Kręcił się w okolicach dwunożnych od jakiegoś czasu, wmawiając sobie, że dobrze robi, nie idąc tam, widział kilka razy dwunożnych jak podszedł za blisko i nie rozumiał jak oni chodzili. Przecież to nienaturalne jego zdaniem, zrozumiał też, czemu mówi się na nich „dwunożni”. Kojarzył, że na pewno coś z chodzeniem na dwóch łapach, jednak zobaczyć, a usłyszeć to inaczej. Widział, że jego stan nie poprawia się, bliżej mu było do ciągłego leżenia. Mało pił, kasłał dał, a jedzenie samo nie podchodziło. Chociaż nie. Raz dwunożni dali mu jakieś dziwne pożywienie, nie smakowało mu do końca. Nie smakowało myszą, jednak nie musiał polować, a był zbyt głodny. Ci sami dwunożni przychodzili kilka razy na wschód słońca by mu dać coś albo go zobaczyć. Nie byli głośni, więc ich akceptował, chociaż nie miał siły. Za pierwszym czy drugim razem syczał i chciał odejść jednak wtedy łapał go kaszel i nici. Wtedy słyszał tylko głosy ich, które dziwnie brzmiały. Obecnie leżał, tam gdzie zwykle i czekał, aż może znowu przyjdą? Dadzą mu jeść albo pić? Wodę nie zawsze przynosili jednak czasami brali z dziwnego czegoś. Zauważył dwunogich idących w ich kierunku, byli to ci sami co zwykle. Widział, tylko że mając coś dziwnego w ręku. Nie mieli tego nigdy ze sobą, ale nie byli źli prawda? Dawali mu jeść, wodę mu podawali. Dzięki nim nie zmarł z głodu i miał tego świadomość. Podniósł się do pozycji siedzącej, obserwując ich, denerwował się jak zwykle. A jak tym razem zrobią to, co opowiadali wojownicy starsi? Pozbawią go życia? Dwunożni otworzyli dziwne pudełko i włożyli do niego miejsca, z którego zazwyczaj jadł. Skrzywił się. Nie chciał tam wchodzić, chociaż głód robił swoje. Nie było ich rano przez coby zjadł to bardzo chętnie. Powiał zimny wiatr dość charakterystyczny dla pory opadających liści.
Czy ja przeżyję bez nich porę nagich drzew? – zadał sobie sam to pytanie w myślach. Odpowiedź dla niego była prosta – nie. Nie miał tyle siły, był chory, nie umiał sobie poradzić. Zauważył, że dwunogi oddaliły się od pudełka na niewielką odległość, teraz mógł. Podszedł do pudełka i niechętnie zauważył swoimi niebieskimi ślepiami, że jedzenie jest na końcu. Musiał wejść. Wszedł niepewnie, czując zapach karmy, zaczął jeść kawałki mięsa w dziwnym sosie, gdy usłyszał kroki, a zaraz po dziwny klik.
***
Nie pamiętał wiele potem, było mu ciepło i był nakarmiony. Uznał, że usnął, jednak nie kojarzył miejsca, było tutaj ciepło, a on siedział w czymś dziwnym. Poczuł dziwne uczucie, gdy pojemnik się bujał, a przestrzeń którą widział przez kraty zmieniała się. Weszli do dziwnego pomieszczenia, gdzie było jasno. Słyszał trzeciego dwunożnego, a po chwili pojemnik się otworzył, nie chciał wychodzić. Bał się, że coś się mu stanie. Nie wiedział, co dokładnie jednak nie czuł się przyjemnie. Dziwny zapach unosił się w powietrzu. Dwunożny wyciągnął go z klatki, gdy poczuł ból w klatce piersiowej. Po kilkunastu minutach badania kota dostał podejrzany zastrzyk, który uznał jako najgorsze uczucie do tej pory. Chciał się wyrwać jednak ręczę ludzi go trzymały. Czyli tak miało wyglądać jego życie? Miał żyć tak? Jako pieszczoch?
Wyleczeni; Mleczny Płatek
Wyleczeni; Mleczny Płatek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz