Po usłyszeniu pytania kocur nabrał powietrza tak gwałtownie, że aż się nim zakrztusił. Zaczął kasłać, a gdy już stwierdził, że jest zdolny do mówienia, zatrzymał się, odwrócił w miejscu i stanął przed Fiołkiem.
— Skąd ci przyszło do głowy zadawać takie pytania? — rzekł stanowczo z poważną miną. Fiołek nie wyglądała na ani trochę przejętą jego wyrazem pyska.
— Jestem już duża, a dalej nie wiem! A co, jeśli będę chciała mieć kiedyś kociaki, ale nie będę wiedziała, jak? Co wtedy zrobię?!
— Ale... Słodki jeżu, twoja matka powinna zadbać o twoją edukację w tych sprawach — Co prawda, Czapli Potok mniej więcej wiedział, jak to przebiega, jednak wizja opowiadania to jego własnej siostrzenicy nie była zbyt zachęcająca.
— Może i tak, ale mamy tu nie ma, a ja chcę się dowiedzieć teraz! — uczennica tupnęła nogą, a na jej pyszczek wstąpił grymas naburmuszenia. Z wciąż brudną sierścią i nadąsaną miną wyglądała trochę jak Dzicza Łapa, który nawinął się Żmijowej Łusce pod pazury.
Czapli Potok zmarszczył brwi, po czym usiadł prosto i majestatycznie. Spojrzawszy na Fiołkową Łapę spod przymrużonych powiek zaczął mówić.
— A więc, kiedy kocur i kotka bardzo się kochają, w pewnym momencie swojego związku mogą chcieć założyć rodzinę. Wtedy idą sobie w jakieś ustronne miejsce, kotka kładzie się na brzuchu, a kocur wskakuje na nią od tyłu, łapie za kark i to, co ma pod ogonem wsadza swojej partnerce pomiędzy tylne nogi. No i potem jest im bardzo fajnie, a na samym końcu samiec wychodzi z kotki i wtedy ona najprawdopodobniej zajdzie w ciążę. I to tak mniej więcej przebiega — zakończył. Starał się brzmieć jak najbardziej pewnie, ale wyraźnie było słychać zażenowanie w jego głosie.
Fiołkowa Łapa przez chwilę jedynie mrugała w milczeniu, ale nagle wykrzyknęła entuzjastycznie:
— Zróbmy to, wujku!
— Co? — Czapli Potok wcisnął głowę między łopatki, a na jego pysku malowało się zdezorientowanie, delikatne rozbawienie i czyste przerażenie.
— No powiedziałeś, że koty które się kochają to robią, a ty mnie przecież kochasz, tak? No chyba, że nie? — iskierka podekscytowania w oczach Fiołkowej Łapy nieco przygasła, na myśl o tym, że jej superowy wujek jej nie kocha.
— Fiołeczku — wojownik wziął głęboki oddech. — Kocham ciebie tak, jak ty kochasz Księżycową Łapę i Orlą Łapę, nie tak, jak Brzoskwiniowa Gałązka kocha Ciernistą Łodygę — wyjaśnił jej, niepewny, czy młoda zrozumie.
— Ale... Hej, czekaj, skoro tylko kocur z kotką mogą robić dzieci, a ja mam dwie mamy, w takim razie skąd ja się wzięłam? — spytała podejrzliwie, jakby Czapli Potok ukrył coś przed nią.
— Brzoskwiniowa Gałązka jest bardzo specjalną kotką, która ma to, co kocury — miauknął wojownik, nieco już zmęczony pytaniami siostrzenicy.
<Fiołas??>
— Skąd ci przyszło do głowy zadawać takie pytania? — rzekł stanowczo z poważną miną. Fiołek nie wyglądała na ani trochę przejętą jego wyrazem pyska.
— Jestem już duża, a dalej nie wiem! A co, jeśli będę chciała mieć kiedyś kociaki, ale nie będę wiedziała, jak? Co wtedy zrobię?!
— Ale... Słodki jeżu, twoja matka powinna zadbać o twoją edukację w tych sprawach — Co prawda, Czapli Potok mniej więcej wiedział, jak to przebiega, jednak wizja opowiadania to jego własnej siostrzenicy nie była zbyt zachęcająca.
— Może i tak, ale mamy tu nie ma, a ja chcę się dowiedzieć teraz! — uczennica tupnęła nogą, a na jej pyszczek wstąpił grymas naburmuszenia. Z wciąż brudną sierścią i nadąsaną miną wyglądała trochę jak Dzicza Łapa, który nawinął się Żmijowej Łusce pod pazury.
Czapli Potok zmarszczył brwi, po czym usiadł prosto i majestatycznie. Spojrzawszy na Fiołkową Łapę spod przymrużonych powiek zaczął mówić.
— A więc, kiedy kocur i kotka bardzo się kochają, w pewnym momencie swojego związku mogą chcieć założyć rodzinę. Wtedy idą sobie w jakieś ustronne miejsce, kotka kładzie się na brzuchu, a kocur wskakuje na nią od tyłu, łapie za kark i to, co ma pod ogonem wsadza swojej partnerce pomiędzy tylne nogi. No i potem jest im bardzo fajnie, a na samym końcu samiec wychodzi z kotki i wtedy ona najprawdopodobniej zajdzie w ciążę. I to tak mniej więcej przebiega — zakończył. Starał się brzmieć jak najbardziej pewnie, ale wyraźnie było słychać zażenowanie w jego głosie.
Fiołkowa Łapa przez chwilę jedynie mrugała w milczeniu, ale nagle wykrzyknęła entuzjastycznie:
— Zróbmy to, wujku!
— Co? — Czapli Potok wcisnął głowę między łopatki, a na jego pysku malowało się zdezorientowanie, delikatne rozbawienie i czyste przerażenie.
— No powiedziałeś, że koty które się kochają to robią, a ty mnie przecież kochasz, tak? No chyba, że nie? — iskierka podekscytowania w oczach Fiołkowej Łapy nieco przygasła, na myśl o tym, że jej superowy wujek jej nie kocha.
— Fiołeczku — wojownik wziął głęboki oddech. — Kocham ciebie tak, jak ty kochasz Księżycową Łapę i Orlą Łapę, nie tak, jak Brzoskwiniowa Gałązka kocha Ciernistą Łodygę — wyjaśnił jej, niepewny, czy młoda zrozumie.
— Ale... Hej, czekaj, skoro tylko kocur z kotką mogą robić dzieci, a ja mam dwie mamy, w takim razie skąd ja się wzięłam? — spytała podejrzliwie, jakby Czapli Potok ukrył coś przed nią.
— Brzoskwiniowa Gałązka jest bardzo specjalną kotką, która ma to, co kocury — miauknął wojownik, nieco już zmęczony pytaniami siostrzenicy.
<Fiołas??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz