Uderzył w niego duszący odór. Zakasłał parokrotnie, chcąc pozbyć się rybiej woni, docierającej do niego intensywnie, noszonej również wraz z wiatrem. Syknął zirytowany. Rozglądając się czujnie po obozowisku, nie mógł dojrzeć znajomych sierści pobratymców, mieszających się teraz z tymi należącymi do nocniaków. Sytuacja zrobiła się bardzo poważna. Z początku, gdy minęło zaskoczenie, spodziewał się, że szybko przepędzą intruzów. Członków Klanu Nocy zdawało się jednak przybywać, gdy wpadali do obozu i atakowali lisiaki, bezlitośnie i okrutnie. Bocian miał duże szczęście, że zdążył nauczyć się podstaw walki, która nie była dla niego już taką zagadką. Machnął ogonem ze zdenerwowania. Nie znał powodów tego ataku, ale cokolwiek to było, musieli sobie poradzić.
Biała, wcześniej czysta sierść, pokryta była teraz kropelkami krwi. Rany dawały się mocno we znaki, nie zadał sobie jednak trudu, by na nie spojrzeć. Wykonał szybki unik, unikając łap przeciwnika, mającego na celu zadanie mu bólu. Wysunął pazury, jeżąc jeszcze bardziej sierść. Zamachnął się łapą, z zamiarem uderzenia większego od siebie kocura. Ten jednak przewidział jego ruch. Uniknął jego łapy, doskakując do boku ucznia i wbijając zęby w jedną z jego tylnych łap, zanim ten zdążył zaprotestować. Wydając z siebie bojowe miauknięcie, próbował się odwrócić, rozpoczynając szarpanie. Zębiska nocniaka wbiły się w niego mocno. Przeniósł ciężar ciała na tylne łapki, zamierzając wykonać wyrzucenie łap w tył. Nic go nie rozpraszało. Skupił się tylko na pokonaniu rywala. Poczuł się jak prawdziwy wojownik.
Intruz okazał się silniejszy niż sądził. Nie tak łatwo było go od siebie odepchnąć. Kilka razy udało mu się jednak go uderzyć, co chociaż trochę podbudowało pewność siebie białego. Najgorsze, że czuł się coraz bardziej zmęczony. Głośno by się nigdy do tego nie przyznał, ale walka z prawdziwym przeciwnikiem, a nie mentorką, czy kociakami, zabierała mu siły. W końcu całkowicie obolały, na swoje nieszczęście, dał się przycisnąć do ziemi. Syknął ostrzegawczo i z gniewem, jeszcze próbując się wyszarpać, na darmo. Położył łeb, czując się jak przegrany lisi bobek. Kontem oka dojrzał przywódczynię nocniaków, a przynajmniej to lisie łajno, które wydało rozkaz ataku. Wraz z mniejszą kotką, pokonały Puch, padającą bez życia na brudną ziemię. Obserwował jak z dawniej sprawnej, energicznej zastępczyni, zaczęło uchodzić życie, a jej krew brudzi niewielką trawkę. Westchnął ciężko. Słaba wronia strawa. Jeszcze przez kilkanaście uderzeń serca liczył na to, że coś się wydarzy, co pozwoli im się uwolnić i wrócić do codzienności. Słysząc zawołanie o zakończeniu potyczki poczuł jednak, że to dopiero początek ich walki.
Wszystko wydarzyło się zbyt szybko. Rozwalenie tamy, obserwowanie jak miejsce uważane za dom, zostaje doszczętnie zniszczone, obserwowanie tonącego Brzózki i na samym końcu prowadzenie przez nocniaków w nieznanym kierunku. Czuł się jak jeniec i chyba nim teraz był. Popychany, miał ochotę syczeć z oburzeniem. Zapewne rzuciłby się nie jednemu do gardła, gdyby nie nagłe spotkanie samueli lisa. Znał go. Wojownicy przestrzegali, by uważać na dzikie zwierzę, włóczące się po ich terenach. W żadnym razie nie przypuszczał, że drapieżnik okaże się ich sojusznikiem. Obserwował z satysfakcją, jak Pstrągowa Gwiazda traci życie. Udało się, teraz na pewno nie wstanie, a oni wykorzystają odpowiedni moment. Zastrzygł uszami, na nagłe poruszenie. Odwrócił pysk akurat w momencie, gdy czwórka jego pobratymców, przedarła się ku ucieczce. Widząc wdzięczne spojrzenie matki rzucone w kierunku jakiegoś uczniaka, nie potrafił się nadziwić, że chociaż jedno lisie łajno, potrafi rozsądnie myśleć, z tej jego całej bandy rybojadów.
— Tchórze.
Zmrużył oczy, rzucając zirytowane spojrzenie małemu Koszatkowi, uparcie trzymanego blisko łap Muszelki. Koniuszek ogona syna Chmurki poruszył się. Bocian wiedział, że jego ojciec stracił życie, domyślał się, podobnie jak ten stary lider i kilku pobratymców. Pochylił się, korzystając z chwilowego zamieszania i wrzasków.
— Nazwij tak jeszcze raz moją matkę, a rozszarpię cię na drobne kawałki. — mruknął w jego stronę. Uniósł łeb, spoglądając w stronę, gdzie odbiegli uciekający. Nie widział ich już na horyzoncie. — Przynajmniej będzie bezpieczna.
Nie bał się. Cokolwiek zgotują im członkowie Klanu Nocy, nie da się tak łatwo pokonać i do końca zachowa te cechy, które czyniły go lisiakiem.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
doszło do ataku na książęta, podczas którego Sterletowa Łapa utracił jedną z kończyn. Od tamtej pory między samotnikami a Klanem Nocy, trwa zawzięta walka. Zgodnie z zeznaniami przesłuchiwanych kotów, atakujący ich klan samotnicy nie są zwykłymi włóczęgami, a zorganizowaną grupą, która za cel obrała sobie sam ród władców. Wojownicy dzień w dzień wyruszają na nieznane tereny, przeszukując je z nadzieją znalezienia wskazówek, które doprowadzą ich do swych przeciwników. Spieniona Gwiazda, która władzę objęła po swej niedawno zmarłej matce, pracuje ciężko każdego wschodu słońca, wraz z zastępczyniami analizując dostarczane im wieści z granicy.Niestety, w ostatnich spotkaniach uczestniczyć mogła jedynie jedna z jej zastępczyń - Mandarynkowe Pióro, która tymczasowo przejęła obowiązki po swej siostrze, aktualnie zajmującej się odchowaniem kociąt zrodzonych z sojuszu Klanu Nocy oraz Klanu Wilka.
W Klanie Wilka
Kult Mrocznej Puszczy w końcu się odzywa. Po księżycach spędzonych w milczeniu i poczuciu porzucenia przez własną przywódczynię, decydują się wziąć sprawy we własne łapy. Ciężko jest zatrzymać zbieraną przez taki czas gorycz i stłumienie, przepełnione niezadowoleniem z decyzji władzy. Ich modły do przodków nie idą na marne, gdyż przemawia do nich sama dusza potępiona, kryjąca się w ciele zastępczyni, Wilczej Tajgi. Sosnowa Igła szybko zdradza swą tożsamość i przyrównuje swych wyznawców do stóp. Dochodzi do udanego zamachu na Wieczorną Gwiazdę. Winą obarczeni zostają żądni zemsty samotnicy, których grupki już od dawna były mordowane przez kultystów. Nowa liderka przyjmuje imię Sosnowa Gwiazda, a wraz z nią, w Klanie Wilka następują brutalne zmiany, o czym już wkrótce członkowie mogli przekonać się na własne oczy. Podczas zgromadzenia, wbrew rozkazowi liderki, Skarabeuszowa Łapa, uczennica medyczki, wyjawia sekret dotyczący śmierci Wieczornej Gwiazdy. W obozie spotyka ją kara, dużo gorsza niż ktokolwiek mógłby sądzić. Zostaje odebrana jej pozycja, możliwość wychodzenia z obozu, zostaje wykluczona z życia klanowego, a nawet traci swe imię, stając się Głupią Łapą, wychowanką Olszowej Kory. Warto także wspomnieć, że w szale gniewu przywódczyni bezpowrotnie okalecza ciało młodej kotki, odrywając jej ogon oraz pokrywając jej grzbiet głębokimi szramami.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz