Rankiem wróciła do obozu po pożegnaniu się z kocurem, bardzo miło wspominała ostatni dzień. I wyznanie. To dużo w jej głowie budziło zamieszania i dziwnych emocji, ale wolała się nie przejmować, on jął kochał, a ona go! I tylko to się liczyło. Nie było z tym większego problemu, bo złapała wcześniej mysz i zaniosła na stos, mogła zawsze użyć wymówki, że polowała, czy tam chciała się przejść w nocy. Rodzice też jej nie męczyli, bo ich niemiała. Nie przeszkadzało jej strasznie brak matki, cieszyła się, że nie spotyka jej codziennie w klanie. A jak żyła to życzyła jej, by zmarła i trafiła do miejsca, gdzie brak gwiazd, nie życzyła zazwyczaj aż tak poważnych konsekwencji kotów, ale czarna ją wnerwiała. Złamała kodeks, a potem uciekła. Głupia.
***
Minął jakiś czas, a niebieska zaczęło mdlić, czy gorzej się czuła, trochę olała sprawę i dalej starała się pełnić obowiązki. Jednak nawet ona w pewnym czasie zauważyła, że brzuch jej urósł, co zaniepokoiło ją. W końcu nie jadła więcej, szybciej można było powiedzieć, że mniej. Niepokoiło ją to, słyszała, że przyszłe matki kociaków miewały takie objawy. Nie. To musiała być jakaś choroba, musiała. Jedynym wyjściem było pójście do medyków. W końcu zebrała się i poszła. Biła się z myślami czy powinna, a może panikuje.
– Dzień dobry Jeżowa Ścieżko. – przywitała się rozglądając się za medykiem. Zauważyła brązowe futro układające zioła.
– Dobry, co cię tutaj sprowadza?
– Chyba chora jestem, ale pewności nie mam. – mruknęła. Nie chciała nigdy być w takiej sytuacji, a była, i to nie był sen.
– A co się dzieje?
– Brzuch mi urósł, nie mam za dużo siły i coś na pewno się znajdzie. – odpowiedziała.
Klanie gwiazdy, niech to nie będzie to, błagam. – pomyślała. Po chwili dostała jeszcze kilka pytań i na każde odpowiedziała tak.
– Gratulacje zostaniesz matką. – powiedział uśmiechnięty. Spojrzała na niego jak na opętanego, ona? Myślała, że za chwilę powie jej, że kłamie i da jej jakieś zioła, ale nie. On mówił poważnie.
– Dzię-kuje-e, to-o ja-a pójdę. – wydukała i wyszła. Nie wiedziała, co w tej sytuacji ma zrobić, iść do Piaskowej Gwiazdy i powiedzieć jej o tym? Czy szukać Kawki?
***
Leżała zmęczona w żłobku, nie chciała być tutaj. Chciała robić dalej to, co wcześniej, a obecnie leżała, czekając na młode. Młodych, których nie chciała, ale nie umiała nawet w głowie coś im zrobić. Patrzyła na inne karmicielki, większość była ruda. Jej kociaki takie nie będą, cierpieć będą przez ich głupotę. Chyba że Piaskowa Gwiazda padnie do tego czasu, wątpiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz