To pytanie zadawał sobie nieustannie od kiedy razem z Miedzianą Iskrą opuścili obóz, spacerując po nowych terenach. Najpierw skakała wokół niego jak chcący się bawić szczeniak, potem z zachwytem obserwowała las, zatrzymując się przy każdym ciekawszym drzewie (kocur nie miał bladego pojęcia, jakie kryteria stosowała przy orzekaniu, które są warte dodatkowej uwagi, a które nie) po to, żeby za chwilę gdzieś zniknąć, by mógł znaleźć ją z piszczką w pyszczku.
Szczerze? Tęsknił za tymi ich spacerami. Radość kotki była szczera i mu się udzielała sprawiając, że opowiadał jej już kolejny żart. Gdy tak szli czuł się… zwyczajnie i chyba tego najbardziej brakowało mu od czasu wędrówki. Rozmów o wszystkim i o niczym, życia toczącego się własnym, niespiesznym rytmem.
Wyglądało na to, że z młodych członków Klanu Wilka, kotce do gustu szczególnie przypadł Trójka, jeden z wnuczków Igły. Kocur widział maluchy tylko przez chwilę, gdy podrzucił kiedyś piszczkę świeżo upieczonej królowej, ale szczęśliwy point często o nich wspominał, niezwykle dumny.
Nawet nie wiadomo kiedy, znaleźli się pod granicą z Klanem Klifu. Zajęty przyjemną rozmową, Wilcze Serce nie zauważył charakterystycznej woni unoszącej się w powietrzu, ani szumu oddzielającego terytoria strumienia. Dopiero czujne spojrzenia płowej zwróciły jego uwagę i uświadomiły mu, gdzie się znaleźli. Rozejrzał się, gotowy na konfrontację, ale wroga nigdzie nie było widać. Uspokoił się dopiero po parokrotnym upewnieniu się, że w okolicy nie było żadnego Klifiaka i jego sierść, niebezpiecznie się jeżąca, wróciła do naturalnego stanu.
Zastrzygł uszami, momentalnie się spinając. Szelest był zbyt cichy, ale…
Czarne cielsko pacnęło o powierzchnię rzeczki, rozchlapując dookoła wodę. Zimna ciecz szybko go otrzeźwiła, zerwał się na równe łapy, wystawiając mokry łeb ponad taflę. Strumyk nie był głęboki, sięgał mu mniej więcej piersi, ale nie był na to przygotowany.
Zupełnie nie był.
- Bardzo śmieszne - wypluł wodę, która dostała mu się do pyska podczas upadku. - Bardzo, bardzo śmieszne. Ha. Ha. Ha. - Wykrzywił pysk w parodii uśmiechu. Jednak jego mina ani trochę nie zraziła Miedzi, która wręcz pokładała się ze śmiechu, a wręcz przeciwnie. No cóż. Musiał wyglądać co najmniej żałośnie.
Niewiele myśląc, wyskoczył ze strumienia i wytrzepał się prosto na kotkę.
- Ej! - krzyknęła, ciągle jednak roześmiana. - No co, raz na jakiś czas przydałaby ci się kąpiel - odskakiwała od niego, na przemian piszcząc i się śmiejąc, gdy tylko się zbliżył, unikając jego mokrego futra. - Powinieneś być mi wdzięczny, a nie… Aj! - miauknęła, gdy w końcu udało mu się ją dogonić i wytrzeć się w jej sierść. Próbowała go zepchnąć, ale był silniejszy i po chwili tarzali się w trawie, oboje mokrzy. W końcu, korzystając z jej nieuwagi, kocur w akcie zemsty wepchnął ją do strumyka. Parskająca i przemoczona, tym razem ona zaczęła gonić go po całej polanie. Robił zgrabne uniki, śmiejąc się w głos, ale w końcu go dopadła i ponownie znaleźli się na ziemi.
Po całej zabawie ich futra wyglądały jeszcze gorzej niż na początku.
- I widzisz co narobiłeś - miauknęła z udawaną urazą i otrzepała się na niego ostentacyjnie. W odpowiedzi dostała tylko jego niski śmiech.
- A ja tylko chciałam, żebyś choć raz wyglądał porządnie.
- Sugerujesz, że zwykle nie wyglądam? - zapytał z szeroko wyszczerzonym pyskiem.
- To ty to powiedziałeś, nie ja - W ostatniej chwili uchyliła się przed mokrym futrem.
Tak, Wilcze Serce zdecydowanie tęsknił za tymi normalnymi dniami…
*teraźniejszość*
- Miedź?
Zaczepił ją, gdy wychodziła z legowiska, wcześniej upewniając się, że w pobliżu nie ma Igły. Dyskrecja przede wszystkim.
- O, Wilcze Serce - ucieszyła się na jego widok. - Co tam u ciebie?
Opowiedział jej krótko o postępach Leszczynka, który ostatnio radził sobie naprawdę dobrze, choć jego próby polowania w wysokim śniegu zawsze wzbudzały wesołość czarnego, po czym konspiracyjnie miauknął:
- Możemy porozmawiać?
Już trochę temu zauważył, że kocica spędza wyjątkowo dużo czasu z Igłą. Nie miał nic przeciwko, bardzo ją lubił i uważał za najsympatyczniejszą kotkę w klanie, sam też chętnie spędzał z nią czas gdy tylko mógł, ale tutaj… Ta sytuacja była zupełnie inna, widział to doskonale. I z sympatii do pointa musiał zadać kocicy jedno, bardzo ważne pytanie. Nie mógł pozwolić na to, by klan stracił lidera na kilka kolejnych księżyców, gdyby okazało się, że… że to nie tak. Gdyby faktycznie się mylił, cóż… Lepiej zafundować Igle trochę smutku teraz, niż jakby miał cierpieć później, racja?
<Miedź? Wilczy-swat do Ciebie xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz