W Pore Nagich Drzew
— Pytam ponownie, jakie masz ambicje? Kim chciałbyś zostać w przyszłości? — zapytał mój mentor, patrząc na mnie swymi żółtymi, wręcz miodowymi oczami.
— Ja? — rzekłem nieco zdziwiony. Musiałem się chwile zastanowić; to nie było takie łatwe pytanie. Chyba chciałem po prostu być wojownikiem… Po chwili do mojej głowy wpadła inna myśl — Przywódcą! Chcę być przywódcą! Wielkim, majestatycznym przywódcą! Takim mądrym! I silnym!
— Myślę, że to dobrze, że masz jakieś ambicje, ale nie tak prędko Promienna Łapo, najpierw musisz zostać wojownikiem — powiedział czekoladowy kocur
— To wiem! A możemy już iść, żebyś mi pokazał jak polować? A może nauczysz mnie jednak włazić na drzewa? Albo jak otwierać kraby! Lub walczyć!! — Postanowiłem poprosić.
— Na razie nie, na razie nie. — odpowiedział mój mentor.
— A czemu to? — zapytałem.
— Przypominam ci, zasada numer jeden; ja zawsze mam racje— mruknął spokojnym, przyjaznym tonem.
— No to, w takim razie, możemy iść? — domagałem się, energicznie przebierając łapkami miejscu.
— Tak, możemy już iść — rzucił mi kocur i poszedł po chrupiącym pod łapami śniegu.
Także poszedłem za nim. Byłem ciekawy, czego dziś się potencjalnie nauczę. W końcu fajnie by było już umieć polować! Idąc tak sobie, spoglądałem na niebo. Ku mojemu przerażeniu, powoli przybywało na nim chmurek. Jednak postanowiłem to zignorować.
— Jesteśmy już?— zapytałem po dłuższym czasie
— Tak— miauknął mój mentor, a po chwili ujrzałem miejsce, do którego szliśmy. Był to mały zamarźnięty stawik.
— Co my tu robimy?— zacząłem się zastanawiać.
— Zaraz — pisnął czekoladowy, po czym spojrzał w dal, spokojnie wdychając chłodne powietrze.
Owy zamarźnięty stawik był dosyć ładny. Jeśli się nie mylę, nazywał się kaczy czy tam ptasi. Nie pamiętałem dokładnie jego nazwy... Byłem ciekawy, czy Mamusia Zielone Wzgórze często tu bywała. A może Mamusia Bożodrzewny Kaprys lubi to miejsce? Muszę je kiedyś zapytać!
— Myślisz, że ten lód jest wystarczająco gruby, by mnie utrzymać?— spytałem, wpatrując się w zmrożoną tafle. Lód jest śliski, na pewno fajnie by można się na nim pobawić! Nie czekając na odpowiedź, zacząłem iść w jego stronę
— Nie wiem, ale nie próbuj! — krzyknął szybko i głośno miodowooki.
— Czemu? Przecież fajnie by było się poślizgać! — Odmruknąłem, zatrzymując się tuż przed stawikiem. Położyłem łapę na lód a ten się, ku mojemu zaskoczeniu, złamał. Woda była… Zimna! Okropnie zimna!
— Promienna Łapo! Wracaj!— wrzasnał w końcu Niedźwiedzi Miód.
— Aha…— Mruknąłem cicho. W łapę zaczęło robić mi się zimniej, niż teoretycznie powinno. Czyżby zimna woda sprawiała, że kot marznie, nawet jak wyjmie z niej kończyne? Chociaż teoretycznie nadal na niej jest. Jak to, na Klan Gwiazdy, działa? W każdym razie, postanowiłem wrócić do czekoladowego kocura. Szkoda, że śnieg wydawał się zimiejszy gdy stawiałem na nim mokrą łapę!
— Promienna Łapo? Czyż nie mówiłem ci, że masz mnie słuchać? W każdym razie, muszę cię poinformować, że wracamy. Powinieneś się mnie posłuchać... — odpowiedział mi zrezygnowany.
— Czem-… Musimy? — Najpierw chciałem zapytać czemu, ale po chwili doszło do mnie, że to serio, poniekąd moja wina. Ale żeby od razu wracać?
Niedźwiedzi Miód nie odpowiedział mi. Powoli zaczął iść w stronę obozu, a ja posłusznie za nim. Kolejnym razem będę musiał bardziej się słuchać! Mentor wydawał mi się fajny, ale to trochę niesprawiedliwe, że musieliśmy zawrócić. Mimo że się go nie posłuchałem, chciałem jeszcze tu posiedzieć! Jednak po chwili przekonałem się, że i tak byśmy zaraz zakończyli zwiedzanie, gdyż z nieba zaczął padać śnieg.
* * *
Obecnie
— Promienna Łapo! Spróbuj teraz wejść na te drzewo, byle nisko!— Powiedział Nocny Kochanek.
Parę razy próbowałem już wejść na drzewo.
— Dobrze!— odpowiedziałem. Szybkim ruchem skoczyłem na pień i wbiłem pazury w brązowo-szarą korę drzewa. Poszedłem parę kroków do góry. Udało się.
— Gratulacje! A teraz zejdź! Przynajmniej spróbuj!— powiedział mój mentor.
Tak więc zrobiłem. Starałem się naśladować mentora, który wcześniej mi to pokazał. Powoli zszedłem ze drzewa, nieco niezdarnie, ale przecież dopiero jestem uczniem!
— Jestem z ciebie dumny Promienna Łapo!— powiedział brązowy kocur, po czym dodał — Wiesz, słońce jest coraz niżej, co powiesz na to, aby wracać?
— Dobrze!— odpowiedziałem, po czym zacząłem szybkim krokiem iść.
Mentor został w tyle. Powoli idąc za mną. Szliśmy sobie tak przez terytorium naszego klanu. Pora Nowych Liści była piękna. Kwiaty kwitły, liście wyrosły, trawa była piękna i zielona! To dużo lepsze niż śnieg! I lód, i mróz. Podczas Pory Nagich Drzew zamarzałem, a teraz? Było cieplutko! Prawie dotarliśmy już do obozu, a ja nadal miałem zagwozdki. Dlatego zatrzymałem się na chwile i postanowiłem zapytać.
— Nocny Kochanku? Mam pytanie, wiesz, czy ty serio kochasz tą postarzała przywódczynie? Czemu wyznałeś jej miłość? — W końcu się odważyłem.
[958 słów; trening wojownika]
<Nocny Kochanku?>
[przyznano 19%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz