- Mokry? - miauknęła, zmartwiona podbiegając do leżacego zastępcy. - O, nie, Mokry obudź się! - podniosła głos, jakby z nadzieją że ten ją usłyszy.
Szturchnęła kocura dwa razy nosem. Potem mocniej.
Spokojnie Miedź, nie panikuj, dasz sobie radę.
Zaczęła się zastanawiać, jak mogłaby pomóc srebrnemu. Może jak już się obudzi, mogłaby mu podać jakieś zioło na wzmocnienie? Tylko jakie? Ze stresu do głowy przyszedł jej jedynie czyściec, ale on rośnie po drugiej stronie terytorium.
Na razie więc zaciągnęła kota pod najbliższy cień drzewa. To, że byli już na terytorium Klanu Wilka najmniej ją obchodziło w tamtej chwili. Wydawało jej się, że znalazła się w sytuacji bez wyjścia. Nie może zanieść Mokrego do obozu wilczaków, bo to przecież zastępca Klanu Burzy. Do obozu Klanu Burzy z kolei, także nie mogła iść, no bo jak by to wytłumaczyła? Z trzeciej osoby wyglądałoby to co najmniej dziwne.
Siedziała więc tak, delikatnie pochylona nad nieorzytomnym Mokrą Blizną. Nieśmiało liznęła go po uchu, z nadzieją że tak go wybudzi.
W końcu, zdezorientowany niebieski podniósł ociężale głowę.
- Mokry! - zawołała Miedź, uradowana.
- C-co się stało?
- Zemdlałeś. Nie wyglądasz zbyt dobrze, a ja nie mam przy sobie żadnych ziół. Chodź, odprowadzę cię trochę - wytłumaczenie zakończyła propozycją pomocy.
Kocur chwiejnie starał podnieść się na łapy, pointka pozwoliła mu się o nią podeprzeć.
- Ale tylko trochę - zgodził się.
***
No i proszę, kto by się spodziewał, że Miedź wyląduje w żłobku. I chociaż zapierała się wszystkimi czterema łapami, gdyż nie chciała siedzieć z dupą w jednym miejscu, i tak w końcu nie było wyjścia. Zabawne, przecież w środku nadal czuła się jak kociak...
Ważne, że była szczęśliwa.
<I tu chyba na razie musimy skończyć, bo Miedź uziemiona :v>
Ważne, że była szczęśliwa.
<I tu chyba na razie musimy skończyć, bo Miedź uziemiona :v>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz