Czarna zjeżyła futro. Musiała przyznać... dobra, lubiła tego dzieciaka. Przekręciła łeb niewzruszona, wbijając w niego wzrok zielonych oczu.
- Nie rozklejaj się jak ostatni bachor - Warknęła. - Jak tylko ten idiotyczny ryj Marchewy podsunie się pod moje łapy, to rozszarpię ją na małe kawałeczki!
Jałowy Pył chyba zadowoliła ta odpowiedź, bo podniósł wyżej łeb. Kotka jednak prychnęła pod nosem.
- Ale to nie zmienia faktu, że za moją małą pomoc żądam zapłaty - Miauknęła, chociaż nie mówiła poważnie. Nie miała teraz ponurego nastroju, mimo wszystkiego, co działo się obecnie w klanie.
Chciałaby również poprosić go o pomoc, w przekonaniu reszty klanu do słuszności pozycji, jaką otrzymała. Ale jej wewnętrzny narcyz nie pozwalał na okazanie takiej słabości. Jej ego nie pozwoliłoby poprosić o pomoc albo litość. Nie mogłaby.
- To znaczy czego? - Zapytał Jałowy Pył.
- To znaczy niczego, ciołku - Syknęła poirytowana. - Ale nie pogardziłabym dobrym zającem.
Odwróciła się. Jeśli miała wyjaśnić Marchewkę, to jak najszybciej. Chociaż podejrzewała, że Jałowy nie popierałby jej awantur na cały obóz. Ona też. Miała ochotę zlać tą rudą kretynkę tak mocno, jak Piaskowa Gwiazda Króliczy Sus, ale powstrzymała się szybko od brutalnych myśli.
- Gdzie idziesz? - Powiedział Jałowek za jej plecami, ale kotka go zignorowała.
**
- Odczep się od Jałowego Pyłu - Syknęła zastępczyni, mierząc Marchewkowy Grzbiet piorunującym wzrokiem. - To nie są twoje kocięta. Ty je tylko urodziłaś. Nie nazywaj się ich matką! Nie masz prawa ich dotykać.
- Zabierzesz mi je?! - Warknęła Marchewkowy Grzbiet.
Czarna prychnęła, jeżąc futro. Poprzednim razem wszystko się zjebało, teraz będzie jeszcze gorzej - teraz, czyli gdy Marchewka będzie miała te rude kulki pod swoimi łapami.
- Nie mówiłam, że zabiorę. - Wysyczała kotka. Nie miała siły, żeby się kłócić, chociaż okropnie tego pragnęła. - Mam w dupie te kretyńskie dzieciaki. Opiekuję się nimi tylko dlatego, że Jałowy Pył tego chce, dobra?!
Język ją już piekł od krzyku. Musiała odpuścić, z niepowodzeniem misji. Niestety, nie wszystko dało się osiągnąć wpierdolem słownym - to pech, bo w tym wojowniczka była najlepsza. Ruszyła z powrotem do Jałowego, ze zjeżonym karkiem słuchając, jak parę kotów mówi coś na jej temat.
**
- ...chyba załatwiłam ci dodatkowy wpierdol - Mruknęła pod nosem, wpatrując się w Jałowego Pyła, który wymieniał z nią zdezorientowane spojrzenie.
- Załatwiłaś co? - Miauknął i zobaczyła, jak futro na jego grzbiecie staje dęba.
- Nie powinnam była się drzeć na Marchewkę - Stwierdziła. - Ale to było zbyt kuszące. Zbyt kusiło mnie, by przywalić tej idiotce prosto w ten jej krzywy ryj. Nawet zęby by jej nie powypadały, bo ich nie ma!
Rozległy się kroki i nie trzeba się było zastanawiać, kto był ich właścicielem. Ruda bicolorka wbiła zdenerwowane spojrzenie w czarną, a potem w Jałowego. Kamienna Agonia strzepnęła ogonem.
- Mówiłam ci, odwal się od niego - Warknęła. - Tylko sobie sama kopiesz grób! Zajęcza Gwiazda by nie żałował byle rudej kretynki.
- Fajnie byłoby w to wierzyć - Syknęła Marchewkowy Grzbiet. - Pyłku, masz mi wiele do wytłumaczenia!
Niechętnie spojrzała, jak ruda debilna kretynka z pstro w mózgu odciągnęła niebieskiego na bok. Podejrzewała, że będzie miał bardzo przechlapane. Cóż, takie życie.
**
Córka Króliczego Susa czuła, jak lekki wiatr mierzwi jej futro, gdy siedziała między kołami Toma. Wokół wciąż capiło kuną, co tylko przypominało Kamiennej Agonii o tej nocy. Wyjątkowo nieprzyjemnej. Była wściekła, choć sama nie wiedziała, na co. Wokół panowała lekka ciemność. Nie było jeszcze nocy, ale słońce beztrosko zachodziło, jakby dzień trwał ledwie parę uderzeń serca.
Wysunęła pazury i wbiła je zirytowana w ziemię, gdy usłyszała kroki. Kto tym razem? Ta przeklęta zdeformowana paskuda Wilcza Zamieć? Jakiś kretyński rudas, który ponarzeka sobie na jej byt?
Uspokoiła się trochę, widząc Jałowego Pyła. Miała tylko nadzieję, że nie zbierze mu się na spowiedź i nie dostrzeże jej przygnębienia, bo nie miała zamiaru przyznawać się do własnych myśli. Słuchać sprawozdania z kłótni z Marchewą, której była przyczyną - też nie.
<Jałowek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz