie zawsze wyglądały tak jak to sobie wyobrażała, czasem któreś z kociąt gubiło się i zaczynało płakać przeraźliwie, lecz lepszej rozrywki nie potrafiła sobie znaleźć.— Hej, Sroczko! — usłyszała znajomy głos, którego nie spodziewała się w najbliższym czasie usłyszeć. Odwróciła łeb w stronę zejścia do żłobka i uśmiechnęła lekko się na widok znajomej sylwetki. Trochę już jej nie widziała. — Lśniące Słońce mówił, że tu cię znajdę, dawno się już nie widziałyśmy, co nie? W ogóle nie spodziewałam się tego, no wiesz ty i kociaki, nie żeby coś, ale...
— Hej — przerwała kotce, widząc, że ta zaraz zacznie swoją paplaninę.
Brakowało jej trochę kocicy, nie mogła skłamać, jednak za jej gadulstwem w ogóle się nie stęskniła. Wręcz dopiero teraz doceniła wspaniałą ciszę jaką miała w żłobku. Sroczy Żar podniosła ogon, odkrywając przy tym niezbyt zadowolone tym kocięta. Niezapominajka podeszła powoli do kotki i usiadła przed nią, by przyjrzeć się lepiej maluchom. Wystawiła niepewnie łapkę w ich stronę, by pacnąć mięciutkie futerko kociąt. Dotknęła delikatnie Żywicę, na co ten pisnął niezbyt zadowolony i wczłapał się pod łapę mamy.
— Ale słodziaki — mruknęła Niezapominajka, pacając pozostałe kociaki. — Jak je nazwałaś?
— To jest Bluszczyk — odparła Sroka, wskazując łbem na największego malucha. — Ta mała to Jarzębinka, a ten uciekinier... — przerwała, by podnieść łapę i zaprezentować kotce ostatniego kociaka. — To Żywica
<Niezapominajko? czas na zapoznanie z bratańcami xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz