Słońce grzało niemiłosiernie, Zimorodek miała szczęście, że jej futro nie było w całości pokryte czernią, jednak promienie słoneczne przebijające przez sosny dawały się we znaki. W oddali malowała się sylwetka puchatej kotki. Była to Cętkowany Ryś, która z ciężarnym brzuchem zmierzała w stronę swojej uczennicy.
- Witaj Zimorodkowa Łapo - Uśmiechnęła się. - Gotowa na trening?
Młoda kotka momentalnie się zerwała do ruchu.
- Oczywiście Cętkowany Rysiu! - wymiauczała niezgrabnie i razem ze swoją mentorką zmierzała w stronę wyjścia z obozu.
- Widzę że pogoda nie dopisuje dzisiaj klanom, na szczęście my jesteśmy ukryci wśród drzew. Dlatego właśnie dzisiaj nie wyjdziemy poza zalesiony teren, co ty na to? - zapytała podekscytowaną uczennicę. Zimorodkowa Łapa kiwnęła głową pełna energii, liczyła na intensywny trening. Docierając na miejsce wyznaczone przez Cętkowanego Rysia, kotki przysiadły na chwilę.
- Słyszysz te dźwięki? - zapytała mentorka biorąc głęboki wdech. - Ptaki śpiewają, wszystko budzi się do życia, tak jak być powinno. - dodała wydychając złapane powietrze. Młoda również wzięła głęboki wdech, czuła ten powiew świeżości, zapach lasu i różnorodnej zwierzyny ulokowanej na tym obszarze. Jej duże uszy wyłapywały różne dźwięki, w tym szelest traw, wiatr szumiący pomiędzy drzewami.
- Jesteś gotowa by bez mojej pomocy wytropić i upolować drobną zwierzynę. - mruknęła zastępczyni lidera, w jej oczach było widać dumę ze swojej uczennicy. Biało-czarna kotka skinęła głową, wzięła głęboki wdech, otworzyła pyszczek i zaczęła tropić. Ponownie zaczęło do niej docierać wiele zapachów, próbowała je sobie uporządkować. Wtem do jej nosa dotarł zapach nornic ukrywających się gdzieś pod sosną. Mentorka zajęła wygodne miejsce, mały kawałek ziemi na którym nie znajdowało się zbyt wiele igieł, po cichu obserwowała swoją uczennicę. Kotka zajęła się wypatrywaniem zwierzyny, przybierając pozycję gotową do skoku na swoją ofiarę badała teren. W końcu wzrokiem odszukała ukryte nornice. Wyczuwając odpowiedni moment skoczyła na bezbronne stworzonka, jednej udało się umknąć, jednak najważniejsze było to, że drugą z nich miała pomiędzy swoimi pazurami. Jedną łapą przydusiła ogon nornicy, a pyszczkiem złapała za kark udaremniając ucieczkę ofiary. Zacisnęła na zdobyczy swoje zęby i popatrzyła się w stronę mentorki przywołując ją wzrokiem.
- Jestem z ciebie dumna. - powiedziała mrucząc i wzięła zwierzynę do pyska, dając tym samym znak że pora upolować coś jeszcze.
Po dosyć długim tropieniu kotce udało się złapać swoją kolejną ofiarę, tym razem najzwyklejszą w świecie mysz. Zadowolona z siebie i swojego treningu razem z mentorką i dwiema zdobyczami ruszyła do obozu zostawiając piszczki na stosie do tego przeznaczonym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz