Oh nie! Tylko nie brudne futerko! Złoty z paniką odskoczył od powalonego przeciwnika, nerwowo rozglądając się i na każdym fragmencie swojego futerka szukając jakiejkolwiek skazy. Słowa Biegu cały czas odbijały się echem w głowie malca.
Nim zdołał znaleźć jakiekolwiek ślady brudu, został brutalnie powalony na ziemię przez czekoladowego kocurka.
— H-hej! To nie fajne! Tak się nie bawię! — stęknął z bólu, próbując wydostać się spod pazurków kociaka. Odepchnął kolegę tylko dlatego, że jakimś cudem kopnął go w brzuch. Bieg stęknął, krzywiąc się i zostawiając Złotego, który rozeźlony nastroszył futerko, wyglądając przy tym jak puszysta kulka.
— Jak tak chcesz się bawić to następnym razem ja nie chcę! — furknął, wracając do mamy i natychmiast chowając się pod jej ogon.
Z żalem schował mordkę w futerku Puszystego Futra.
To nie było fair.
Nie było.
Słyszał, że jego kolega ze żłobka, a teraz z legowiska uczniów, trafił do medyków. Złoty słyszał plotki od kotów, że Kacze Pióro musiał udać się do niejakiego Wroniej Strawy, czy też może niejakiej... cholera wie. Wspomnienie o kleszczu, który zagnieździł się w ciele zdrajcy sprawiło, że po cynamonie przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Czym prędzej wyminął koty, marszcząc przy tym nosek.
Chciał odwiedzić kolegę i sprawdzić co u niego. Co prawda Złoty zazdrościł trochę Pędzącej Łapie, że to on dostał właśnie liderkę na swojego mentora, jednakże gdy tylko poznał Rudzika - całkowicie przestał się boczyć.
— Dzień dobry — miauknął już od progu, poruszając wąsami. Uśmiechnął się w stronę czekoladowego ucznia, który był właśnie badany.
< Bieg? >
Wyleczeni: Wronia Strawa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz