Co to lisie łajno sobie myślało? Czy ona właśnie wepchnęła jej szyszkę w pysk? Jej? A teraz oferowała jej posiłek? Na osty i ciernie, nie doczekanie! Lada chwila miała zostać nie potężną wojowniczką, jak tatuś, a jakiś wielki wypłosz miał serwować jej jedzenie?
W końcu udało jej się poluzować wrzynającą się w podniebienie szyszkę, którą pękła. Rozdrobnionymi kawałkami knebla Gorzka splunęła w nieznajomą, trafiając tym samym w jej klatkę piersiową. Niech to wszystko piorun trzaśnie, przecież celowała w pysk! Dlaczego ta brzydula musi być taka wielka?
— Zabieraj mi to sprzed nosa Ty... Ty... — urwała na chwilę, aby wymyśleć jakąś dobrą obelgę. — Krowi placku jeden, o! I na co się gapisz, co? Wiesz, kim jest mój ojciec? — odtrąciła łapą skrzydlate żyjątko, spoglądając hardo na nieznajomą. Koło ogona jej latało, iż była wielka i dla czekoladowo-rudej mogła być potencjalnie groźna. W oczach Gorzkiej był to intruz na terenie ich w s p a n i a ł e g o Klanu Wilka. Och, niech no tylko Iglasty Krzew się dowie!
— Hej, spokojnie — kocica poczęła łapą strzepywać kawałki szyszki z futra, trochę zdziwiona, a trochę chyba zirytowana zachowaniem koteczki? Też coś. Powinna być przerażona. W końcu spotkała Gorzką Łapę. TĄ Gorzką Łapę. — Chciałam tylko być miła. Nie musisz od razu się denerwować.
Małe pazurki wbiły się w ziemię, słysząc te słowa. Och, gdyby tylko tata tu był, pokazałby tej wielkiej, czarnej kupie futra, gdzie raki zimują. Znaczy się, Gorzka też by jej chętnie pokazała, ale nie chciała brudzić łapek, no i wszyscy wiedzieliby, że wyszła z obozu bez pozwolenia...
— Być miła — przedrzeźniła ją, na końcu wytykając język — też coś. Nie zadaję się z jakimiś wypłoszami dwunogów. To oni cię tak spasli? — burknęła z kpiną, uśmiechając się przy tym złośliwie, pewna, że teraz to jej przygadała. Właściwie, nie wiedziała, czy maine coonka ma coś wspólnego z dwunogami, ale obok klifiaków to była największa obelga, jaką znała, więc jej użył. Sen spojrzała na nią, marszcząc brwi. Wydawało się, jakby oddawała się jakiejś dziwnej zadumie, chociaż Gorzka prawie nie zwróciła na to uwagi.
— Słuchaj, mała. Nie mam pojęcia, o co ci chodzi, ale chciałam się po prostu zaprzyjaźnić. Skoro mamy tak rozmawiać, to najlepiej sobie pójdę — chwyciła gołębia w pysk i odwróciła się w swoim kierunku. Ucieka? Też coś! Najpierw wtargnęła na ich tereny, a teraz ucieka? Och, Gorzka na pewno jej na to nie pozwoli! Rzuciła się za nią, ciągnąc ogromną kotkę za ogon. — Co ty znowu wyprawiasz? — sarknęła, patrząc na nią z wyrzutem.
— Nigdzie nie uciekasz! Zabieram cię do tatusia. Musi wiedzieć, co zrobiłaś! — krzyknęła po puszczeniu jej, szczerząc przy tym kły. Sen westchnęła.
— Czyli... Co dokładnie?
Gorzka wbiła pazury w ziemię, biorąc głęboki wdech. Głupia, nie wie nawet, co zrobiła?
— Wtargnęłaś na teren należący do wspaniałego i wielkiego Klanu Wilka, a następnie przygniotłaś swoim dupskiem córkę zastępcy tego cudownego miejsca, ponadto ubliżyłaś jej zdolnością łowieckim, oferując jej to... Coś — wskazała z politowaniem na gołębia — a to oznacza, że masz poważne kłopoty! — zawołała wesoło, unosząc ogonek do góry. — Więc idziesz ze mną... Śmierdziuchu — rzuciła od niechcenia, nie licząc na chociażby cień protestu.
< Sen? Gorzka to bardzo milusińska istotka ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz