- Zostaw mnie! - syknął tylko i powrócił do obserwacji.
- Ale kochanie... Musimy się ukryć.
Prychnął. Nie zamierzał się ukrywać, jak jakiś tchórz. Znów spojrzał na pole bitwy i dostrzegł ojca, który padł pod łapami jakiegoś biało-czarnego kota. Niemożliwe. Czyżby zdechł? Jeszcze chwilę obserwował to miejsce, a na jego pysk wstąpił uśmiech. Tak! Chyba nie żył. Nie poruszył się. Leżał w miejscu. To chyba jego najszczęśliwszy dzień w życiu! Dość już jego słodkich słów, tulenia i uczenia bycia milusim kociakiem! Zaśmiał się, podskakując uradowany. Szkarłat dziwnie na niego spojrzał, nie wiedząc co sprawiło, że na oblicze brata wypłynął uśmiech. Był to w końcu dość rzadki widok.
***
Byli teraz w drodze. Nocniaki, które zaatakowały obóz, prowadzili ich w jakimś nieznanym dla niego kierunku. Widział zmartwienie i strach na pyskach lisiaków, on jednak się cieszył. Zostawiają te śmierdzące, bezpieczne kąty. Przygoda czeka! Nie wiedział ile szli, ale po bolących łapach, mógł stwierdzić, że są już daleko od domu. Przez ten czas obserwował z zainteresowaniem porywaczy. Byli okrwawieni, niektórzy mieli kilka blizn. Prawdziwi wojownicy, a nie co te koty, które znał. Musieli być silni, skoro ich pokonali. Słyszał zmartwione szepty, z których dowiedział się, że lider nie żyję. Zabili go? Jego podziw do obcych wzrósł. Skoro pokonali przywódce, to byli prawdziwymi wojownikami! Takimi jakich sobie zawsze wyobrażał! No i ojciec nie żył! Juhuu!
W końcu po długiej podróży, dotarli na jakąś wyspę. Zostało im przydzielone jakieś legowisko, zrobione dość na szybko, ale nie narzekał. Zajął wygodną kupkę mchu i położył się na niej. Musiał odpocząć.
- Ej... nie zajmuj wszystkiego! Podziel się z nami! - Usłyszał głos Błysk.
- Pff.. Jeszcze czego. - warknął, rozciągając się na posłaniu.
- Nie kłóćcie się. Wszystko będzie dobrze. - powiedziała Muszelka.
- Gdzie tata? - Błysk rozejrzała się po wszystkich kotach, nie dostrzegając ojca.
- Nie wiem. Może uciekł. - odpowiedziała mama.
- Wcale że nie! - ogłosił dumny, że to on przekaże wieści rodzinie. - Nie żyję! Widziałem jak zabił go jakiś wojownik z krwi i kości!
- Co?! - W oczach Błysk jak i Muszelki dostrzegł łzy.
Skrzywił się. No proszę. Będą płakać za taką mysia strawą? Szybko oddalił się od zajętych szlochem kocic i podszedł do brata.
- Widzę, że nie płaczesz. - stwierdził oczywisty fakt.
- Czemu ja tego nie widziałem? - zapytał, najwyraźniej zły na siebie, że stracił taką okazję.
- Bo nie umiesz się postawić matce - Wystawił mu język.
- Wcale, że nie! Właśnie, że umiem!
- Tak? Udowodnij! Powiedz jej w twarz, że jest taką samą mysią strawą jak ojciec. I że powinna umrzeć wraz z nim. I że jej nie kochasz. Spraw jej ten ból, a wtedy dam ci spokój do czasu, aż nie zrozumiemy, czego od nas chcą te obce koty. - powiedział, a jego pysk wykrzywił się w sadystycznym uśmieszku.
<Szkarłat?>
CO. COCOCOCOCOCOOCOCOCOCOOCO. PRZECIEŻ TO TWÓJ WRÓG. ŻE CO
OdpowiedzUsuńProszę, pozwólcie Dzierzbie się z nim zapoznać :>
OdpowiedzUsuń*zaprasza Dzierzbę do obozu kn* rozgość się
UsuńOooooo taaaaak. Mogliby nabić jakąś ofiarę na krzak!
UsuńMatkę albo brata. Będzie zabawa i niezły plot twist
UsuńCzytanie nabijających się na gałęzie kotów to coś, co mi sprawia przyjemność
UsuńZaczynam się was bać ;-;
UsuńAle przecież nie ma czego... :>
Usuń