Perkoz uniósł łeb i nie zawahał się ani trochę, zanim podążył za vanem. Komunikacja z tym... specyficznym osobnikiem była naprawdę niewygodna i nietypowa dla malca, jednak żądna nowych doświadczeń część rudego nie pozwalała na odmowę. Nie wiedział, gdzie Bez go prowadzi, ale był ciekaw, co ujrzy, gdy dotrą na miejsce.
Van zaprowadził go pod Jabłoń, gdzie z legowiska wojowników wychodziła Bielik. Spokojna wojowniczka, która niegdyś prowadziła konflikt z jego matką, Owieczką, wydawała się niemożliwa do przejrzenia. Kocur nie dostrzegał na jej pysku żadnych emocji.
Spojrzał się na Bza, oczekując jakiegoś wyjaśnienia. Po co sprowadzał ją do Bielik? Owszem, była kochanką Owieczki, ale to przecież nie jego sprawa. Owieczka już nie żyła. Nie miał zamiaru rozdrapywać tego, co już minęło.
Obserwował, jak van lekkim uśmiechem wita się z Bielik i koniuszkiem ogona wskazuje rudego. Bielik uniosła brew, spoglądając najpierw na jednego, potem na drugiego. Bez położył łapę na łapie Perkoza i oddalił się, patrząc ukradkiem na dwójkę.
Kocur uniósł brodę i poczuł, jak jego koniuszek drga. Nie wiedział, co Bez chciał mu przekazać i co on w ogóle tu robił, patrząc w oczy Bielik.
- To jego pomysł - Miauknął spokojnie i uśmiechnął się lekko. - ale skoro mnie tu przyprowadził, to chyba z jakiegoś konkretnego powodu?
- Raczej nie mam ci nic do powiedzenia - Powiedziała Bielik. Ton jej głosu nie był szorstki. Był po prostu neutralny. Też by się tak zachował. Ta sytuacja była dość niezręczna.
Perkoz ziewnął, nie zwracając uwagi na takt, i usiadł. Kątem oka zauważył, jak Bez im się przygląda. Rudy nie wiedział, jak zrozumieć vana. Ale musiał coś wymyśleć.
- No dobra, więc - Miauknął w końcu kocur i na jego pysku zagościł gościnny uśmiech. - Jak mija ci dzień? Jak dobre samopoczucie bez Owieczki?
Pysk Bielik spochmurniał, najwyraźniej nie spodziewając się takiej bezpośredniości od Perkoza. Cóż, rudego takie tematy nie wprawiały w dyskomfort.
- Jest dobrze, dziękuję za troskę, Perkozie. - Miauknęła Bielik, widocznie starając się o opanowanie emocji w środku.
- Skoro byłyście kiedyś blisko z Owieczką, to jesteś tak jakby moją drugą mamą? - Zapytał. Na jego pysku dalej tkwił życzliwy uśmiech, jednak mówił z powagą. To go akurat interesowało.
- Myślę, że to nie czas na takie dyskusje - powiedziała cętkowana, uśmiechając się lekko do kocurka. - Pewnie masz jakichś kolegów w kociarni. Pobaw się z nimi.
- Tracenie czasu na zabawy, gdy można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy? - Prychnął Perkoz i uniósł wyżej brodę. - Na pewno coś wiesz. Nie obchodzi mnie moja mama, ale poznawanie innych jest naprawdę fajne.
- Twoja mama była naprawdę... wspaniała - Mruknęła cicho Bielik. - Muszę już iść, Perkoz. Naprawdę.
Kocurek parsknął trochę zirytowany, gdy niebieska się oddaliła.
**
Uczniowi przeszkadzały trochę zasady wprowadzone przez Błysk. Oczywiście - nienawidził ograniczeń, ale zamierzał się do nich stosować, żeby zostać dobrym wojownikiem. Wracał z treningu i miał wspiąć się do legowiska uczniów, gdy zobaczył Bza, który spacerował ku stosie zwierzyny. Perkoz podszedł do niego, a jego półdługie futro na ogonie mierzwiło się, gdy szedł.
- Cześć - Miauknął i pokazał białe zęby, gdy się uśmiechnął. - Przez ciebie chyba bardziej zaczęła mnie interesować przeszłość Owieczki! Bielik parę księżyców temu była strasznie irytująca podczas rozmowy, bo nic nie chciała powiedzieć. Ale dzięki, że mnie do niej przyprowadziłeś.
Perkoz dopiero po chwili się zorientował, że nie powinien mówić w obecności Bza. Przecież był głuchy. Kocur parsknął.
- Wybacz, moja wina - Miauknął tetralnym, eleganckim tonem. Wskazał koniuszkiem ogona na cętkowaną, a potem otworzył pysk imitując rozmowę. Porozumiewanie się na migi było ciężkie, ale nie wiedział, jak inaczej dotrzeć do vana.
<Bez?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz