Dziwny wyłysiały kot-nie-kot odszedł od nich, posyłając sarkastyczny uśmiech na pożegnanie. Chudy uważnie lustrował jego sylwetkę. Wojownik Klanu Wilka go zaskoczył. Nie sądził, że spotkanie tego wyłysiałego bobka przyniesie mu taką dziwną ulgę. W końcu poczuł się jakby gadał ze swoim. Ostatnie zdanie wojownika ugrzęzło mu w pamięci. " Kotki, które z własnej woli zadają się z psami, to nigdy nic dobrego." Czyżby ich znajomość mogła zaszkodzić Miedzianej Iskrze? Zerknął ukradkiem na kotkę, obserwującą swojego współklanowicza. Płowa zwróciła łeb w stronę liliowego, a gdy ich spojrzenia się skrzyżowały dziwny dreszcz przeszedł po grzbiecie Burzaka.
— Wybacz Wilczemu Sercu — mruknęła do niego z uśmiechem. — Jest czasem specyficzne, ale to naprawdę dobry kot
Chudy uciekł spojrzeniem gdzieś indziej. Nauczył się już, że kontakty wzrokowe bywają niebezpieczne. Zaszurał łapą w ściółce leśnej.
— Wilcze Serce jest z klanu? — zapytał zaciekawiony.
W końcu zwykle koty nie mogły mieć takiej wiedzy. Skąd ten wyłysialec wiedział tyle? Był podejrzany. Chuderlawy Skowyt poczuł ogromną potrzebę wybadania terenu... Oczywiście w celach orientacyjnych! Ogon zdradliwie zamerdał na myśl kolejnego spotkania z wilczym kotem. Warknął na niego. Niech chociaż on mu się podporządkowuje.
— Nie, nie jest — mruknęła Miedziana Iskra, przyglądając się Burzakowi. — A co? Zainteresował cię? — zapytała z dziwnym błyskiem w oku.
Speszony wojownik położył uszy. Jakim cudem kotka tak łatwo odgadywała jego uczucia? Nie podobało mu się to.
— W-wcale nie — zaprzeczył, unosząc dumnie łeb. — Po prostu...
Kotka zaśmiała się cicho.
— Oh, Chuderlawy Skowycie — miauknęła . — Nie musisz być taki skryty — dodała.
Liliowy mruknął coś pod nosem i zerwał się na łapy.
— Dobra, ja już lecę — mruknął do wojowniczki, odchodząc kawałek. — Do kiedyś — zawołał po chwili zastanowienia.
Płowa uśmiechnęła się lekko. Jej niebieskie ślipia zdawały się pełne wesołych iskierek.
— Do kiedyś — odpowiedziała mu.
* * *
To był ostatni raz odkąd widział Miedzianą Iskrę. Nie było jej na zgromadzeniu. Nigdy nie spotkał jej na granicy. Myśl o tym, że kotka go unika ciążyła mu na sercu. Ciągnęła go w dół i boleśnie przypominała każdego wschodu słońca. Nie rozumiał czym sobie na to zasłużył. Czym tak podpadł kotce. Dopiero parę księżyców bez niej uświadomiło mu, jak bardzo tęsknił za tą wariatką. Niespokojnie krążył wokół granicy z Klanem Wilka, ale pointki nadal nie było nigdzie widać. Naprawdę go znienawidziła. Zrezygnowany upuścił łeb. Pojedyncza łza zakręciła mu się w oku. Szybko ją otarł i ruszył w stronę obozu.
<Miedź jak chcesz to możesz skończyć>
Chudzielcu, nie smutaj :c
OdpowiedzUsuń