– Klanie Gwiazdy, czy uczyniłam coś nie tak? – rzuciła w stronę nieboskłonu, gwiazdy milczały i nikt nie raczył jej odpowiedzieć – Przodkowie, prowadziliście mnie od kocięcia, dla was stałam się lepszą osobą, zabijałam dla was. Gdzie teraz jesteście? Nie czuję waszego ciepła, ani twojego mamo.
Jej słowa unosiły się na wietrze niczym wiosenne pyłki, wśród głuchej ciszy dało się słyszeć co jakiś czas ryby wyskakujące z wody. Przesunęła łapą po ziemi odgarniając tym samym piasek. Następnie cicho westchnęła i wstała.
– Co mam uczynić? – ostatni raz zapytała oczekując ponownie odpowiedzi, niestety szum wody i świst wiatru to jedyne co słyszała. Nie mogła zbyt długo pozostawać poza obozem, więc ruszyła z powrotem by tam ułożyć wszystkie myśli. Docierając na miejsce dostrzegła kilku wojowników stróżujących, skinęła im szybko głową na powitanie i zniknęła w korze drzewa, w której znajdowało się jej legowisko. Próbowała zasnąć jak na upór, zajęło jej to dobrych kilka bić serca by w końcu spokojnie zasnąć.
Jej słowa unosiły się na wietrze niczym wiosenne pyłki, wśród głuchej ciszy dało się słyszeć co jakiś czas ryby wyskakujące z wody. Przesunęła łapą po ziemi odgarniając tym samym piasek. Następnie cicho westchnęła i wstała.
– Co mam uczynić? – ostatni raz zapytała oczekując ponownie odpowiedzi, niestety szum wody i świst wiatru to jedyne co słyszała. Nie mogła zbyt długo pozostawać poza obozem, więc ruszyła z powrotem by tam ułożyć wszystkie myśli. Docierając na miejsce dostrzegła kilku wojowników stróżujących, skinęła im szybko głową na powitanie i zniknęła w korze drzewa, w której znajdowało się jej legowisko. Próbowała zasnąć jak na upór, zajęło jej to dobrych kilka bić serca by w końcu spokojnie zasnąć.
***
Otworzyła ślepia, a wokół niej wszystko było skąpane w bieli i panował przerażający chłód. To wszystko jej nie pasowało, przecież była Pora Nowych Liści! Czyżby Klan Gwiazdy w końcu raczył się z nią skontaktować? Na jej pysku zagościł uśmiech, jej serce oczekiwało bengalki.Para żółtych ślepi zabłysła w mroku. Ciemna sylwetka leniwie się z niego wyławiała. Nie spieszyła się. Zupełnie jakby celowo przeciągała ten moment.
– Spisałaś się, Mglista Gwiazdo. – spokojny głos kotki roznosił się echem po polanie.
Czarny pysk uśmiechnął się.
– Zaskoczyłaś mnie. Oczywiście pozytywnie. Lecz to jeszcze nie koniec. – odezwał się znany jej głos, gdy tylko go usłyszały szybko odwróciła wzrok w stronę z której dochodził. Przed jej obliczem stanęła Krucza Gwiazda we własnej osobie. Niebieskiej odebrało mowę, nie spodziewała się, że kiedykolwiek ujrzy jeszcze Kruczą.
– K-krucza Gwiazdo! – jęknęła, a następnie ukłoniła się jej oddając najwyższy szacunek.
Duma zabłysła w żółtych ślepiach, pochyliła się nad kłaniającą się liderką.
– Wstań, Dziecię Gwiazd. Doceniam twój szacunek, lecz teraz jesteśmy sobie niemal równe. Spisałaś się.
Zaskoczenie wkradło się na pysk liderki.
– Wiedziałaś o tym? – zastanowiła się przez chwilę, przecież nigdy jeszcze nie rozmawiała z kocicą.
Krucza zaśmiała się cicho.
– Oczywiście. Zawsze dbałam o Klan Nocy. Śnieżna Gwiazda miała chociaż tyle rozumu we łbie, żeby wybrać cię na swego zastępcę. – odparła, siadając.
– A Zbożowa Gwiazda?
Czarna westchnęła cicho.
– Była tylko przykrywką. Sprawdzianem twojej lojalności. – wyjaśniła, wykrzywiając pysk w zadowolony grymas.
– Zawsze byłam wobec Ciebie lojalna. Odkąd przyszłam na ten świat, żyję by ci służyć.
Te słowa wywołały w żółtookiej jeszcze większe zadowolenie. Czarny koniuszek ogona zawirował w powietrzu. Podeszła do kotki i czule dotknęła jej polika.
– Zawsze to czułam, Dziecię Gwiazd. – miauknęła, odchodząc na uderzenie serca. – Klan Nocy dzięki tobie ma szanse zakwitnąć. Widzę jak rośnie w siłę. Zdradzieckie nasienie zostało prawie już wyplewione.
Liderka spojrzała na kotkę zdziwiona.
– Prawie?
Krucza machnęła ogonem.
– Dwójka zdrajców uchowała się mimo twego czujnego oka. Zakłamane i wierne swoim dawnym klanom wynoszą twe sekrety poza nasze tereny. Tonący Pasikonik i Źródlany Dzwonek. Za mysi ogon są gotowe wydać wrogowi wszystkie nasze słabości. Dobrze wiesz czym to grozi.
Niebieskooka zastanawiała się przez chwila, nie była pewna co do wyboru Kruczej Gwiazdy, jednak ona nie mogła się mylić, prawda?
Skinęła łbem by następnie osadzić spojrzenie na byłej liderce.
– Tak się stanie, Krucza Gwiazdo.
Kocica rzuciła jej pełne szacunku spojrzenie i zniknęła wśród śnieżycy.
***
Nadszedł ten dzień. Dzień sądu ostatecznego dla Klanu Nocy. Mglista Gwiazda opuściła swoje legowisko, gdy tylko słońce wzbiło się wysoko na niebie. Skoczyła na gałęzie sumaku i obserwowała jak Sroczy Lot w oddali przygotowuje obóz, by następnie do niej dołączyć. Tym razem o śnie nie wspomniała medykom. Znała opinie wielu Nocniaków o Kruczej Gwieździe, dlatego wolała nie dzielić się z resztą szczegółami snu. – Klanie Nocy! Po miesiącach milczenia Klan Gwiazdy w końcu się do mnie odezwał we śnie – zaczęła – Niestety jest tak jak przypuszczałam, zło ciągle czyha wśród nas i tylko czeka na swój ruch.
Tym razem, nie tylko zdumienie malowało się na pyskach klanowiczów, towarzyszył mu również niepokój związany ze słowami liderki. Kocica doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że woleliby nie słyszeć tych wieści od “Gwiezdnych”
– Jednakże tym razem, nie jest to jeden zdrajca, a aż dwóch – warknęła w tłum, na co koty nastroszyły sierść. – Tonący Pasikoniku, żyłaś wśród nas niezliczoną ilość księżyców. Nieważne co cię nakłoniło, by działać na szkodę dla naszego klanu, teraz i tak to się zakończy. Gawroni Obłędzie, wiesz co masz robić. – poleciła kocurowi, który jak w transie rzucił się na starszą.
Z tłumu kotów wyłoniła się Źródlany Dzwonek protestując przeciwko działaniom kocura. Jej załzawione brązowe ślepia błagalnie wpatrywały się w czarnego kocura.
– Gawronie! Przecież ona nic złego nie zrobił! Błagam, przestań! – Kotka podążyła na przód próbując zatrzymać całą tę akcję, co nie spodobało się Mgle. Gawron trzepnął uchem. Zdawał się być nie poruszony prośbami liliowej. Wpatrywał się w przerażone ciało drżącej szylkretki nie mając zamiaru odwlekać tego dłużej. Zbyt długo na to czekał. Jeden sprawny ruch, a ziemia zabarwiła się szkarłatną barwą. Żałosny lament trwał zaledwie uderzenie serca i zamarł podobnie reszta obozowiska. Ciepła krew prysnęła na jego futro, przyozdabiając je swą barwą. Zdruzgotana Dzwonek upadła. Jej pysk był pusty. Jakby była niezdolna do wyrażenia jakiejkolwiek emocji. Lub lawiny żalu jaki w niej się wylewał. Pozostali spoglądali na to z szokiem, niektórzy już przyzwyczajeni do rozlweu krwi, inni zaś nie mogli na to patrzeć.
– Niestety Klan Gwiazdy nigdy nie kłamie. – z ciszy wyłonił się głos liderki. Ślepia kotki wpatrywały się w załamaną liliową. – Źródlany Dzwonku, myślisz że ty także jesteś w tym wszystkim bez winy? Chęcią pomocy zdrajcy, udowodniłaś, że sama zasługujesz na jego miano. Kara również dotyczyła Ciebie. – Zwróciła wzrok w stronę Gawrona, który znieruchomiał, słysząc te słowa. Dała mu sygnał do ataku, ten jednak stał w bezruchu. Złowrogo spoglądał na srebrną, odsłaniając zęby.
– A więc zrobię to sama.
Gdy tylko wypowiedziała te słowa, rzuciła się w stronę liliowej, której wiek już powoli ograniczał możliwości. Gawron ruszył za nią, obserwując walczące kotki. Świat jakby zwolnił. Źródlany Dzwonek chwilę próbowała się bronić, jednak Mglista Gwiazda nie dawała za wygraną. Była sprawniejsza i szybsza. Wykorzystała chwilę nieuwagi liliowej i wbiła zęby w kark, opatulając gardło szponami. Gorzki lament wydobył się z czarnego pyska. Nocniaki wpatrywały się w tą scenę przerażone. Nikt nie śmiał zbliżyć się dziejącej się po środku obozowiska masakry. Dzwonek padła głucho o ziemie. Czerwona plama powiększała się coraz bardziej.
– Dzwonku. – miauknął podbiegając do kotki. Szturchał coraz słabsze ciało, próbując nie dać kotce zasnąć. Topik wpatrywały się w ten obraz niepewnie, nie wiedząc czy ma prawo zerwać się na pomoc własnej matce. Koty zamarły, a jedynie głośny oddech Gawrona przegrywał tą ciszę. Odczuwał zdradę ze strony liderki. Odebrała mu najbliższą osobę. Mglista Zatoka spoglądała na jej marne ciało niewzruszona. Prawie nie spostrzegła, jak masywniejszy od niej kocur zaszarżował właśnie w jej kierunku. Potężne cielsko przygniotło ją do ziemi. Jej patyczkowate łapy co najwyżej uginały się pod jego ciężarem. Szpony ruszyły w stronę srebrnego futra.
– Lisie łajno! Tak się odpłacasz swojej liderce?! Pozwoliłam ci stać się kimś, a ty wybrałeś bycie nikim! – syczała w jego stronę próbując się wydostać z jego uścisku. Gawron nie odpowiadał. Coraz bardziej na nią napierał, zupełnie jakby próbował wcisnąć kotkę w ziemię. Pogrzebać żywcem. Wszyscy się przyglądali. Kupa bezwartościowych śmieci! Nikt nie stanął w jej obronie, jedynie Sroczy Lot i Borsuczy Język próbowały ich rozdzielić, jednak na darmo. Kaszel Źródlanego Dzwonka rozproszył Gawroni Obłęd. Czarne uszy skierowały się w stronę liliowej, a zaraz po nich wzrok. Mglista Gwiazda nie zamierzała tracić tej okazji. Szybko wyślizgnęła się spod jego ciała.
– I ty nazywasz siebie synem Kruczej Gwiazdy? – splunęła na ziemię w jego stronę, gdy ten obserwował wykrwawiającą się kocicę.
Nie odezwał się ani słowem w jej kierunku. Zupełnie jakby nie istniała. Niebieskooka podbiegła do niego i zaatakowała parę razy w klatkę piersiową.
Nie odezwał się ani słowem w jej kierunku. Zupełnie jakby nie istniała. Niebieskooka podbiegła do niego i zaatakowała parę razy w klatkę piersiową.
– Patrz z kim walczysz – warknęła obnażając kły. Czarny odwrócił się gwałtownie. Zdążyła ujrzeć rozjuszenie w jego ślipiach, nim czarna łapa pacnęła ją z całej siły w bok. Warknął na kotkę, jeżąc się. Liderka nie miała zamiaru dać się zastraszyć. Syknęła z bólu i rzuciła się na czarnego. Wymiana a ciosów nie miała końca, drapali się i gryźli w nieskończoność. Nastąpił jednak moment, w którym liderka nie zdążyła w porę odskoczyć i oberwała z pazurów prosto w ślepia. Zawyła z bólu, nie widziała co się wokół niej dzieje. Zaczęła wyprowadzać ataki w stronę kocura, czuła jego coraz cięższy oddech i woń krwi spływającej z ran. Nagle znów poczuła ciężar. Zaraz po nim chłód pazurów na swoim gardle. Dorwał ją. Nie zamierzał być delikatny. Czując jak ulatują z niej życia w końcu zemdlała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz