— Całe mnóstwo — mruknęła pewnie Sroka, obserwując uważnie mordkę kocięcia.
Kocurek otworzył szeroko pyszczek zszokowany, przez co cętkowana o mało co nie parsknął śmiechem. Na szczęście szybki kuśtaniec siostry powstrzymał ją od tego. Kotka podziękowała cicho pointce, by ponownie zwrócić się do kocięcia. Wychudzony kocurek wpatrywał z takim szacunkiem i podziwem w Sroczy Żar jaki ta jeszcze nigdy nie widziała, że aż od razu zrobiło jej się cieplej na sercu.
— No to co Mały? Chcesz dołączyć do naszego klanu? — zapytała Sroka podekscytowana.
Już wiedziała, że chce tego malca w klanie. Oczami wyobraźni widziała pyski współklanowiczom, gdy niczym bohater przyprowadza tego zagubionego kociaka do obozowiska.
— Dołączając do klanu będziesz mieć gdzie spać, co jeść i nową rodzinę, która zapewni ci ochronę — zapewniała go spokojnym tonem głosu Zimorodkowa Pieśń.
Kociak spuścił wzrok na łapy i zaczął rysować w ziemi szlaczki pazurami. Sroczy Żar spojrzała pytająco na Zimorodkową Pieśń, próbując się telepatycznie spytać siostry o co chodzi maluchowi. Pointka wzruszyła ramionami, podobnie jak niższa kotka nie rozumiała do końcu zachowania kocurka.
— A-a uważają P-panie, że powinienem? — zapytał niepewnie kociak.
— No ba! — krzyknęła Sroka, chwytając kocię za kark, by zanieść go do obozowiska. — Idziemy!
Kocurek pisnął przerażony, próbując się wyrwać żelaznego uścisku kotki. Sroczy Żar spojrzała zdziwiona na kociaka. Nie takiej reakcji oczekiwała.
— Na ostry i ciernie, Sroczko puść go — rozkazała Zimorodkowa Pieśń siostrze.
Kotka delikatnie odłożyła Łabądka na ziemie, a ten nawet się nie oglądając popędził przed siebie. Sroka spojrzała zdziwiona na siostrę na co ta westchnęła tylko.
Co niby źle zrobiła tym razem?
— Myślisz, że jest sens biec teraz za nim? — spytała niepewnie Sroczy Żar, patrząc jak ten znika w oddali.
Zimorodek wywróciła oczami i westchnęła głośno.
— Nie, na pewno nie — odparła zdecydowanie wojowniczka, załamując się logiką siostry. — Już teraz go porządnie przestraszyłaś, wystarczy mu wrażeń na dziś
Sroczy Żar po dłuższej chwili zastanowienia, przyznała racje Zimorodkowi. Kiwnęła łbem i odwróciła się w stronę obozu.
— Myślisz, że jest sens biec teraz za nim? — spytała niepewnie Sroczy Żar, patrząc jak ten znika w oddali.
Zimorodek wywróciła oczami i westchnęła głośno.
— Nie, na pewno nie — odparła zdecydowanie wojowniczka, załamując się logiką siostry. — Już teraz go porządnie przestraszyłaś, wystarczy mu wrażeń na dziś
Sroczy Żar po dłuższej chwili zastanowienia, przyznała racje Zimorodkowi. Kiwnęła łbem i odwróciła się w stronę obozu.
— No to jutro go poszukam — stwierdziła Sroka i zaczęła iść przed siebie.
Zerknęła tylko na siostrę, by spojrzeć, czy ta za nią podąża.
Sroczy Żar wyruszyła wraz z porannym patrolem na poszukiwania kociaka. W towarzystwie Baraniego Łba, Rubinowego Kamienia i Martwego Cienia wyruszyła z obozu, kierując się w stronę Płaczącego Strażnika. Zimorodkowa Pieśń też chciała iść z nimi, by przypilnować Srokę i powstrzymać, nim ta zdąży strzelić kolejną gafę i przestraszyć kociaka, lecz Księżycowy Pył zdążył już ją przydzielił do innej grupy. Z każdym krokiem znajdowali się coraz bliżej miejsca, gdzie znalazła z siostrą kociaka. Kotka nie zdradziła towarzyszom swojego prawdziwego planu, nie wiedząc do końca jak Łabądek zareaguje na tak dużą grupę kotów, więc stwierdziła, że będzie musiała jakoś wywinąć się reszcie. Gdy dotarli w okolice potężnej wierzby, opuściła patrol, tłumacząc pozostałym, że chce upolować jakąś świeżą zwierzynę dla kociąt Zaskrońca. Odeszła od grupy kotów i zaczęła dokładnie obchodzić tereny wokół Płaczącego Strażnika. Wiedziała, że kociak na pewno nie odszedł daleko, patrząc na to jak wątły i wychudzony był. Otworzyła pysk i zaczęła tropić pointa. Delikatny zapach kocurka unosił się wokół pobliskich jeżyn. Sroka westchnęła ciężko.
Nie mógł wybrać sobie lepszego miejsca na drzemkę?
Odgarniając kłujące gałęzie, kotka koniec w końcu przedostała się do środka krzewu. Tyknęła delikatnie kocurka łapą, a później nieco mocniej, aż w końcu szarpała kocie za ogon, byle to w końcu wybudziło się ze snu. Widząc jednak, że to nie przynosi oczekiwanym efektów, zdecydowała się na inną metodę. Nieco bardziej brutalną. Wyszła z jeżyn i skierowała się w głąb lasu, by odnaleźć idealne do tego narzędzie. Podpatrzyła ten sposób od Martwego Cienia, który rzadko kiedy z czymkolwiek się patyczkował. Gdy tylko znalazła nadający się do tego kawałek mchu, popędziła pośpiesznie nad rzekę. Namoczywszy go porządnie, ponownie pokonała kolczastą drogę, by w końcu stanąć nad niczego nie świadomym kocurkiem.
***
Nie mógł wybrać sobie lepszego miejsca na drzemkę?
Odgarniając kłujące gałęzie, kotka koniec w końcu przedostała się do środka krzewu. Tyknęła delikatnie kocurka łapą, a później nieco mocniej, aż w końcu szarpała kocie za ogon, byle to w końcu wybudziło się ze snu. Widząc jednak, że to nie przynosi oczekiwanym efektów, zdecydowała się na inną metodę. Nieco bardziej brutalną. Wyszła z jeżyn i skierowała się w głąb lasu, by odnaleźć idealne do tego narzędzie. Podpatrzyła ten sposób od Martwego Cienia, który rzadko kiedy z czymkolwiek się patyczkował. Gdy tylko znalazła nadający się do tego kawałek mchu, popędziła pośpiesznie nad rzekę. Namoczywszy go porządnie, ponownie pokonała kolczastą drogę, by w końcu stanąć nad niczego nie świadomym kocurkiem.
<Łabądku? Gotowy na mokrą pobudkę?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz