- Miałeś jeszcze jedną ciocię. Nazywała się Srebrna Łapa. Uciekła, żeby zacząć życie jako pieszczoszka. Jeszcze na starych terenach. Liczę, że jej się udało i że jest szczęśliwa.
Zapadła pomiędzy nimi cisza. Nigdy nie spodziewał się, że ktoś z jego rodziny, mógł opuścić życie w lesie, aby zostać pieszczochem. Z opowieści słyszał, że te koty uzależniały się od dziwnych Dwunożnych stworzeń. Nigdy żadnego nie widział, więc wyobraźnia robiła swoje. A co jeśli się pomyliła? Źle oceniła to nowe życie i te potwory ją zjadły? Nie wypowiedział jednak swoich obaw na głos. Jeżowa Ścieżka zasługiwał na spokojne życie, bez żadnych niepokojących plotek zwłaszcza, że zmarł niedawno dziadek.
Spojrzał raz jeszcze na gwiazdy, które wskazał mu wujek. Wierzył, że gdzieś tam rzeczywiście jest dziadek i ciotki. Ciekawe czy mama również dostąpi zaszczytu polowania z Klanem Gwiazdy. Przez to, że została w Klanie Burzy, czuł namiastkę wolności. Nie musiał się martwić o jej krzywe spojrzenia, czy uwagi lub bardziej ich brak, ponieważ Piaskowa Ścieżka starała się ignorować potomka, który dla niej był już wystarczająco dorosły, aby żyć na własną łapę.
Zrobiło się chłodniej, więc wujek zaproponował powrót. Zresztą był już i tak zmęczony tym całym dniem. Nie chciał przesiedzieć i całej nocy. Oboje sprawnie zeskoczyli z traktora Toma i udali się do swoich legowisk.
***
Śnieg. To pierwsze rzuciło mu się w oczy. Nadal budził w nim jakiś niepokój, ale tylko na chwilę. Przeżył jedną porę nagich drzew, więc nie powinien się nim przejmować. Udał się na trening z Orlikowym Szeptem i Jeżynową Łapą, która została przydzielona jego mentorowi przez nieobecność Mniszkowego Kwiatu. Dziś miał ich nauczyć polować w śniegu. Musiał przyznać, że było to trudne. Nie miał w końcu takiej sierści jak otoczenie, aby podejść zwierzynę niezauważenie. Dochodziło do tego poruszanie się w tym puchu. Mentor próbował go jednak zmotywować i nie poddawać się. Jeżynowa Łapa starała się wspierać brata, widząc jak ten czasami ponosi się emocją. A było to prawie ciągle.
- Głupi ten śnieg! - Kolejny raz zamachnął się łapą na białą ziemię, wyrzucając w powietrze zmrożoną wodę.
- Drżąca Łapo... Musisz tylko się skupić, ja też mam problemy z opanowaniem tego - miauknęła siostra.
Skupić? On był już wystarczająco skupiony! Obserwował jak Orlikowy Szept po raz kolejny tłumaczy, a Jeżynowa Łapa idealnie naśladuję jego kroki. Zżerała go zazdrość. Jak Mokra Gwiazda mógł przydzielić JEGO mentorowi, kogoś innego? Nieważne, że była to jego siostra! Teraz biały musiał się skupić na trenowaniu dwójki uczniów, przez co nie skupiał całej swojej uwagi na NIM. Wkurzony machnął ogonem i postanowił wrócić do obozu. Pewne nawet się nie zorientują, że go nie ma. Oczywiście był w błędzie, bo gdy tylko się oddalił dobiegły go dwa głosy.
- Dokąd się wybierasz?
- Coś mam z łapą, idę do wujka - skłamał i pognał biegiem do obozu.
Zatrzymał się dopiero przed legowiskiem medyków. Konwaliowe Serce nadal była pod nadzorem, tym razem pilnował jej inny wojownik pod nieobecność Orlikowego Szeptu. Rozejrzał się i dostrzegł tłumaczącego coś Stokrotkowej Łapie Jeżową Ścieżkę. Wszedł powoli otrzepując się ze śniegu i usiadł w kącie. Nie chciał im przeszkadzać. W końcu był tak beznadziejny. Właściwie to czemu zawraca kocurowi głowę? Miał własne problemy. Musiał uczyć kolejnego ucznia. Po co miał ponownie słuchać jego żali? Na szczęście wujek szybko go zobaczył i podszedł nim ten zadecydował o wyjściu.
- Coś się stało, Dreszczyku?
Kremowy spojrzał na koty, które przysłuchiwały się ich rozmowie. No tak. Pewnie go oceniają. Każdy przecież wiedział, że nie był do końca normalny. Możliwe iż po całej jego postawie mogli się domyślić o co chodzi. Te ich słodkie uśmiechy... Podszyte kłamstwem...
- Możemy na osobności? - miauknął czując powoli jak łapie go presja.
Czy naprawdę nie mają nic innego do roboty, tylko nadstawiać uszu? Czemu czuł jakby wwiercali się w jego głowę i słyszeli jego myśli? Musiał stąd wyjść, natychmiast. Wujek skinął łbem i oboje ruszyli na zewnątrz. Drżąca Łapa rozejrzał się po otoczeniu i widząc, że nikt im nie przeszkadza, odetchnął z ulgą. Byli bezpieczni.
- Więc co się stało? - zwrócił się do niego czekoladowy.
- Mokra Gwiazda, to się stało! Przydzielił mojemu mentorowi moją siostrę, kiedy ja jeszcze trenuję! Teraz w ogóle nie nadrobię zaległości! Orlikowy Szept musi uczyć nas oboje, a jesteśmy na kompletnie różnych poziomach! - Machnął rozeźlony ogonem.
Kipiał w nim gniew i zazdrość. Orlikowy Szept był JEGO mentorem! Dostał go wraz z mianowaniem! A teraz co? Miał się nim dzielić, ponieważ Mokra Gwiazda okupuję Klan Wilka? Niby taki miły i uczynny, a pod skórą śmierdział na wiele króliczych skoków!
- Przepraszam - wziął głębszy oddech. - Ale mówiłeś bym do ciebie przychodził jak będę czuł się źle. Na razie... na razie... te omamy... uspokoiły się. Ale... Ale czasami czuję... że nie odeszły na zawszę i wrócą w najgorszym momencie. - Poczuł jak oczy robią mu się mokre. - No i widzisz! - krzyknął na niego. - Mam jakieś dziwne wahania nastrojów, jak jakaś kotka w ciąży! Na dodatek... - Spojrzał mu w oczy i zadrżał. Nie... Wujek nie mógł słyszeć jego myśli. - Wujku? Czy... Czy to możliwe, że... - w tej chwili gdzieś z boku dostrzegł ruch.
Rozejrzał się, a gniew w nim znów zawrzał. Czy naprawdę ktoś ich śledził po to, aby podsłuchać o czym gadają? Odwrócił się i ruszył powolnym krokiem w tamtą stronę, dając znać Jeżowej Ścieżce, aby został. Szybko rozejrzał się po miejscu, które widział, ale nie dostrzegł w śniegu żadnych śladów łap. Najwyraźniej przywidziało mu się coś.
- Jakoś dziwnie się zachowujesz... - miauknął do niego wujek.
- Naprawdę? Pewnie... Ta śmierć dziadka... To wszystko mnie przerasta... - westchnął.
<Jeżowa Ścieżko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz