- Nienawiść da ci siłę, Czajkowa Łapo. Przekuj ją w broń przeciwko naszym wrogom. Może nie jesteś zbyt sprawna, a trening ci się dłuży, jednak... masz potencjał, by to zakończyć. Zakończyć nasz ból.
Jego słowa były takie piękne. Sączyły się z jego pyska prosto do jej mózgu, bez problemu wijąc w nim sobie gniazdo. Mówił jej to, co potrzebowała usłyszeć. Miała potencjał. Mogła dokonać czegoś wielkiego. Czego szukała, znalazła w futrze rudego kocura. Łkała, całkowicie oddając się idei Rozżarzonego Płomienia. Chciała, by się spełniła. Chciała być tą specjalną, wybraną, docenianą, silną, wspaniałą.
- Jak? - zapytała, pociągając nosem, nadal trzymając pysk w jego sierści. Nie chciała tracić tej chwili, mimo tego czuła, że zyskała więcej siły. Po odpowiedzi... po odpowiedzi będzie wiedziała co robić, by nie zawieść siebie i Rozżarzonego Płomienia. Co zrobić, by jej... by ich marzenia się spełniły.
- Na razie... udowodnij, że jesteś godna zostać wojownikiem. Później dowiesz się reszty - to powiedziawszy wstał. - Ruszajmy dalej. Zrobimy krótki patrol przy granicach.
Czajka starła łzy z oczu i policzków, uniosła dumnie głowę, a wiatr przebiegł przez jej rudo-czarne futro. Była gotowa, na następne zadania i przeszkody. Wiedząc, że Rozżarzony Płomień w nią wierzy, nic nie mogło jej zatrzymać.
- Na razie... udowodnij, że jesteś godna zostać wojownikiem. Później dowiesz się reszty - to powiedziawszy wstał. - Ruszajmy dalej. Zrobimy krótki patrol przy granicach.
Czajka starła łzy z oczu i policzków, uniosła dumnie głowę, a wiatr przebiegł przez jej rudo-czarne futro. Była gotowa, na następne zadania i przeszkody. Wiedząc, że Rozżarzony Płomień w nią wierzy, nic nie mogło jej zatrzymać.
*po zgromadzeniu, przed mianowaniem Węgla*
Niecierpliwie czekała na mentora przy wyjściu z obozu. Dzisiaj był ten dzień. Dzisiaj mu pokaże, że jest gotowa na zostanie wojowniczką. Miała już dostarczająco dużo księżyców na karku, żeby opuścić leże uczniów. Gdy Żar nareszcie się pojawił, jej zapał nieco odpadł. Jej mentor wyglądał jak wyprany z życia! Nieułożone futro, smętny wyraz pyska, smutny brak iskierki w oczach. czyżby randka z jego kolegą nie poszła dobrze? Raczej nie przez nią... przecież większość zgromadzenia spędziła na podsłuchiwaniu rozmów innych kotów, nie jego! Wyszli z obozu wolnym krokiem, po czym rudy zaczął tłumaczyć bez zapału co będą dzisiaj robić. Jego zmęczony, monotonny głos w końcu zaczął drażnić terminatorkę, przez co zaraz zastąpiła mu drogę, prostując pewnie szyję i grzbiet.
- Rozżarzony Płomieniu? Co się stało?
- Rozżarzony Płomieniu? Co się stało?
< Żar? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz