Każdy dzień stawał się coraz większą męczarnią. Nie znosiła nowego imienia. Człon "Łapa" brzmiał beznadziejny. Nazywanie siebie kończyną nie podobało się jej ani trochę. Jedynie co bardziej działało jej na nerwy to nowe legowisko uczniów. W starym było ciepło i przytulnie, w ósemkę mieścili się idealnie i dla każdego było miejsce. W Klanie Nocy rzecz wyglądała zupełnie inaczej. W niewielkim legowisku wciśnięte było aż osiemnaście kotów, przez co w ciepłe dni ledwo dało się tam oddychać. Na dodatek większość uczniów nie pałała do nich sympatią. Szybkim krokiem popędziła w stronę starszyzny. Biedna Obłok musiała całe dnie spędzać w towarzystwie tego rybojadnego kurdupla. Już chciała przekroczyć próg wejścia do legowiska starszych, gdy ujrzała biało-czarną sylwetkę siedzącą obok Obłok. Zaskoczona przyczaiła się, uważnie obserwując tą dwójkę. Potężny kocur z uśmiechem na pysku spoglądał na nieco speszoną Obłok.
— I tak właśnie Klan Gwiazd poprowadził nas ta te tereny — opowiadał kotce wojownik. — Dzięki nim mieszkamy teraz tutaj i niczego nam nie brakuje — dodał.
Obłok wydała zdziwiony pomruk, przenosząc wzrok na swoją łapę.
— Ale nie musisz się ich bać — kontynuował kocur. — To nasi przodkowie, rodzice, dziadkowie, rodzeństwo, nie pozwolą, żeby stała się nam krzywda
Niebieskie oko Obłok spojrzało na niego niepewnie.
— A-a jak ktoś nie ma r-rodziny? — zapytała tak cicho, że Konopia ledwo to usłyszała.
Wojownik uśmiechnął się lekko.
— Ale na pewno ktoś się o ciebie troszczy, nie? — miauknął przyjaźnie. — Jestem przekonany, że ktoś cały czas nad tobą czuwa i chce dla ciebie jak najlepiej.
Zaskoczona kotka spojrzała w niebo.
— K-kogucie? — szepnęła, a jej ślipia wypełniły się łzami.
Konopiowa Łapa, widząc, że rozmowa schodzi na dość prywatne tematy wycofała się pospiesznie. Cieszyła się, że Obłok w końcu otworzyła się na kogoś innego niż Nostalgię i Szyszkę, więc tym bardziej nie chciała im przeszkadzać. Odwróciła się gwałtownie, wpadając w długie, miękkie futro.
— Tu jesteś! — zawołała Biegnący Potok, spoglądając na uczennicę.
Szylkretce nadal nie chciało się wierzyć, że uczy ją młodsza od niej kotka, ale nie miała nic do gadania. Z paskudnym pyskiem Pstrągowej Gwiazdy lepiej było nie zadzierać.
— Szukałaś mnie? — mruknęła niskim głosem do vanki, przysuwając się do niej bliżej.
Biegnący Potok uśmiechnęła się lekko.
— Tak — miauknęła wesoło kotka, która była dość dumna z siebie, że w tak młodym wieku dostała swojego pierwszego ucznia. — Chodź Konopiowa Łapo, idziemy na trening — zawołała, zmierzając w stronę wyjścia z obozu.
Ogon szylkretki uderzył o ziemie. Nienawidziła być tak nazywana.
— Czemu nie idziesz? Nie chcesz pozwiedzać terenów? — zapytała zdziwiona wojowniczka.
Konopia pokręciła łbem i podeszła do mentorki.
— Nie w tym problem — stęknęła, ocierając się o bok wojowniczki. — Po prostu... nie to głupie — urwała, chcąc podrażnić się z kotką.
Wojowniczka podniosła brwi.
— O co chodzi? — spytała lekko zmartwiona. — Wiesz, że nie musisz się mnie bać — zapewniała Lisiaka.
Szylkretka rozejrzała się uważnie.
— Nie lubię jak mnie tak nazywasz — wyznała kotce, spoglądając prosto w niebieskie ślipia.
Wojowniczka westchnęła.
— Gdyby Pstrągowa Gwiazda nie ukarałaby mnie za to, wiesz, że mówiłabym do ciebie tak jak wolisz — mruknęła Biegnący Potok.
Konopiowa Łapa spuściła z zawodem łeb, zerkając ukradkowo na kotkę.
— Myślałam, że... — urwała, słysząc czyjeś kroki.
Obie kotki spojrzały w stronę jej właścicielki. Kotka o dziwnej sierści podbiegła wesoło do Biegnącego Potoku.
— Hej, mogę dołączyć? — zapytała wojowniczki. — Wiesz, że nie mam co liczyć na tą kupę tłuszczu — mruknęła, spoglądając na Bobrzą Kłodę.
Szylkretka przyglądała się jej podejrzliwie.
— Ja nie mam nic przeciwko — miauknęła vanka, uśmiechając się. — Zbożowa Łapo, poznaj moją uczennicę Konopiową Łapę — przedstawiła je.
Kotka mimowolne zjeżyła się na dźwięk nowego imienia.
— Hej — mruknęła do nieznajomej, podchodząc do niej. — Dziwną masz sierść, wiesz? — miauknęła, przejeżdżając ogonem po grzbiecie Nocniaka.
Zboże zmarszczyła brwi, a futro na karku kotki podniosło się.
— Jak ci się nie podoba... — zaczęła ostro, ale Konopia jej przerwała.
— Nie chodziło mi o to — wyjaśniła szylkretka. — Jest śliczna — sprostowała.
<Zboże?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz