– Dzień dobry, Paprociowa Łapo – powiedziała do swojej córki z naciskiem na dwa pierwsze słowa.
– O-oh, tak, dzie-eń dobry – odpowiedziała i odwróciła wzrok od pomarańczowych oczu kocicy. – Gdzie jest Palący Piorun? – powtórzyła swoje pytanie.
– Nie ma go w obozie?
Terminatorka pokręciła głową przecząco.
– W takim razie musi być na polowaniu, bo nie wysyłałam go na dzisiejszy patrol.
Kiedy Czarne Piórko chciała odejść i powrócić do swoich zajęć, czekoladowa kotka stanęła przed nią. Jej oczy o żółtym kolorze były pełne niepokoju oraz zmartwienia.
– Ale ja go nie widziałam w obozie od księżyca – oznajmiła z zaniepokojeniem. – Nie chciałabym, aby stało się z nim to samo co z Bobrzą Łapą... – w oczach kotki pojawiły się łzy.
Czarna wojowniczka wbiła pazury w ziemię i przymknęła powieki na wspomnienie o zakrwawionym ciele swojego syna, które wczesnym porankiem do obozu przyniósł Fiołkowy Podmuch i powiedział, że Bobrzą Łapę zabili samotnicy. Od tego momentu Czarne Piórko nie zna litości dla samotników i nie ma oporu przed tym, aby takiego osobnika pozbawić życia.
– W takim razie powiem Jagodowemu Futru oraz Srebrzystemu Piórku aby rozpoczęli poszukiwania Palącego Pioruna – powiedziała do swojej córki.
– A ja? Mogę iść z nimi? – zapytała młoda terminatorka z nadzieją.
– Ty zostaniesz w obozie i będziesz kontynuowała swój trening, który powinnaś już dawno skończyć.
– Ale on jest moim ojcem! – zaprotestowała.
Czarny ogon niskiej kocicy przeciął powietrze, co oznaczało, że nie była ona zadowolona z zachowania swojej córki.
– Nie zmienię swojego zdania – odpowiedziała, a następnie odeszła od Paprociowej Łapy.
< Paprociowa Łapo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz