– Kusi, żeby się zdrzemnąć – mruknęła Ryjówkowy Urok. – Krzycząca Makrela tak dzisiaj chrapał, że przez część nocy nie mogłam zmrużyć oka.
Karaś zachichotała.
– Są pewne plusy spania w legowisku uczniów.
– Pewnie już długo tam nie posiedzisz i tak, nastawiaj się już mentalnie – zwróciła uwagę starsza.
Uczennica zamrugała z zaskoczenia:
– Przecież ani Kazarka ani Cyranka nie zostały jeszcze mianowane…
– Wszystkie bardzo dobrze już sobie radzicie, a różnica wieku między wami nie jest duża, nie zdziwiłabym się, gdyby Srocza Gwiazda postanowiła cię mianować razem z nimi.
Karaś zastanawiała się nad tym. Czy to możliwe, żeby Srocza Gwiazda faktycznie ją tak doceniła za szybkie postępy? Czułaby się zaszczycona, chociaż… Nagle perspektywa bycia w pełni samodzielną wojowniczką trochę ją przeraziła. Przecież w ogóle nie czuła się jeszcze dorosła! Wciąż miała w sobie nieskończone pokłady energii, wciąż chciała wymyślać nowe zabawy dla Nimfy i czuć tą beztroskę gdy wychodziła z Piórolotkowym Trzepotem na treningi. Bycie wojowniczką brzmiało strasznie poważnie, jakby miała musieć się uspokoić i zachowywać dojrzale. Albo nawet znaleźć jakiegoś partnera i urodzić klanowi kociaki! Same kociaki nie brzmiały jeszcze tak źle, ale przecież w klanie Nocy nawet nie było żadnego niespokrewnionego z nią kocura w podobnym wieku…
Zamrugała, odganiając dziwne myśli, gdy Ryjówkowy Urok wstała, oznajmiając, że chciała jeszcze o czymś porozmawiać z Kawczym Sercem. Leżała chwilę w tym samym miejscu, jednak do jej uszu dopadła niepokojąca rozmowa.
– Oh, ciociu, naprawdę nie rozumiem, dlaczego Srocza Gwiazda wciąż pozwala tym wszystkim czekoladowym kotom pozostawać w klanie – mówił cicho damski głos. – Ten Skrzelikowa Łapa… Prawie wpadł na mnie dzisiaj i ani słowem nie przeprosił! Spojrzał tym dziwnym wzrokiem i poszedł dalej… Widać brak wychowania, ale nie powinniśmy winić jego biednej mamy, nie miała wpływu na kolor futra dziecka. Dobrze, że w naszej rodzinie wszystkie jesteśmy takie piękne, dla takich dziwnych i do tego czekoladowych kocurów jak Skrzelikowa Łapa nie powinno być w naszym klanie miejsca!
Karaś zszokowana patrzyła w stronę dwóch, stojących kawałek dalej kotek. Kotewkowy Powiew rozpoznała dość szybko, gdy tylko odezwała się by potwierdzić słowa… Różanej Łapy? Teraz już była pewna, że to ona. Nic jednak nie rozumiała. Nie zauważyły jej? Specjalnie rozmawiały w ten sposób o jej bracie, mimo że tu siedziała? Niemożliwe… Poczuła jak ogarnia ją złość. Kotki rozeszły się w dwie strony, a ona czym prędzej podążyła za młodszą.
– Stój! – warknęła.
Różana Łapa nastroszyła się na niemiły ton, odwracając natychmiast.
– Nic ci to nie da, dzieciaku, nawet nie szkolisz się na wojowniczkę, żebyś miała ze mną jakieś szanse – skomentowała Karaś. – Wszystko słyszałam, masz jakiś problem do mojego brata?
– J‐ja… – Różana wydawała się oburzona. – N-nie powinnaś się do mnie tak odzywać, jestem księżniczką!
Karaś zmierzyła ją niechętnym spojrzeniem.
– I co, pójdziesz na mnie naskarżyć babci? Bo śmiałam podejść, nie klękając najpierw? Oh, wybacz proszę, już naprawiam me błędy – skłoniła się tak ironicznie jak tylko potrafiła, wciąż piorunując młodszą wzrokiem. – Nie masz prawa mówić, że dla Skrzelika nie ma miejsca w tym klanie. Powinnaś się cieszyć, że to ja tu jestem, bo zapewniam, że moja siostra nie hamowałaby się tak łatwo.
Obie wpatrywały się w siebie, milcząc. Karaś nie mogła uwierzyć w głupoty, które wygadywała młodsza. Owszem, wiedziała, że czekoladowa sierść w ich klanie jest mało pożądana, w końcu powszechnie za najpiękniejszą uważano czarno-białą, jednak żeby mówić, że kogoś powinno się za to wyrzucić z klanu? Ta młoda nawet nie żyła jeszcze tyle czasu, żeby mieć takie poglądy, nie zrobiła dość dla klanu, żeby mieć prawo czuć się najważniejszą! Skrzelik może bywał dziwny, ale jego główną, życiową cechą było nie przeszkadzanie nikomu. Była pewna, że połowa członków klanu potrafi zapomnieć o jego istnieniu, przez to jak cichy i spokojny zawsze był. I ktoś taki, miałby nie mieć tu dla siebie miejsca? Bo co, rozpuszczonej księżniczce się nie spodobał?
<Różo?>
[695 słów]
[przyznano 14% ]
Wow, super zrobione opko i czuć trochę ten Vibe władzy rudych w KB (@english_mist)
OdpowiedzUsuń