Na propozycję kotki jedynie westchnął. Na darmo chyba miał nadzieję, że przestanie być tak zdystansowana, prawda? Koniuszek jego ogona zadrgał. W zasadzie miała rację, oboje nie chcieli tego dłużej ciągnąć. Ale mimo to słowa same wypełzły z jego gardła.
— Myślisz, że bym poszedł do Błysk nie mając żadnego dowodu, że faktycznie zasługujesz na zostanie wojowniczką? — miauknął tak grzecznie, jak tylko mógł. — Tak, w zasadzie poszedłbym, ale właściwie w żaden sposób by mi się to nie udzieliło oprócz faktu, że nie musiałbym cię dłużej szkolić. Lepiej wyblagaj Krzemienia. — stwierdził i wbił wzrok w korę pobliskiego drzewa. Na jego pysku zagościł znajomy sympatyczny uśmiech. — Może chociaż dzisiaj pokaż, na co cię stać.
— Zasłużyłam na zostanie wojowniczką. Skoro nie chcesz mi pomóc, to żaden z ciebie mentor. — prychnęła.
Perkoz tylko napowietrzył się, przewracając oczami. Udowodni jej, że jest wspaniałym mentorem.
Zauważył, że Mrówka odbiega od niego i zaczyna wspinać się na któreś z pokaźnych drzew. Rudy uniósł brew.
— Co ty wyprawiasz?
Odpowiedziało mu tylko wyzywające spojrzenie. Pokręcił głową z niedowierzaniem i ruszył wprzód. Jego pazury utrzymały się pnia i zaczęły wdrapywać, goniąc Mrówkę jak wiewiórkę na drzewie. To przypominało mu jego rywalizację z Ćmą.
— Zaczęłaś wcześniej! — wydyszał, wspinając się za nią. Pędzili krok w krok. Mrówka nie dała mu się wyprzedzić, mimo, że był tego bliski. Musiał przyznać, że była dobra. Naprawdę dobra.
— A co? Wolisz dostać fory?
Perkoz nie posilił się, by jej odpowiedzieć. Łapa z dodatkowym palcem i wysuniętym na nim pazurze posuwała się do przodu. Dysząc, zauważył, jak Mrówka łapie się najwyższej gałęzi i siada na niej ze spojrzeniem, jak gdyby właśnie udowodniła mu słuszność wszystkich jej dobrych cech, o których mówiła. Dołączył do niej w mgnieniu oka.
— Remis? — spytał się, czując, jak świat rozmywa mu się przed oczami. Byli tak wysoko. Mogli widzieć wszystko.
— Byłam pierwsza.
— Po prostu byłaś bliżej gałęzi. Widziałaś przecież, że wspinaliśmy się przy sobie!
— Ale dotarłam pierwsza na gałąź. Wspinam się lepiej od ciebie.
Syn Owieczki nie odpowiedział. Próbował uspokoić swoją klatkę piersiową i owinął swój ogon wokół swojego ciała, które pokrywało rude kręcone futerko.
— Nieważne. To tylko głupi wyścig, a ty być może faktycznie nadajesz się na wojowniczkę. Co nie zmienia faktu, że i tak skończyłem trening pierwszy od ciebie, a Błysk mianowała mnie na twojego drugiego mentora, a to coś znaczy. — miauknął, szczerząc kły i wypinając dumnie pierś, nawet nie zwracając uwagi na lekko zirytowane spojrzenie swojej towarzyszki. Nawet mu się podobało. Ta rywalizacja miała w sobie coś nostalgicznego, co przypominało mu treningi z Poziomką, mimo, że czuł się urażony, będąc wykluczonym przez Mrówkę ze względu na jego młody wiek. Uważał siebie za dobrego mentora i nie chciał, by ktokolwiek to podważał. Jego ego cierpiało, gdy ktoś to robił. Tym kimś zazwyczaj była właśnie Mrówka.
<Mrówka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz