Przez parę ostatnich księżyców Gęgawa czuł się jak duch. Nigdy nie zawarł długiej, bliskiej przyjaźni. Miał jedynie rodzinę – rodzinę, powoli się od siebie odsuwała. Kiedyś z Bryzą i Świergot byli nierozłączni, trzymając się ze sobą na każdym kroku. Teraz te beztroskie chwile były jedynie wspomnieniami. Dorośli, każdy poszedł inną ścieżką, a na ich grzbiety spadły ważniejsze rzeczy niż zażyłe relacje z rodzeństwem. Mieli własnych partnerów, jego brat nawet syna. Gęgawa nie był już dla nich najważniejszy.
Zwiadowca leżał obok chłodnego legowiska Łuski, które było puste, choć niebo przybrało już smolistą barwę. Znów się przepracowywała, pomyślał, cicho wzdychając. Położył łapę na swoich łapach, okrywając się ogonem.
To posłanie nie należało kiedyś do jego partnerki. Kiedyś posiadała je jego najdroższa, najbliższa przyjaciółka, z którą mógłby spędzić każdy moment. Spojrzał w stronę sterty suchego mchu, wspominając, jak dopiero się tu przenieśli. W jego głowie pojawiały się dziesiątki, o ile nie setki obrazów, jakie przedstawiały ich długie rozmowy, psotne kawały, wspólne polowania, patrole, nawet stoczone z drapieżnikami walki. Dzielenie się językami, posiłki we dwoje przy stercie ze zwierzyną... To, co było między nimi dziś, już nie było tym samym, co kiedyś.
Zupełnie tego nie rozumiał – co poszło nie tak? Dlaczego partnerstwo, które wszystkich innych zbliżało do siebie nawet bardziej, w ich przypadku ich oddaliło? Dlaczego czuł dyskomfort za każdym razem, kiedy ktoś mówił o nich jak o parze, sugerując zarezerwowane dla partnerów uczucia czy zachowania? Skoro ją kochał, dlaczego było to dla niego jak narzucona presja i powinność?
Czyżby nigdy jej naprawdę nie kochał? Czyżby miał niezdolne do miłości, łasicze serce?
Rozległ się szelest. Cichym susem Łuska wskoczyła na gałąź, a następnie lekkim krokiem przeszła, by usiąść na swoim legowisku. Gęgawa słyszał jedynie miarowe oddechy śpiących towarzyszy i odgłos przejeżdżania szorstkim językiem zwiadowczyni po własnej piersi. Zdawało się, że nie zauważyła w ciemności jego szeroko otwartych oczu.
— Jak ci minął dzień? — zapytał cicho, ujawniając kotce, że nie spał. Przesunęła na niego wzrok z mytej łapy, którą powolnie opuściła i podwinęła pod ciało. — słonko? — dodał i choć starał się brzmieć ciepło, to słowo z trudem przeszło mu przez gardło.
— Dobrze.
Cisza dzwoniła im w uszach. Tylko Gęgawa słyszał w głowie płacz z tęsknoty za żywą rozmową, jaka kilkadziesiąt księżyców temu zbudziłaby obóz. Teraz zmieniła się tylko w tą głuchą, bolesną ciszę.
— Późno wróciłaś. Większość kotów już śpi — zauważył, wskazując końcówką ogona na pogrążoną we śnie Gruszkę, która cicho chrapała, nieraz grymasząc się i szepcząc coś pod nosem.
— Byłam na polowaniu. Owocowy Las się sam nie nakarmi — westchnęła, moszcząc się wygodniej na mchu.
— Często zasypiam bez ciebie. Jesteś pewna, że wszystko w porządku?
— Tak — odparła krótko, przesuwając wzrok z czarnego w oddal. Przed nimi roztaczał się jedynie mrok.
— Powinniśmy spędzić ze sobą więcej czasu, Łusko — miauknął cicho. W jednej chwili chciał powiedzieć jej wszystko, co leżało mu na sercu od tak dawna – otworzył pysk, ale nie wyszedł z niego żaden dźwięk. Czuł się wewnętrznie zatrzymany, jak gdyby jakaś nieznana mu siła nie pozwalała mu się zwierzyć. Nie był w stanie.
— Przepraszam, ale czy możemy porozmawiać jutro? — ziewnęła Łuska, chowając pysk między swoimi łapami. — Jestem bardzo zmęczona.
— Oczywiście — odparł, pogrążając ich w zupełnej ciszy. Chciał przysunąć się do kotki, która leżała tak blisko, a zarazem tak daleko, lecz ich legowiska dzieliła przepaść pomiędzy gałązkami. Kocica zakryła jeszcze ciało ogonem, kryjąc się przed zewnętrznym światem. — Dobranoc — miauknął jeszcze, niemal bezgłośnie. Był pogrążony w bólu, którego nie chciał pokazać. Przyjaźń, jaka między nimi niegdyś kwitła, zamieniła się w obrośnięte bluszczem zgliszcza. To była tylko ruina, na którą patrząc można było jedynie wyobrazić sobie, jak wyglądała w czasach jej świetności. Gęgawa spojrzał się na kotkę raz jeszcze. Wyglądała tak spokojnie i błogo.
— Dobranoc — odszepnęła, pogrążając się we śnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz