- Dzisiaj Wodospad i Lampart zostaną zaniesieni do klanu lisa - mruknął z zadumą wpatrując się w bawiącą się trójkę młodych - To już postanowione. Pomożesz mi - dodał zaraz, widząc na pysku starej kotki szok i niedowierzanie.
- Ale one są nasze! One należą do klanu klifu! - sprzeciwiła się Wschodzik, strosząc futerko na karku. Rudzielec pokiwał łbem lekko rozbawiony
- Miałaś córkę, prawda? Z pierwszego miotu... jak jej tam było? Pszczele Żądło, mam rację? - zaczął, wykorzystując wszystkie zebrane dotąd wiadomości na temat rodziny szylkretki - Uciekła, jeśli mi dobrze wiadomo. Ponoć jest już martwa, tak przynajmniej mi mówiła Czereśnia. Była w związku z kotką. Dziwne, doprawdy, dwie kotki w związku... niedorzeczność. Ale wracając... Zostawiła jednak po sobie trójkę kociąt. Dym, Rudzik i Pszczółka, są twoimi wnukami. Jak mniemam chciałabyś je poznać. Dlatego też proszę cię, Wschodząca Falo, byś ze mną tam poszła - zakończył, liżąc swoją przednią łapę - Jak więc będzie?
- Zgoda - mruknęła, zastanawiając się wcześniej dość długą chwilę. Przymknęła oczy, ciesząc się ciepłymi promieniami słońca.
- Wybornie. Ruszajmy więc - przeciągnął się, mrucząc cicho, gdy w jego grzbiecie coś przyjemnie strzeliło. Bez zbędnych ceregieli podszedł i złapał Lamparta za skórę na karku, czekając cierpliwie aż Wschodzik zrobi to samo z Wodospadem. Skinął łbem swojemu przybranemu ojcu. Wiedział, że czarny kocur zajmie się klanem, kiedy go nie będzie.
~*~
Przekroczyli granicę terytorium klanu lisa, dusząc cicho, Wodospad wił się w pysku Wschodzącej Fali, pokazując swoje niezadowolenie. Lis, a z resztą nie tylko on, zaczął odczuwać zimno. Na czubkach wąsów lidera zwisały teraz małe kryształki, zaś większość jego futra pokrywał śnieg. Otrzepał się zaraz, a przy każdym kroku jakie wykonał śnieg skrzypiał niemiłosiernie.
- Nie biegnie za nami? - szepnęła Wschodzik, odstawiając małego na chwilę na ziemię. Lisia Gwiazda odwrócił łeb na moment z ulgą stwierdzając, że nie są śledzeni. Pokiwał łbem przecząco - A... a gdzie jest Lampart?! - wykrzyknęła przerażona kocica, rozglądając się nerwowo dookoła. Faktycznie, brakowało kociaka. Cholera! Syn Czaplego Potoku musiał go upuścić, kiedy uciekali przed lisem! Tortie pobiegła po ich śladach zrozpaczona, zaraz zatrzymując się jednak, gdy zawiał mocniejszy wiatr, zamazując tym samym odciski łap. Kocur spojrzał na burego kocurka po czym bez ceregieli złapał go za skórę na karku, idąc dalej.
W końcu na szczęście dwójka dorosłych kotów i jeden kociak dotarli do obozu klanu lisa. Sam lider poszedł porozmawiać z Czereśnią, zaś matce Liliowej Sadzawki poradził, by odszukała Dymka, Pszczółkę i Rudzika.
< Wschodzik? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz