Ostremu nie spodobało się, to, że kocur ot tak wziął go w zęby.
- Puść mnie! Nie jestem już mały, potrafię sam chodzić! - zaczął się szarpać, chcąc uwolnić się spod jego uścisku.
Ku jego uldze i zadowoleniu, Miętowy Oddech położył go na ziemi.
- Obiecujesz, że grzecznie ze mną pójdziesz? - zapytał.
Ostry już otworzył pyszczek, by obiecać, lecz nagle się zawahał. Nie chciał od razu wracać do obozu. Cudem udało mu się wymknąć za wojownikiem. Zatrzymał go jeden kot, lecz Ostry wyjaśnił mu, że idzie wraz z Miętowym Oddechem, a kot zgodził się. Zresztą, Ostry nie skłamał, faktycznie szedł z Miętowym Oddechem - raczej za nim - tylko chciał się ujawnić gdy już odejdą trochę od obozu, a wtedy kocur zaczął polować, więc Ostry uznał, że nie powinien mu płoszyć zwierzyny.
Więc zamiast obiecać, zacisnął lekko wargi, aby chwilę później odpowiedzieć donośnym, stanowczym tonem, zadzierając do góry swój mały łepek, tak jak to kiedyś podpatrzył u dwóch wojowników, prowadzących zawziętą dyskusję. Pamiętał, że zapytał wtedy mamę, dlaczego tak robią.
- By pokazać swoją pewność siebie. Oraz by podkreślić wyższość swojego zdania. - odpowiedziała wtedy. Kocurek zapamiętał te słowa, choć wciąż nie wszystkie z nich do końca rozumiał.
Spojrzał więc Miętowemu Oddechowi prosto w oczy.
- Jeśli ty obiecasz, że się ze mną pobawisz!
Wojownik zmrużył oczy.
- Niby w co chciałbyś się bawić?
Ostry uśmiechnął się. Wiedział, że kocur popełnił błąd, najpierw pytając o to, zamiast od razu powiedzieć że pobawi się z nim dopiero jak wrócą. Ale było mu to na łapę.
Napiął mięśnie i w tym samym momencie wystartował i krzyknął:
- W berka, gonisz!
Miętowy Oddech krzyknął coś za nim, kociak jednak nie słuchał, a pędził przed siebie. Wiedział, że nie jest w stanie uciec przed dorosłym, kilka razy większym od niego kotem. Był jednak sprytny, skoczył więc na drzewo, rosnące na tyle pochyło, by nawet taki kociak jak on mógł bez problemu szybko się na niego wdrapać. Zadowolony, że wciąż nie poczuł zębów wojownika na karku, wdrapał się na jedną z gałęzi i spojrzał w dół. Miętowy Oddech właśnie wdrapywał się na pień.
- Ostry! - krzyknął - Zejdź stamtąd!
Kocurek cicho się zaśmiał.
- To mnie złap!
Widząc, że wojownik już się do niego zbliża, zaczął iść coraz dalej po gałęzi, oddalając się od pnia. W końcu Miętowy Oddech również na niej stanął. Chciał zrobić krok w stronę kociaka, jednak w ostatniej chwili się cofnął.
- Ostry! - jego głos był stanowczy, rozeźlony i pełen nagany, jednak Ostry wyczuł w nim coś jeszcze. Czy to... strach? - Masz przyjść do mnie w tej chwili! To niebezpieczne, możesz spaść!
Kociak jednak, zamiast zrobić krok w jego stronę, znów się cofnął. Gałąź stawała się coraz cieńsza i coraz trudniej mu było się jej utrzymać, jednak wbijał mocno pazurki w jej korę, tak, że nie było szans, by się zachwiał i spadł. Jednak gałąź również coraz bardziej uginała się i chwiała pod jego ciężarem. Spojrzał w dół. Ziemia, a raczej niskie połacie śniegu, zdecydowanie mniejsze niż w obozie - pewnie dlatego, że zasłaniały ją drzewa - wydawała się być bardzo daleko. Przez chwilę kociaka ogarnął strach, gdy zorientował się co by się stało, gdyby faktycznie spadł. Szybko jednak odgonił to uczucie. Przecież nie spadnie!
Uznał jednak, że Miętowy Oddech i tak go nie złapie, czyli wygrał i może już do niego wrócić i dać się zaprowadzić do obozu.
- No niech ci będzie! - miauknął do rudego kocura. - Nie złapałeś mnie, więc wygrałem. Już do ciebie idę.
Wojownik wydał westchnienie ulgi. Jednak cały wciąż był spięty, nie wyglądało więc, jakby faktycznie poczuł ulgę.
Ostry zrobił krok na przód, jednak gwałtownie zatrzymał się i znów twardo przyległ do gałęzi, gdy nagły, silny powiew wiatru poruszył nią. I wtedy usłyszał cichy, krótki trzask. Nastawił uszy i z przerażeniem spojrzał na Miętowy Oddech, siedzącego pod drugiej stronie. Oczy miał szeroko otwarte i wyglądał, jakby miał ochotę zaraz rzucić się na gałąź.
Ostry znów zrobił krok.
I nagle, wraz z głośnym trzaskiem, ten kawałek gałęzi, na którym stał Ostry, złamał się. Kocurek poczuł nagle jak zimny wiatr, wiejący od dołu szarpie jego futro. Żołądek podskoczył mu do gardła. Ledwo zdążył nawet krzyknąć, a świst powietrza zagłuszył wrzask Miętowego Oddechu. Gałąź, wciąż zaczepiona o pazury Ostrego, nic mu nie dawała, gdyż spadała wraz z nim. W uszach mu dzwoniło z przerażenia, a przed oczami widział tylko rozmazane, lecące ku górze światła.
Choć to wszystko nie trwało nawet kilkunastu uderzeń serca, wydawało mu się, że spadał minutami.
Ledwo poczuł, gdy spadł na twarde podłoże, gdyż ogromny ból momentalnie przerodził się w pustkę.
<Miętowy Oddechu?(Ostry uderzył głową o jakiś kamień i złamał sobie łapkę, albo dwie, wybierz sobie. Będzie nieprzytomny przez kilka dni)>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
po wygranej bitwie z wrogą grupą włóczęgów, wszyscy wojownicy świętują. Klan Nocy zyskał nowy, atrakcyjny kawałek terenu, a także wziął na jeńców dwie kotki - Wężynę, która niedługo później urodziła piątkę kociąt, Zorzę, a także Świteziankową Łapę - domniemaną ofiarę samotników.W czasie, gdy Wężyna i jej piątka szkrabów pustoszy żłobek, a Zorza czeka na swój wyrok uwięziona na jednej z małych wysepek, Spieniona Gwiazda zarządza rozpoczęcie eksplorowania nowo podbitych terenów, z zamiarem odkrycia ich wszystkich, nawet tych najgroźniejszych, tajemnic.
W Klanie Wilka
Klan Wilka przechodzi przez burzliwy okres. Po niespodziewanej śmierci Sosnowej Gwiazdy i Jadowitej Żmii, na przywódcę wybrany został Nikły Brzask, wyznaczony łapą samych przodków. Wprowadził zasadę na mocy której mistrzowie otrzymali zdanie w podejmowaniu ważnych klanowych decyzji, a także ukarał dwie kotki za przyniesienie wstydu na zgromadzeniu. Prędko okazało się, że wilczaki napotkał jeszcze jeden problem – w legowisku starszych wybuchła epidemia łzawego kaszlu, pociągająca do grobu wszystkich jego lokatorów oraz Zabielone Spojrzenie, wojowniczkę, która w ramach kary się nimi zajmowała. Nową kapłanką w kulcie po awansie Makowego Nowiu została Zalotna Krasopani, lecz to nie koniec zmian. Jeden z patrolów odnalazł zaginioną Głupią Łapę, niedoszłą ofiarę zmarłej liderki i Żmii, co jednak dla większości klanu pozostaje tajemnicą. Do czasu podjęcia ostatecznej decyzji uczennica przebywa w kolczastym krzewie, pilnowana przez ciernie i Sowi Zmierzch.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz