— Wstawaj, siostra! — liliowy kocurek pacnął Dalię łapką w bok. Kotka ziewnęła szeroko, odsłaniając różowy języczek, zanim spiorunowała go wzrokiem, niezadowolona z pobudki.
— Co znowu? — mruknęła.
Szczawik machnął wesoło ogonkiem.
— Porobimy coś? Znudziłem się spaniem i rozrywaniem mchu. — miauknął, przebierając łapkami w jednym miejscu.
Siostra westchnęła cicho, jednak podniosła się na równe łapki, kiwając głową na tak. Syn Żywicznej Mordki, odwrócił jeszcze pyszczek, upewniając się, że pozostała trójka jego rodzeństwa, dalej się bawi, pod czujnym okiem matki. Zastanowił się, czy powinien im także zaproponować wspólne spędzenie czasu, ale uznał, że na razie dobrze się bawią.
— Wychodzimy?
Dalia ogonkiem wskazała na wyjście ze żłobka. Szczawik energicznie ruszył za siostrzyczką, zachowując czujność, żeby mamusia ich nie zauważyła. Jeszcze brakowało, by zatrzymała ich w środku i zaczęła myć. Chociaż to drugie byłoby bardzo przyjemne.
Promienie ciepłego słońca, od razu zaczęły ogrzewać ich futerka, gdy dwójka kociaków znalazła się w centrum, wielkimi z zainteresowania oczami, rozglądając się wokół. Uczniowie wychodzili właśnie na treningi, natomiast część wojowników najwidoczniej wracała z polowania, gdyż oprócz zapachu lasu, nieśli ze sobą również woń zwierzyny. Szczawik zamruczał na samą myśl.
— W co się pobawimy? — spytała Dalia.
Kocurek zmrużył oczy w zamyśleniu.
— Chowanego? Będzie fajnie, zobaczysz! — przekonywał siostrę, widząc niezadowolenie wymalowane na jej pyszczku. Dalia po krótkim zastanowieniu, w końcu zgodziła się pobawić w jedną z ciekawszych zabaw dla kociaków.
— Ale ja szukam. — podkreśliła, dumnie unosząc łebek.
Siostra położyła się, kryjąc pyszczek między łapkami. Szczawik nie czekając więcej, zaczął wzrokiem szukać jakiejś kryjówki. Gdzie mógł się skryć, żeby siostra go nie znalazła? Musiał przecież wygrać! Z tą myślą, liliowy kocurek udał się do pierwszego lepszego legowiska. Otworzył pyszczek, smakując powietrza i chociaż tą woń już kiedyś zdecydowanie czuł, teraz nie mógł jej rozpoznać. Zauważył posłanie z mchu. Idealnie! Tuptając, ruszył w tamtym kierunku, jednak zatrzymał się nagle, gdy kolejna postać wsunęła się do jego kryjówki. Odwrócił pyszczek, natrafiając na rudego kocura. Rozpoznał go od razu. Przywódca Klanu Klifu.
— Wujek! — pisnął radośnie, siadając obok łap kocura. — Bawię się z Dalią w chowanego. Nie mów jej, że tutaj jestem. Muszę wygrać!
<Lisia Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz