Dni... Mijały. Ciężko było bardziej szczegółowo opisać sposób, w jaki Malwowy Rozkwit spędzał czas. Po tym, jak praktycznie siłą wyciągnięto go z legowiska medyka na rozkaz Różanej Przełęczy, kocur snuł się po obozie jak duch. Wraz z utratą brata stracił swój wigor, radość i umiejętność czerpania szczęścia z życia, która towarzyszyła mu od dnia narodzin. Ten zawsze uśmiechnięty, jasny, podskakujący kocur osowiał. Zniknął. Wtopił się w brunatne, rozmokłe tereny, razem z brudnym i skołtunionym futrem, którym nawet nie był się w stanie samodzielnie zająć. Tylko dzięki Brzęczkowemu Trelowi, jego drogiej przyjaciółce, wojownik nadal przypominał kota, a nie wymemłaną wiewiórkę. Kotka dbała o niego na każdym kroku, nierzadko nawet własnym kosztem. Wyciągała z obozu na wspólne spacery z nią i z Bobrzym Siekaczem, myła futro i wyplątywała z niego ciernie. Cynamonowa nie była jego bratem, ani nikim z rodziny, a jednak poświęcała dla niego każdą wolną chwilę.
– Powiem ci, że Kozi Przesmyk to faktycznie… ekscentryczna postać. Podczas ostatniego patrolu przechodziłam koło niego, kiedy nagle wrzasnął. Oczywiście zmartwiłam się i podbiegłam pomóc! Jak się okazało, podczas polowania na królika zanurkował w norę… A przynajmniej spróbował. Niestety, trochę mu to nie wyszło, bo skończył uderzając czółkiem w konar rosnący nad nią. Dwa razy… – opowiadała niebieskooka, przyglądając się różowawemu niebu, odbijającemu się w tafli jeziora – Razem z Gradowym Sztormem chcieliśmy go odprowadzić do medyka, w obawie, że zostawiony sam wyrządzi sobie jeszcze więcej krzywd. Po drodze zobaczyliśmy dużą kałużę… Ah, Malwinku, nie zgadniesz co się stało dalej! – parsknęła cicho, obracając łebek do kremowego. Dostrzegając brak reakcji, wysiliła się na uśmiech i dodała: – Malwo, słuchasz mnie?
Wojownik słabo kiwnął łbem, który bezwiednie opadał mu na łapy, częściowo obmywane przez czystą wodę. W oczach wojowniczki jednak nie było to wystarczające. Wciągnęła powietrze w płuca, po czym wysunęła swoją łapę do przodu, kładąc ją na kończynie starszego.
– Malwowy Rozkwicie – zaczęła poważnie, przybierając dość groźną jak na nią minę – Ja… Ja nie mogę na ciebie patrzeć. Widzę, ile bólu w sobie trzymasz, a jednak nadal nie chcesz się nim ze mną podzielić! Codziennie próbuję poprawić ci nastrój, każdego dnia pilnuję, abyś pamiętał o swojej porcji piszczek. Wiem, że nigdy nie zastąpię ci Zwiędłego Hiacynta, ale proszę, proszę posłuchaj mnie choć przez chwilę – kontynuowała, łamiącym się z bólu głosem. – Serce mi się łamie za każdym razem, kiedy spoglądam na ciebie w takim stanie. Czuję się taka… Taka bezsilna!
Kocur uniósł jasne rzęsy znad przygaszonych, błękitnych ślepi, kierując swoje spojrzenie na postać stojącą obok niego. Brzęczkowy Trel miała mocno zaciśnięte zęby, a brwi wykrzywione, przez odczuwaną rozpacz. Po jej policzkach zaczęły ściekać kropla po kropli długo wstrzymywane łzy, uderzając w ziemię, na której pozostawały małe, mokre plamki. Przysunęła się bliżej wojownika, kładąc mu łeb na jego łbie.
– Proszę, Malwinku… – szepnęła Brzęczka, czuląc się do jego ucha.
Kocur pociągnął nosem. Nie miał siły mówić. Czuł się stracony. Jak duch, który już dawno powinien być wysoko, na Srebrnej Skórce, kicając wraz z bratem po świetlistych łąkach Klanu Gwiazdy. A jednak Brzęczkowy Trel udało się choć trochę wyrwać go ze szpon letargu, w jakim się znalazł.
– Przepraszam, Brzęczko… – miauknął, splatając jej ogon ze swoim.
– Nie przepraszaj mnie, Malwinku… Wiem przecież, że to nie twoja wina. Ale wiem też, że to cię nigdzie nie zaprowadzi. Jestem pewna, że Zwiędły Hiacynt myśli to samo gdy przygląda ci się ze Srebrnej Skórki, wraz z twoją mamą oraz… oraz resztą krewnych. Ja… – zaczęła, jednak nagle urwała, jakby speszona.
Cisza jaka nastała była na tyle długa, że nawet zmęczony i senny Malwowy Rozkwit zdążył zareagować, wypuszczając z pyska pytające “Mh?”. Brzęczkowy Trel nie miała innego wyjścia, niż tylko dokończyć zaczętą myśl.
– …Ostatnio rozmawiałam z Kurzą Pogonią. Głównie… o tobie – powiedziała zawstydzona – Pomyślałam, że jest starsza, więc na pewno mądrzejsza niż ja i wie coś więcej o świecie! Dlatego też spróbowałam ją podpytać o pomysł, jak można ci pomóc. Jej sugestia jednak była… niecodzienna… – znowu zacięła się, lekko odsuwając się od wojownika.
Malwowy Rozkwit przekrzywił łebek, nie rozumiejąc, do czego zmierza jego przyjaciółka.
– Powiedziała… Powiedziała mi, że z jej doświadczenia wynika, że nic nie ucieszy kocura tak jak miot “uroczych pociech!” – pisnęła na jednym oddechu, zasłaniając mordkę łapami – O-oczywiście nie musimy, jeśli nie chcesz! To tylko sugestia! Z-z resztą, nawet nie moja! – zaczęła plątać się Brzęczka.
Malwowy Rozkwit osłupiał. Podniósł się, unosząc brwi do góry, a jego pysk przybrał trudny do opisania wyraz. Uszy kotki poczerwieniały.
– Przepraszam, przepraszam! – zaskomlała, nie dając mu dojść do słowa – W-wiedziałam, że to głupi pomysł! Powinnam pójść do Boberka albo Ostowego Pędu… Chociaż, on teraz ma własną zgraję małych zmartwień.
Wilgotna od wody łapa kocura spoczęła na niezamykającym się pyszczku pręgowanej, a on sam zanurzył się w jej oczach.
– Czy… To jest to czego ty chcesz? – zapytał.
Nigdy nie miał kociąt, nigdy nawet nie sądził, że będzie miał z kim. Miał brata i ten mu wystarczał. Propozycja jego przyjaciółki była nieoczekiwana, ale im dłużej kocur myślał nad słowami Kurzej Pogoni, tym więcej sensu to dla niego miało. Fakt faktem, koty zdawały się być szczęśliwsze, a dzieci cieszyły nie tylko samych rodziców, ale także cały Klan Burzy. Czy to mogło być to, czego chciałby dla niego Hiacynt?
– M…Może? – kocica uciekła wzrokiem w bok.
– Czyli… Oświadczasz mi się?
Futro Brzęczkowego Trelu nastroszyło się, ale jej łebek nieśmiało przytaknął.
– Ch-chyba? – uśmiechnęła się niemrawo wojowniczka.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Dla owocniaków nadszedł trudny okres. Wszystko zaczęło się od śmierci wiekowej szamanki Świergot i jej partnerki, zastępczyni Gruszki. Za nią pociągnęły się śmierci liderki, rozpacz i tęsknota, które pociągnęła za sobą najmłodszą medyczkę, by skończyć na wybuchu epidemii zielonego kaszlu. Zmarło wiele kotów, jeszcze więcej wciąż walczy z chorobą, a pora nagich drzew tylko potęguje kryzys. Jeden z patroli miał niesamowite szczęście – natrafił na grupę wędrownych uzdrowicieli. Natychmiast wyraziła ona chęć pomocy. Derwisz, Jaskier i Jeżogłówka zostali tymczasowo przyjęci w progi Owocowego Lasu. Zamieszkują Upadłą Gwiazdę i dzielą się z tubylcami ziołami, pomocą, jak i również ciekawą wiedzą.W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot u Samotników!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Klanie Burzy!
(dwa wolne miejsca!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Owocowym Lesie!
(dwa wolne miejsca!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz