-Ale, na pewno to nie jest niebezpieczne? - pisnęła Siewka niedowierzając na słowa siostry. Jaskółka pokiwała głową, potwierdzając swoje słowa.
-Tak - Jaskółka wyciągnęła i położyła łapę na swoim sercu. Siostra zrobiła świetną wymianę, naprawdę. Za “usługi terapeutyczne” swojej egoistycznej siostry zapłaciła wolnością. Już wymyślała, co będzie jej kazać. Wmówi jej coś i ma służącą. Świetnie.
Teraz
Lało jak z cebra. Smugi deszczu leciały na ziemię, z impetem w nią uderzając i robiąc duże, mokre kałuże oraz robiąc z pokrywy śnieżnej breję. Lubiła śnieg, choć mroził ją w łapki. Gdy obtoczyło się go w wodzie i zostawiono poza nią na parę godzin, zamieniał się w rzecz tak twardą, że prawie można by było go porównać do kamienia lub kości. Miała zabawę w rzucaniu kulkami do celu. A tym celem było wszystko. Siewka również.
Kremowa złapała jedną ze śnieżek i niechcący cisnęła ją w legowisko, ledwo omijając swoją siostrę. Wystarczyło to jednak, by otworzyła oczy i odskoczyła z najeżoną sierścią i przerażeniem w oczach. Pręgowana klasycznie wybuchła salwą śmiechu, prawie przez niego pękając.
-To tylko śnieg - rzuciła, a widząc jak szylkretka patrzy się na nią pytającym wzrokiem, zaczęła tarzać się ze śmiechu.
Ale to nie przystoi damie, pomyślała. Racja. Musiała się uspokoić i wytłumaczyć temu boi kotkowi, o co chodzi i dlaczego się z niej śmieje. Wstała więc trochę ślamazarnie, po czym siadła naprzeciw siostry.
-Zobacz - wskazała łapą pozostałości kulki pozwalając, by Siewka ich dotknęła. Jej sługa widocznie był wszystkim przerażony, niestety. Można było go przestraszyć własnym cieniem. Trzeba będzie to wyplenić.
-Tak - Jaskółka wyciągnęła i położyła łapę na swoim sercu. Siostra zrobiła świetną wymianę, naprawdę. Za “usługi terapeutyczne” swojej egoistycznej siostry zapłaciła wolnością. Już wymyślała, co będzie jej kazać. Wmówi jej coś i ma służącą. Świetnie.
***
Teraz
Lało jak z cebra. Smugi deszczu leciały na ziemię, z impetem w nią uderzając i robiąc duże, mokre kałuże oraz robiąc z pokrywy śnieżnej breję. Lubiła śnieg, choć mroził ją w łapki. Gdy obtoczyło się go w wodzie i zostawiono poza nią na parę godzin, zamieniał się w rzecz tak twardą, że prawie można by było go porównać do kamienia lub kości. Miała zabawę w rzucaniu kulkami do celu. A tym celem było wszystko. Siewka również.
Kremowa złapała jedną ze śnieżek i niechcący cisnęła ją w legowisko, ledwo omijając swoją siostrę. Wystarczyło to jednak, by otworzyła oczy i odskoczyła z najeżoną sierścią i przerażeniem w oczach. Pręgowana klasycznie wybuchła salwą śmiechu, prawie przez niego pękając.
-To tylko śnieg - rzuciła, a widząc jak szylkretka patrzy się na nią pytającym wzrokiem, zaczęła tarzać się ze śmiechu.
Ale to nie przystoi damie, pomyślała. Racja. Musiała się uspokoić i wytłumaczyć temu boi kotkowi, o co chodzi i dlaczego się z niej śmieje. Wstała więc trochę ślamazarnie, po czym siadła naprzeciw siostry.
-Zobacz - wskazała łapą pozostałości kulki pozwalając, by Siewka ich dotknęła. Jej sługa widocznie był wszystkim przerażony, niestety. Można było go przestraszyć własnym cieniem. Trzeba będzie to wyplenić.
<Siewko, sługusie mam w ofercie terapię chihuahuą i nie zawaham się jej użyć. Chcesz, czy wolisz ”wieczną zgubę” i wymienianie mchów?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz