- Głupia Pstrąg. – Słodki Język prychnęła w myślach.
Pchnęła łapą w kamień, wskutek czego posunął on w kierunku
płotu, nieszczęśnie przelatując przez jego szczelinę. Ofiarą uderzenia stała
się klacz, która zarżała z irytacją. Kotka zaraz przypomniała sobie, co od
kilku księżyców czaiło się na farmie – dwunożny. Był śmiertelnym
niebezpieczeństwem.
Zerwała się na łapy i prędko schowała w zaroślach. Wciąż
jednak była na pozycji obserwacyjnej, odstępy między drewnem, były
wystarczająco duże. Przesiedziała w krzakach jakiś czas, jednak nie zauważyła
niczego niepokojącego. Pomyślała, więc, że albo właściciel schwytał to, a
raczej tego, kogo chciał albo problemy same ustały.
Cieszyła się, albowiem w końcu miała okazję bezpiecznie
uzupełnić brakujące zapasy wrotyczu. Pomknęła zwinnie, niezauważenie przenikając
płot.
***
Stała przy Wojowniku, by upewnić się, że zjadł lekarstwo.
Żółwi Brzask smętnie przeżuwał zioło, unikając ślepi Medyczki. Po wczorajszej
sytuacji albo każdy kot spoglądał na nią jak na niezrównoważoną psychicznie,
albo w ogóle starał się nie łapać kontaktu wzrokowego.
- Kwiatuszku, tutaj jesteś, zaglądałam wcześniej, ale ponoć
wyszłaś poza obóz. – Owcze Futerko weszła w głąb legowiska. – Ponoć wczoraj jak
pilnowałam kociarni, uderzyłaś Pstrągowy Pysk, słyszałam niedawno rozmowę
Żółwika z Szałwią, co się dzieje? – Niebieska zbliżyła się do przyjaciółki z
zamiarem otarcia się, lecz Słodka delikatnie się odsunęła, po usłyszeniu
pytania jej mina stała się skwaszona.
- A-ale przecież Żółw miał stąd nie wychodzić. – Spojrzała
na kocura, mrużąc oczy. – Ugh, nieważne, wyjdźmy na zewnątrz. – Skwitowała.
Kiedy były już same i wystarczająco daleko od innych, tak by
nikt ich nie dosłyszał, rozsiadły się wygodnie. Słodki Język bez zastanawiania
się wiedziała już, jakie padną pytania. Zwykle Owca martwiła się o każdego, kto
miał problemy i wtedy próbowała go „nawrócić” na ścieżkę dobra, miłości i
motylków.
- Nie rozumiem skarbie, dlaczego to zrobiłaś? Wiesz, że
możesz mieć problemy, obiecaj że to się nie powtórzy! Koncentracja i głębokie wciąganie
powietrza uspokaja, rób to, co ja. – Wojowniczka zaczęła medytować niczym
prawdziwy, super religijny przodek z opowieści starszyzny.
Szkoda tylko, że jej święty porządek zakłóciły odgłosy
wychodzące z brzusia. Cała Owcze Futerko.
- Tak, właśnie widzę. – Zaśmiała się perska.
Próbowała wybrnąć z sytuacji taktyczną metodą zmiany tematu,
aczkolwiek jej przyjaciółka szybko to wyłapała i wcale nie chciała dać za
wygraną. Zlustrowała ją wzrokiem.
- W takim razie… - Pręgowana wstała, chyląc głowę w dół.
Okrywał ją cień, jedynie blask niebieskich oczu zdawał się zauważalny,
wyglądało to przerażająco. – Zmusiłaś mnie do tego! – Niezgrabnie wskoczyła na
kotkę swoim puszystym ciałkiem, przyszpilając ją do ziemi.
Drażniła jej brzuch swoim ogonem, wiedząc, iż to słaby punkt
samicy. Uzdrowicielka wiła się po ziemi, mamrotając niezrozumiałe zlepki wyrazów przez śmiech.
- D-doo-brze! Juuż przestań! – Odskoczyła w bok. – Wiem, że
się martwisz… Doceniam to, jednak nie masz czym się zadręczać. Po prostu…
Pstrągowy Pysk, a raczej teraz wielka „Pstrągowa Gwiazda” mnie zawiodła. Ufałam
jej, myślałam, że się przyjaźnimy. Rozumiem, że liderzy mają mnóstwo obowiązków
i sekretów, ale ona zaatakowała Klan Lisa… Zaatakowała Klan Lisa bez powodów i
konsultacji ze mną. Liczyłam, że będzie pytać mnie o zdanie i nasz klan stanie
się silniejszy dzięki współpracy wszystkich kotów, ale ona… Po prostu dała
pochłonąć się władzy. Nie oczekuje, że mnie zrozumiesz. – Odeszła w kierunku
legowiska z zaszklonymi ślepiami.
- Kwiatuszku… - Wyszeptała Owieczka, patrząc jak jej kumpela,
znika za kolcolistem.
:C
OdpowiedzUsuń:<
Usuń