Pora Nagich Drzew
Miał wrażenie, że nasiona maku, które przez ostatni czas pochłaniał w ogromnych ilościach na niego nie działały. Czyżby i na nie się uodpornił, tak jak i na bluszcz oraz kocimiętkę? Ten pierwszy nie powodował u niego już halucynacji, a przynajmniej nie o dużym nasileniu, a kocimiętka przestała poprawiać mu humor. Jeśli z nasionami maku również tak było to by wyjaśniało czemu od kwadry koszmary i inne mary nękały go co noc, a wraz z zaginięciem Kaczego Kroku tylko się nasiliły. Nawet jeśli bura za nim nie przepadała, kocur starał się zawsze dbać o siostrę, która była jego jedyną bliską rodziną pozostałą przy życiu; nawet w taki ledwie widoczny sposób, tak aby nie narazić się na gniew i wyzwiska z jej strony. Już wystarczająco zdołał się nasłuchać na temat tego, że zajmuję się kociakiem byłej liderki, jak i samą Mglistym Spojrzeniem, która przecież odpowiadała za zabójstwo ich matek.
— Powinieneś ją otruć! Ją i to jej kocię! Nie zasługuje na namiastkę szczęśliwego życia po tym co zrobiła Źródlanemu Dzwonkowi i Tonącemu Pasikonikowi!
W głowie wciąż szumiały mu te słowa oraz obelgi, które padły z pyska kocicy kiedy nie zgodził się z nią. Nie był w stanie ich skrzywdzić, nie odczuwał chęci zemsty tak jak siostra. Czuł się z tego powodu źle. Bo może faktycznie tak jak i Kaczy Krok powinien nienawidzić srebrzystej kocicy, za to jakie krzywdy im wyrządziła? Może tak naprawdę jego siostra wcale nie zaginęła podczas patrolu, a najzwyczajniej w świecie celowo odłączyła się od grupy wykorzystując zamieć i odeszła, mając dość Klanu Nocy?
Ta myśl, że kotka wciąż mogła żyć i w innym miejscu być szczęśliwa dodawała mu otuchy. Chciał w to wierzyć, że żyła; że może trafiła na jakąś grupę samotników, bądź została znaleziona przez patrol Klanu Klifu, bądź Klanu Wilka, który udzielił jej schronienia na czas zamieci i dojścia do siebie.
***
Pora Nowych Liści
Poszukiwania siostry kolejny raz zakończyły się niepowodzeniem. Wojownicy Klanu Klifu jak i Klanu Wilka po raz kolejny zaprzeczali, aby ktoś z wyglądu podobny do Kaczego Kroku zasilił ich szeregi czy chociażby przechodził przez ich tereny w ciągu kwadr od straszliwej zamieci.
— Mam nadzieję, że uda ci się ją znaleźć. Bądź dobrej myśli. Klan Gwiazdy na pewno ci w tym pomoże. — Na liliowym pysku wojownika pojawił się ciepły uśmiech. — Poza tym musicie być bardzo blisko ze sobą! Inaczej byś nie starał się jej tak szukać. Szkoda, że ja jestem jedynakiem. — westchnął; w kącikach jego oczu Topik mógł dostrzec łzy
Pożegnał się z wojownikiem, po czym ruszył z powrotem do obozu, ostrożnie stawiając kroki, tak aby nie ugrząźć w błocie. Wątpił czy miałby na tyle siły, aby się z niego o własnych siłach uwolnić. A pech chciał, że cała Kolorowa Łąka usiana była dużymi kałużami, jeden zły krok i byłoby po Topiku, który wciąż nie zdecydował się zgłębić nauki pływania.
Gdy wrócił do obozu, pomógł Strzyżykowemu Promykowi zająć się pacjentami – Okraszona Polana miała problem z okiem, tymczasowo na nie nie widziała, Pszczela Duma przez nieleczony katar i ostatnie wydarzeniach w klanie nabawiła się problemów z oddychaniem, Mrówczy Kopiec odmroziła sobie poduszki, a Wodnikowe Wzgórze nabawił się zwyrodnienia. Ostatnim kotem, który do nich zawitał dzisiejszego dnia, kiedy zmierzchało była Pylista Burza, która wybiła bark.
***
Zażył zioła na ból głowy, który dokuczał mu od kwadry. Jeśli miał dbać o inne koty, sam musiał być w dobrej formie. Niestety w niej nigdy nie był, ale nie mógł pozwolić, aby choroba uniemożliwiła mu wykonywanie swoich obowiązków. Kiedy Strzyżykowy Promyk zajmowała się Borsuczym Językiem, on nastawiał łapę Czaplego Tańca.
Gdy skończył zajmowanie się chorymi, udał się zebrać zioła potrzebne dla karmicielek, no dobrze, dla Wirującej Lotki. Obiecał sobie, że nie pozwoli, aby sytuacja jaka wydarzyła się przy porodzie Tuptającej Gęsi kiedykolwiek miała ponownie miejsce.
Nie chciał się ponownie narazić na gniew czy to liderki, czy to zastępczyni, dlatego starał się znaleźć krwiściąg mniejszy, jednak przez roztopy i wszechobecną wodę ciężko mu było zlokalizować roślinę o dużym skupisku małych pąków kwiatowych. W końcu pamiętał, że roślina ta rośnie na suchym terenie. I Kolorowa Łąka taka była, tylko nie o tej porze.
Starał się kroczyć uważnie, patrzył pod łapy, nie chcąc trafić na podmokły teren czy bajoro, ale nawet ta ostrożność była zgubna. Z pozoru mała kałuża, w którą właśnie postawił łapę, okazała się być jego grobem.
***
— Dzień dobry, Topikowa Głębino.
Zaskoczony spoglądał na siedzącą przed nim małą, lichą jak on, kotkę o liliowo-rudym futerku, które mieniło się blaskiem gwiezdnego pyłu, wskazując tym samym, że nieznajoma od dłuższego czasu przebywała w tym miejscu.
Nie znał jej. Nie była kociakiem, czy też uczennicą Klanu Nocy - było mu trudno określić jej wiek, jednak jedno było pewne, kotka zbyt szybko zasiliła szeregi Srebrzystej Skóry.
W odpowiedzi na przywitanie skinął tylko głową. Od dawien dawna pragnął, aby Klan Gwiazdy się do niego odezwał, a gdy w końcu udało mu się z ich przedstawicielem spotkać, okazał się to być obcy mu kociak, a sam Topik już nie mógł ingerować w sprawy żywych.
Nie tak to sobie wyobrażał.
— Czy Kaczy Krok żyje?
To była pierwsza rzecz która przyszła mu do głowy w tej chwili; aby dowiedzieć się czy z wojowniczką Klanu Nocy jest wszystko dobrze. W odpowiedzi młoda kotka przytaknęła, zapewniając, że jego siostra ma się dobrze i jest bezpieczna. Słysząc to poczuł ulgę.
— A Źródlany Dzwonek? I Tonący Pasikonik? Są tutaj? — spytał rozglądając się wokół, jednak poza nim i dwójką kociąt, starszą szylkretką i młodszym brązowym kocurkiem bawiącym się kulką gwiezdnego mchu nikogo więcej nie dostrzegł; przynajmniej na razie
— Niestety nie. — odparła cicho koteczka kręcąc smutno łebkiem. — Tak samo jak ty, chciałabym żeby tu były.
Położył po sobie uszy. Mimo, że wiedział, że jego matki nie wierzą w Klan Gwiazdy, liczył na to, że jeszcze chociaż ten jeden ostatni raz uda im się spotkać. Pragnął tego. Chciał widzieć dumę w ich oczach, chciał znowu móc wtulić nos w liliowe futro i szylkretowe futro kotek. A potem każde z nich udałoby się do miejsca, które zostało im przypisane.
Nim zdecydował się ruszyć naprzód, zapytał się jeszcze o kocięta Ostowego Pędu i Obserwującej Żmii. Musiał się upewnić, że kotka bezpiecznie wydała na świat zdrowe kocięta. I jak się okazało, zostali rodzicami aż trójki przeuroczych kociąt. Żałował, że nie będzie mógł ich spotkać i pogratulować swojemu kuzynowi zostania ojcem.
Gdy uzyskał odpowiedzi na wszystkie nurtujące go pytania, razem z Moczarką i Kiełżem dołączyli do reszty kotów na Srebrnej Skórze.
Wyleczeni: Okraszona Polana, Pszczela Duma, Wodnikowe Wzgórze, Pylista Burza, Borsuczy Język, Topikowa Głębina, Czapli Taniec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz