Kocurek fuknął zły, widząc, jak ta cała Zachodząca sobie odchodzi. Jeszcze w trakcie jego mówienia! To już jest nie do przebaczenia.
Chciał ponownie wbiec jej pod łapy i wyzwać, ale widząc spojrzenie Wschodzącej Fali i jej zachęcający ruch ogona, żeby do niej podszedł, wytknął tylko język na młodszą karmicielkę.
— Tak, własnie, idź sobie! — prychnął w jej stronę, unosząc ogonek do góry — Prafda boli.
Po czym nie zwracając uwagi już na kocicę, skierował się od babci. Nie będzie tracił czasu na byle kogo.
***
Od tamtego momentu minęło nieco czasu. Tak samo, od kiedy on i reszta przebywających wtedy w żłobku kociaków miała dwa księżyce. Teraz mają ich sześć, są już na nowych terenach.
I zostali uczniami. Oczywiście on dostał Tęczową Zatoczkę, a kogo to innego? Tak jakby nie było jakichś lepszych kotów w klanie. Grzeczna i przyjazna do pożygu, chociaż kocurek cierpliwie to znosił. Jak na razie.
Stało się jednak coś niezbyt spodziewanego, zwłaszcza dla pewniej rodziny. A wszystko przez to, że Miętowa Łapa bez wyznaczenia przez lidera, nie dość, że polazł na zgromadzenie, to jeszcze dowiedział się tam czegoś nowego.
— Dlaczego mi nie powiedziałaś, że Lisia Gwiazda jest moim ojcem? — syknął do Liliowej Sadzawki, która nie chciała w ogóle przyjąć czegoś takiego do wiadomości.
Czarna calico nawet nie sądziła, że jej syn przyjdzie do niej z czymś takim. Każdy kot, z którym się przyjaźniła, patrzy teraz na nią jak na odludka,,, Znaczy, ponownie to robią. Wcześniej też tak patrzyli, gdy powoli zaczynała tracić zdrowy pomyślunek.
Ten lider, ich lider, przyznał się na zgromadzeniu, że Miętowa Łapa jest jego synem? To się w ogóle nie mieści w głowie, co ona ma teraz powiedzieć?! „Nie, ten umysłowo niezrównoważony lider nie jest twoim ojcem”?
Przecież nie pójdzie się teraz wykłócać z tym szaleńcem o to, czemu tak powiedział. Zapyta się wtedy, kim ojciec jest. Nie powie, że samotnik, zostałaby rozszarpana na miejscu, a to ostatnie czego brakuje jej matce przed śmiercią. Jak nie odpowie, będzie to samo, jak powie, że ktoś z klanu, to on nie uwierzy. Nikt nie jest tu do Miętka podobny, wszystkie wyjścia to będzie dla niej jak samobójstwo.
— To nie jest takie proste Miętowa Łapo — odpowiedziała szylkretka, starając się opanować emocje.
Rudy jednak patrzył na rodzicielkę przenikliwymi oczami, które tylko przypominały jej o zostawionym na starych terenach ukochanym. Był do niego tak przerażająco podobny,,,
— To powiedz mi, dlaczego — odparł stanowczo, powoli już tracąc resztki cierpliwości.
Dlaczego matka nic nie powiedziała?! Chciała to ukryć przed wszystkimi? Po co, bała się czegoś?
Kocur tego nie rozumiał, tak samo jej paniki. Przecież powinna być z tego dumna! Tak jak on teraz dumny jest z tego, że miał ojca lidera, ha!
Nocnej Łapie prawie wybuchła głowa, gdy dowiedział się o tym. Świst też niezbyt chciał przyjąć tego do wiadomości, ale cóż, on aktualnie leżał u medyka. Jego pomęczy potem, jak już się obudzi. A Cyprys ze Żmiją przyjęły to,,, chyba znośnie.
Liliowa Sadzawka stuliła uszy, wzdychając cicho.
— Nie mogę Miętku,,, — odparła kotka nieco zestresowana, nagle rozglądając się na boki — Powiem ci wszystko,,, jak już podrośniesz.
I odeszła od niego najprędzej jak mogła, kierując się do legowiska starszych. Chciała porozmawiać ze Wschodzącą Falą i wyjaśnić jej wszystko.
Nawet nie można było określić, jaką frustrację poczuł, gdy usłyszał te słowa. Jak podrośnie?! Prędzej pewnie zdechnie, niż ona mu to wyjaśni!
Miętek nagle poczuł na sobie czyjś wzrok, więc wyprostował się i obejrzał za siebie. Zobaczył skrawek brązowego ślepia, które wpatrywało się w niego dziwnie. Zmrużył oczy, mierząc się na spojrzenia z burą bicolorką. Hoho, czyżby ktoś tu był teraz aktualnie zazdrosny czy coś? Czy po prostu chce dostać kociej mo- a nie, to tak nie działa.
— Nie nauczyli cię, że się nie podsłuchuje Zachodzący Promyku? — prychnął w stronę wojowniczki, tuląc uszy.
Chciał ponownie wbiec jej pod łapy i wyzwać, ale widząc spojrzenie Wschodzącej Fali i jej zachęcający ruch ogona, żeby do niej podszedł, wytknął tylko język na młodszą karmicielkę.
— Tak, własnie, idź sobie! — prychnął w jej stronę, unosząc ogonek do góry — Prafda boli.
Po czym nie zwracając uwagi już na kocicę, skierował się od babci. Nie będzie tracił czasu na byle kogo.
***
Od tamtego momentu minęło nieco czasu. Tak samo, od kiedy on i reszta przebywających wtedy w żłobku kociaków miała dwa księżyce. Teraz mają ich sześć, są już na nowych terenach.
I zostali uczniami. Oczywiście on dostał Tęczową Zatoczkę, a kogo to innego? Tak jakby nie było jakichś lepszych kotów w klanie. Grzeczna i przyjazna do pożygu, chociaż kocurek cierpliwie to znosił. Jak na razie.
Stało się jednak coś niezbyt spodziewanego, zwłaszcza dla pewniej rodziny. A wszystko przez to, że Miętowa Łapa bez wyznaczenia przez lidera, nie dość, że polazł na zgromadzenie, to jeszcze dowiedział się tam czegoś nowego.
— Dlaczego mi nie powiedziałaś, że Lisia Gwiazda jest moim ojcem? — syknął do Liliowej Sadzawki, która nie chciała w ogóle przyjąć czegoś takiego do wiadomości.
Czarna calico nawet nie sądziła, że jej syn przyjdzie do niej z czymś takim. Każdy kot, z którym się przyjaźniła, patrzy teraz na nią jak na odludka,,, Znaczy, ponownie to robią. Wcześniej też tak patrzyli, gdy powoli zaczynała tracić zdrowy pomyślunek.
Ten lider, ich lider, przyznał się na zgromadzeniu, że Miętowa Łapa jest jego synem? To się w ogóle nie mieści w głowie, co ona ma teraz powiedzieć?! „Nie, ten umysłowo niezrównoważony lider nie jest twoim ojcem”?
Przecież nie pójdzie się teraz wykłócać z tym szaleńcem o to, czemu tak powiedział. Zapyta się wtedy, kim ojciec jest. Nie powie, że samotnik, zostałaby rozszarpana na miejscu, a to ostatnie czego brakuje jej matce przed śmiercią. Jak nie odpowie, będzie to samo, jak powie, że ktoś z klanu, to on nie uwierzy. Nikt nie jest tu do Miętka podobny, wszystkie wyjścia to będzie dla niej jak samobójstwo.
— To nie jest takie proste Miętowa Łapo — odpowiedziała szylkretka, starając się opanować emocje.
Rudy jednak patrzył na rodzicielkę przenikliwymi oczami, które tylko przypominały jej o zostawionym na starych terenach ukochanym. Był do niego tak przerażająco podobny,,,
— To powiedz mi, dlaczego — odparł stanowczo, powoli już tracąc resztki cierpliwości.
Dlaczego matka nic nie powiedziała?! Chciała to ukryć przed wszystkimi? Po co, bała się czegoś?
Kocur tego nie rozumiał, tak samo jej paniki. Przecież powinna być z tego dumna! Tak jak on teraz dumny jest z tego, że miał ojca lidera, ha!
Nocnej Łapie prawie wybuchła głowa, gdy dowiedział się o tym. Świst też niezbyt chciał przyjąć tego do wiadomości, ale cóż, on aktualnie leżał u medyka. Jego pomęczy potem, jak już się obudzi. A Cyprys ze Żmiją przyjęły to,,, chyba znośnie.
Liliowa Sadzawka stuliła uszy, wzdychając cicho.
— Nie mogę Miętku,,, — odparła kotka nieco zestresowana, nagle rozglądając się na boki — Powiem ci wszystko,,, jak już podrośniesz.
I odeszła od niego najprędzej jak mogła, kierując się do legowiska starszych. Chciała porozmawiać ze Wschodzącą Falą i wyjaśnić jej wszystko.
Nawet nie można było określić, jaką frustrację poczuł, gdy usłyszał te słowa. Jak podrośnie?! Prędzej pewnie zdechnie, niż ona mu to wyjaśni!
Miętek nagle poczuł na sobie czyjś wzrok, więc wyprostował się i obejrzał za siebie. Zobaczył skrawek brązowego ślepia, które wpatrywało się w niego dziwnie. Zmrużył oczy, mierząc się na spojrzenia z burą bicolorką. Hoho, czyżby ktoś tu był teraz aktualnie zazdrosny czy coś? Czy po prostu chce dostać kociej mo- a nie, to tak nie działa.
— Nie nauczyli cię, że się nie podsłuchuje Zachodzący Promyku? — prychnął w stronę wojowniczki, tuląc uszy.
{Zachodzący Promyku? wybacz, że tak późno}
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz