Czasami zastanawiała się, czy zawaliła jako matka Muszelki? Dlaczego jej dziecko aż tak opuściło się w treningu, a co najgorsze… Nie miała serca jej wygnać?
Od momentu kiedy awansowała i stała się liderem, coś musiało się pojawiać na jej drodze. Dobrych wydarzeń było jak na lekarstwo i jedyne czym mogła się cieszyć, to ciepłem Gwiazdnicy, z którą spędzała każdy wolny wieczór, starając się pocieszyć i napełnić dobrą energią na kolejny dzień. Kiedy już skrajnie niebezpieczne sytuacje przeszły, ku jej uldze, było oczywiście lżej, lecz dalej coś nie funkcjonowało idealnie. Czegoś jej brakowało. Czegoś tak ważnego, że i nawet sen stał się dla niej wyzwaniem. Nawet pocieszające słowa Gwiazdnicy niewiele pomagały, kiedy wykończona liderka kładła się na mchowym posłaniu z oczami wgapionymi w zapadający w sen obóz.
Potem jednak coś się zmieniło.
Wiedziała, że ten stan zamartwiania się sobą jej przejdzie, jednakże był to dla niej dość szybki proces. Po tym, jak już przeminął najgorszy czas (do tej pory), Gwiazdnica podała jej pomocną łapę, odkryła plusy bycia liderem. W końcu… Była teraz na szczycie. Osiągnęła więcej niż Koszmar mógłby sobie wymarzyć. Nie mogła po prostu uciec po drodze, twierdząc, że to nie dla niej. Była do tego stworzona, po prostu potrzebowała chwili, by odkryć pewność siebie, którą tak bardzo było widać w dzieciństwie.
- Nie jest ci żal Polanki?- zapytała Wieczór swoją partnerkę pewnej nocy, oczekując jej jak zawsze szczerej do bólu opinii. Czy aby na pewno jej sprawowanie szło w dobrą stronę? Popełniła błąd? Takie wątpliwości nadal ją nawiedzały, siedząc z tyłu głowy jak nieznośna mucha.
- Nie. Była darmozjadem i tyle- odmruknęła Gwiazdnica, już ułożona u boku czarno-białej z chęcią zaśnięcia.- Idź spać. Stało się to się stało, dobrze zrobiłaś. Powinnaś przestać współczuć komuś tak ignoranckiemu. Przecież miała całe księżyce czasu żeby się czegoś nauczyć! Nie przejmuj się już tym kochanie. To nie ma sensu.
- Tak samo powiesz, kiedy za jakiś czas będę próbowała doprowadzić ten klan w końcu do porządku?- parsknęła Wieczór, zamiatając podłogę swoim ogonem. Gwiazdnica dobrze wiedziała o co jej chodzi i miała nadzieję, że jej po prostu nie zbyje.
- Dowiesz się dopiero wtedy. Uspokój się już i śpij. Dobranoc.
Wieczorna Gwiazda jej nie odpowiedziała, zamiast tego znowu patrząc na zasypiający obóz. Jasne punkty na niebie odbijały się w małej kałuży na ziemi, sprawiając wrażenie jakby niebo odbijało się w lustrze. Klan Gwiazdy Klanem Gwiazdy, ale to na wiadomości od Mrocznej Puszczy czekała. Czy aby na pewno robiła dobrze?
Czy jej kolejne decyzje pociągną ją na dno?
Od momentu kiedy awansowała i stała się liderem, coś musiało się pojawiać na jej drodze. Dobrych wydarzeń było jak na lekarstwo i jedyne czym mogła się cieszyć, to ciepłem Gwiazdnicy, z którą spędzała każdy wolny wieczór, starając się pocieszyć i napełnić dobrą energią na kolejny dzień. Kiedy już skrajnie niebezpieczne sytuacje przeszły, ku jej uldze, było oczywiście lżej, lecz dalej coś nie funkcjonowało idealnie. Czegoś jej brakowało. Czegoś tak ważnego, że i nawet sen stał się dla niej wyzwaniem. Nawet pocieszające słowa Gwiazdnicy niewiele pomagały, kiedy wykończona liderka kładła się na mchowym posłaniu z oczami wgapionymi w zapadający w sen obóz.
Potem jednak coś się zmieniło.
Wiedziała, że ten stan zamartwiania się sobą jej przejdzie, jednakże był to dla niej dość szybki proces. Po tym, jak już przeminął najgorszy czas (do tej pory), Gwiazdnica podała jej pomocną łapę, odkryła plusy bycia liderem. W końcu… Była teraz na szczycie. Osiągnęła więcej niż Koszmar mógłby sobie wymarzyć. Nie mogła po prostu uciec po drodze, twierdząc, że to nie dla niej. Była do tego stworzona, po prostu potrzebowała chwili, by odkryć pewność siebie, którą tak bardzo było widać w dzieciństwie.
- Nie jest ci żal Polanki?- zapytała Wieczór swoją partnerkę pewnej nocy, oczekując jej jak zawsze szczerej do bólu opinii. Czy aby na pewno jej sprawowanie szło w dobrą stronę? Popełniła błąd? Takie wątpliwości nadal ją nawiedzały, siedząc z tyłu głowy jak nieznośna mucha.
- Nie. Była darmozjadem i tyle- odmruknęła Gwiazdnica, już ułożona u boku czarno-białej z chęcią zaśnięcia.- Idź spać. Stało się to się stało, dobrze zrobiłaś. Powinnaś przestać współczuć komuś tak ignoranckiemu. Przecież miała całe księżyce czasu żeby się czegoś nauczyć! Nie przejmuj się już tym kochanie. To nie ma sensu.
- Tak samo powiesz, kiedy za jakiś czas będę próbowała doprowadzić ten klan w końcu do porządku?- parsknęła Wieczór, zamiatając podłogę swoim ogonem. Gwiazdnica dobrze wiedziała o co jej chodzi i miała nadzieję, że jej po prostu nie zbyje.
- Dowiesz się dopiero wtedy. Uspokój się już i śpij. Dobranoc.
Wieczorna Gwiazda jej nie odpowiedziała, zamiast tego znowu patrząc na zasypiający obóz. Jasne punkty na niebie odbijały się w małej kałuży na ziemi, sprawiając wrażenie jakby niebo odbijało się w lustrze. Klan Gwiazdy Klanem Gwiazdy, ale to na wiadomości od Mrocznej Puszczy czekała. Czy aby na pewno robiła dobrze?
Czy jej kolejne decyzje pociągną ją na dno?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz