Cynamon rozdziawił mordkę w szoku. Aroniowa Gwiazda był genialny! Wąsy zadrżały młodzikowi z ekscytacji, gdy tylko Jesionowy Wicher rozpoczął kolejną opowieść o dzielnym liderze. On też chciał taki być, jak kocur z opowiastek. Zmarszczył nosek, zastanawiając się, co takiego on musiałby zrobić aby opowiadali o nim historie tak, jak o Aronii.
— Aroniowa Gwiazda miał jeszcze kochającego partnera — te słowa wypowiedział jednak szeptem tak, aby nikt więcej ich nie słyszał — Klifiaka, jednak to nie było ważne. Liczyło się to, że ich miłość była silniejsza niż jakiekolwiek przeciwności. Nawzajem dodali sobie skrzydeł oraz takiej siły, o której nie sposób myśleć.
Kocurek rozdziawił mordkę jeszcze szerzej.
Opowiastki czekoladowego robiły się jeszcze ciekawsze!
— P-partne-ra? — miauknął, przekrzywiając łebek. Gdy otrzymał twierdzące kiwnięcie głową - zerwał się na równe łapki, unosząc wysoko ogonek — W takim razie ja też znajdę sobie partnera! Będę go bardzo kochał! I będę taki super jak Aroniowa Gwiazda! Taki bardzo, bardzo super! Rajulku panie Jesionku, on musiał być naprawdę niesamowity! — pisnął, drżąc na ciele z ekscytacji — Jeju... szkoda, że go nie poznałem — miauknął cichutko, kuląc uszy.
— Ja też za nim tęsknie, maluchu, każdy tęskni...
Pokiwał łebkiem na słowa starszego, zaraz prosząc go o kolejną historię z życia niesamowitego lidera.
Jego celem w życiu zostało znalezienie sobie kocura w klanie klifu i pokazanie, że nie wszystkie klifiaki takie straszne.
Rudzikowy Śpiew był super! Nie tak super jak on, jednak... jednak Złota Łapa czuł, że w rudym kocurku było coś... coś specjalnego! Do tego był miły, bardzo miły! Nidy nie krzyczał, spokojnie wszystko tłumaczył, nawet jeśli cynamon nie łapał tego w lot.
Dlatego też się starał, z całych sił próbował pokazać, że będzie dobrym wojownikiem a wysiłek rudzielca nie idzie na marne.
— Doberek Muchomorza Łapo! — zawołał od progu legowiska medyków, wciskając główkę do środka. Niebieski uczeń zjeżył sierść na nagły pisk młodego, jednak zaraz rozluźnił mięśnie, kiwając mu głową na powitanie.
Złotej Łapie w oczy rzuciła się niezadowolone Krucze Futro, która leżała zwinięta w kłębek. Jedynie jej usztywniony ogon poruszał się niespokojnie. Kurkowa Pieśń siedział natomiast w dziwnej pozie z otwartym pyszczkiem, podczas gdy Kacze Pióro mu grzebał łapą w środku. Pręgowany podlotek skrzywił się, zwracając się zaraz do młodszego medyka — Przyszedłem po taką roślinkę, którą mam wyłożyć w legowiskach starszych. Żeby stawy ich nie bolały. Taka o wysoka i żółta — wyjaśnił, pokazując łapką wysokość sięgającą mu do połowy klatki piersiowej. Co prawda niepotrzebnie tłumaczył medykowi o jaką roślinkę mu chodziło, jednak chciał być po prostu pomocny.
Po otrzymaniu zielska, ruszył wesoło w stronę legowiska starszych, licząc na więcej opowiastek o niesamowitym Aroniowej Gwieździe
< Jesion? >
Wyleczeni: Krucze Futro, Kurkowa Pieśń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz