- Nie martw się. Zostanę z tobą, aż ci się nie polepszy. - odezwał się do kocurka, układając obok na mchu.
Kaczorek spojrzał na tatę. Zostanie z nim? Naprawdę? A już się martwił, że będzie musiał sam tutaj siedzieć, bez swoich zabawek, obecności Malinki i ciepła płynącego od futra Brzoskwiniowej Bryzy. Kocurek ziewnął szeroko, odsłaniając różowy języczek, znowu czując się zmęczony.
- Opowiesz mi bajkę? - spytał rudy kocurek.
- Jasne. - uśmiechnął się Jesionowy Wicher, otulając ogonem synka.
Kaczorek wtulił się w jego sierść, uważnie słuchając opowieści. Z każdym kolejnym słowem, jego ślepka coraz bardziej szukały okazji do zamknięcia się, aż malucha porwał zdrowy sen.
***
Gdy się obudził, Jesionowy Wicher wciąż był przy nim. Akurat kończył rozmawiać z Poranną Zorzą. Kaczorek ziewnął szeroko. Poczuł się o wiele lepiej. Wróciła mu energia. Usiadł, czekając aż kocury skończą rozmowę. Przez ten czas rozejrzał się po wnętrzu leża. Wyglądało inaczej niż je zapamiętał, gdy podkradał się tutaj z siostrzyczką u boku, siejąc chaos i połykając zioła. Było bardzo ciekawie i chętnie dowiedziałby się więcej.
Tata go dostrzegł, więc zawrócił, siadając przed synkiem i uśmiechając się do niego troskliwie. Widział to zmartwienie w jego oczach, takiej samej barwy jak Kaczorka.
Tata go dostrzegł, więc zawrócił, siadając przed synkiem i uśmiechając się do niego troskliwie. Widział to zmartwienie w jego oczach, takiej samej barwy jak Kaczorka.
- Jak się czujesz?
Maluch uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Już lepiej. - miauknął. Położył uszka na łebku. - Przepraszam, tato. Nie chciałem martwić ciebie i mamy. Poradziłbym sobie sam, naprawdę. Nie dawajcie mi kary. - poprosił.
Chciał się jeszcze nacieszyć śniegiem, a siedząc w żłobku, nie mógł tego uczynić w kaczorkowym stylu.
<Tato?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz