W osłupieniu wsłuchiwała się w słowa babci, która to z coraz większym zapałem opowiadała o przodkach, o Klanie Gwiazd i o tym, co czeka każdego po śmierci, w zależności od jego postępowania za życia. Wyglądała momentami na tak przejętą i zaangażowaną, że każde jej spojrzenie skierowane na Motylka, sprawiało wrażenie, jakby niebieska zwiastowała jej trafienie w to gorsze miejsce.
Po jej przemowie cała trójka była na tyle oniemiała, że nikt nie potrafił wydusić z siebie choćby cichego szeptu. Wpatrywali się z zainteresowaniem w Jastrzębi Podmuch, co jakiś czas posyłając sobie porozumiewawcze spojrzenia. Nawet Jad milczał, choć zazwyczaj miał najwięcej do skrytykowania. Ostatecznie rudzielec odwrócił się do nich tyłem, a Listek zaczął przeskakiwać z łapy na łapę, dyskretnie tykając siostrę w bok i prosząc ją o przejęcie inicjatywy.
- Ojeju babciu, twoja wiedza jest naprawdę ogromna i pełna podziwu! – podjęła się dyskusji, standardowo słodząc swojemu rozmówcy. – Jesteś taka idealna! Piękna, niezwykle inteligenta… prawdziwy wzór do podziwiania! – miauknęła, uśmiechając się przyjaźnie.
Niebieska momentalnie przekręciła oczami, prychając pod nosem.
- Oby wam cokolwiek w tych głowach zostało z mojego gadania, bo jeśli źle skończycie, to przyniesiecie wstyd swoim rodzicom – rzuciła ostrzegawczo.
- Jeśli umrzemy, to skąd ktoś będzie wiedział, gdzie trafimy? – spytał Listek.
- To będzie łatwo ocenić po czynach. Pilnujcie się – mruknęła, a zza jej pleców rozległ się odgłos pomruków i lekkich odbić łap o ziemię. Już po chwili Rozkwitający Pąk wychyliła się w wejściu do żłobka, rozglądając się po swej rodzinie. Wyglądała tak, jakby spodziewała się zastać wszystkich martwych.
- Co za ulga, widzieć was w takiej miłej atmosferze – oceniła, wchodząc ostrożnie do środka. – Dziękuję mamo, że się nimi zajęłaś. Na ciebie zawsze można liczyć – dodała karmicielka.
Jastrzębi Podmuch po raz kolejny cicho syknęła, ale pozwoliła córce przytulić się, po czym wyszła, nawet nie żegnając się z wnukami.
- Daliście radę z babcią? Nie zastraszyła was niczym? – uruchomiła się ich rodzicielka, kiedy tylko pozostali sami.
- Przeżyliśmy, a poza tym, babcia nie jest taka zła – odezwała się Motylek, wciąż rozmyślając o wszystkim, co dzisiaj usłyszała.
Po jej przemowie cała trójka była na tyle oniemiała, że nikt nie potrafił wydusić z siebie choćby cichego szeptu. Wpatrywali się z zainteresowaniem w Jastrzębi Podmuch, co jakiś czas posyłając sobie porozumiewawcze spojrzenia. Nawet Jad milczał, choć zazwyczaj miał najwięcej do skrytykowania. Ostatecznie rudzielec odwrócił się do nich tyłem, a Listek zaczął przeskakiwać z łapy na łapę, dyskretnie tykając siostrę w bok i prosząc ją o przejęcie inicjatywy.
- Ojeju babciu, twoja wiedza jest naprawdę ogromna i pełna podziwu! – podjęła się dyskusji, standardowo słodząc swojemu rozmówcy. – Jesteś taka idealna! Piękna, niezwykle inteligenta… prawdziwy wzór do podziwiania! – miauknęła, uśmiechając się przyjaźnie.
Niebieska momentalnie przekręciła oczami, prychając pod nosem.
- Oby wam cokolwiek w tych głowach zostało z mojego gadania, bo jeśli źle skończycie, to przyniesiecie wstyd swoim rodzicom – rzuciła ostrzegawczo.
- Jeśli umrzemy, to skąd ktoś będzie wiedział, gdzie trafimy? – spytał Listek.
- To będzie łatwo ocenić po czynach. Pilnujcie się – mruknęła, a zza jej pleców rozległ się odgłos pomruków i lekkich odbić łap o ziemię. Już po chwili Rozkwitający Pąk wychyliła się w wejściu do żłobka, rozglądając się po swej rodzinie. Wyglądała tak, jakby spodziewała się zastać wszystkich martwych.
- Co za ulga, widzieć was w takiej miłej atmosferze – oceniła, wchodząc ostrożnie do środka. – Dziękuję mamo, że się nimi zajęłaś. Na ciebie zawsze można liczyć – dodała karmicielka.
Jastrzębi Podmuch po raz kolejny cicho syknęła, ale pozwoliła córce przytulić się, po czym wyszła, nawet nie żegnając się z wnukami.
- Daliście radę z babcią? Nie zastraszyła was niczym? – uruchomiła się ich rodzicielka, kiedy tylko pozostali sami.
- Przeżyliśmy, a poza tym, babcia nie jest taka zła – odezwała się Motylek, wciąż rozmyślając o wszystkim, co dzisiaj usłyszała.
***
Matka zasłaniała jej łapą oczy, kiedy na środku obozu rozgrywała się krwista walka. Motyla Łapa czuła drżenie rodzicielki oraz słyszała występujące co chwilę przełykanie śliny. Nie pozwolono jej się przyglądać temu, co miało miejsce, ale uczennica sama domyśliła się rezultatów bitwy.
W końcu uzyskała dostęp do widoku na pobojowisko. Niebieskie ciało babci wydawało się drobne przy sylwetce Kroczącej Gwiazdy, ledwo co stojącej przy swej ofierze. Jej spojrzenie było puste, jakby wyrzuty sumienia jej nie dopadły. A przecież właśnie kogoś zabiła!
I to nie byle kogo zresztą, bo Jastrzębi Podmuch. Jedną z najwspanialszych istot w klanie. Może i bywała czasami nawiedzona, ale nie zasługiwała na stratę życia. Motyl nie zdążyła nawet uzyskać jej sympatii, a miała ku temu dobre predyspozycje!
- Jej już nie ma, prawda? – wyszeptała cicho w stronę matki.
Rozkwitający Pąk tylko pokręciła głową i pociągnęła nosem, wpatrując się ślepiami pełnymi bólu we własne łapy. Panującą ów ciszę przerwała jedna z wojowniczek, wychodząca przed tłum w stronę przywódczyni, aczkolwiek żółtooka nie interesowała się dalszym rozwojem dzisiejszego dnia.
To takie absurdalne, że już nigdy nie porozmawia z babcią. Nie będzie obserwować jej irytacji, nie będzie mogła zrobić z nią czegokolwiek, bo kotka była teraz w lepszym miejscu.
Przynajmniej taką Motyl miała nadzieję. Klan Gwiazd brzmiał na najidealniejsze miejsce do trafienia po śmierci, więc przyszło jej się modlić, by Jastrzębi Podmuch siedziała tam teraz i spoglądała na ziemię, a w szczególności na nią.
Westchnęła, podnosząc wzrok na kolejnego trupa. Znowu się zabijali?
Krocząca Gwiazda za morderstwo jej babci nawet zasługiwała na swój los. Szylkretka i tak mało co o niej wiedziała, więc nie było jej żal tej utraty. Jej myśli zaprzątało w tym momencie zupełnie co innego.
Będzie miała szansę na spotkanie z niebieską, jeśli będzie wyznawać silniejszą wiarę w przodków, oraz częściej będzie się modliła. Przełknęła ślinę i zaakceptowała swoje nowe wyzwanie.
Od teraz będzie bardziej pielęgnować relacje z tymi na górze, by Jastrzębi Podmuch mogła wiedzieć, że jej ostatnia przemowa nie poszła na marne.
Babcia będzie dumna <3
OdpowiedzUsuńTrójka też będzie dumny
OdpowiedzUsuń