Westchnęła cicho. Wyszła powoli z legowiska, rozglądając się dookoła. Nadeszła Pora Spadających Liści, a Czernidłak miał już 6 księżyców. Teraz przyszedł czas na praktykę. Pierwsze co musieli zrobić, to przejść wszystkie granice.
- Witaj Przypływ – przywitała się czekoladowa, gdy tylko zauważyła siostrę Jarzębinki – Wiesz może, czy Czernidłak już wstał?
- Chyba nie – odparła Przypływ. Czekoladowa spojrzała w niebo. Słońce powoli wstawało, więc kocurek powinien być już gotowy na trening. Po chwili czekania postanowiła więc sama pójść i obudzić ucznia. Z lekkim problemem weszła na drzewo i rozejrzała się po legowisku. Trochę jej zajęło zlokalizowanie Czernidłaka, przez zeza i małą ilość słońca, które dopiero wstawało. W końcu jednak go znalazła. Podeszła cicho i dotknęła go łapą, by się obudził.
- Czernidłaku – powiedziała cicho, znowu szturchając go łapą – Czas na trening.
Niebieskooki podniósł się lekko i spojrzał zasilanymi oczami na swoją mentorkę. Przegrał łapą ślepia i usiadł na posłaniu, ziewając.
- Co ty taki zaspany? Dziś idziemy zwiedzać granicę! – oznajmiła Sówka i wyszła z legowiska. Na jej słowa Czernidłak od razu się rozbudził. Z uśmiechem na pysku popędził za Sówką, która czekała na niego przy wyjściu z obozu. Gdy tylko znalazł się obok niej, oboje wyszli i wkroczyli na terytorium Owocowego Lasu.
- Dokąd najpierw idziemy? Jak duże jest terytorium Owocowego Lasu? – pytał co chwilę kocur, co trochę bawiło zwiadowczynię.
- Najpierw pójdziemy do Upadłej Gwiazdy – odparła starsza kotka i poprowadziła swojego ucznia, w stronę tej lokalizacji, co jakiś czas przeskakując mniejsze sterty liści – To tajemniczy twór, a niektórzy mówią, że to gwiazda, która spadła z nieba! A inni uważają, że to dowód na istnienie jakiś innych stworzeń, gdzieś tam na górze. Jest wiele legend o tym miejscu, więc każdej ci nie opowiem – wyjaśniła Sówka i spojrzała przed siebie – Oto i ona! Upadła Gwiazda.
Czernidłak otworzył szerzej oczy i rozejrzał się dookoła. Po chwili podbiegł do Upadłej Gwiazdy, a czekoladowa kotka za nim.
- Tylko uważaj! – krzyknęła za nim. Nie chciała, by coś się złego stało jej uczniowi. Myśl o śmierci kolejnego kota wywołała u niej dreszcz, a w myślach pojawiała jej się Jarzębinka. Starała się jednak nie pokazywać dalszego smutku, czy rozkojarzenia, z tego powodu.
- Ale to wielkie! To naprawdę może być gwiazda? – zapytał Czernidłak, wracając do mentorki.
- Szczerze nie jestem pewna, ale możesz się zapytać mojej mamy, Jarząb. Ona zna się na gwiazdach doskonale! Ja niestety mimo jej opowieścią, nie jestem pewna, czy naprawdę jest to gwiazda. Zawsze myślałam, że są raczej gorące!
- Może ta ostygła?
Sówka pokiwała głową. Może naprawdę ostygła. Czarny kocur obserwował uważnie ten twór, jakby naprawdę był zaczarowany. Po jakimś czasie jednak musieli iść dalej.
- Teraz idziemy do Owocowego Lasku. Tam rosną drzewka owocowe – wyjaśniła zwiadowczyni, prowadząc brata Pieczarki – Tam chodzą koty wierzące w tą Wszechmatkę, ale o tym ci nie powiem, bo nie mam pojęcia, co tam się dzieje – oznajmiła.
- Ile jest tamtych drzew? To od tych owoców wzięła się nazwa Owocowego Lasu? – pytał uczeń, swoimi niebieskimi ślepiami obserwując wszystko dookoła, z wielkim zaciekawieniem wymalowanym na pysku.
- Nie wiem Czernidłaku. Nie żyje aż tak długo! – zaśmiała się cicho. Czy naprawdę wyglądała na tak starą, by znać początki Owocowego Lasu? Nie słyszała o nich za dużo, więc też nie wiedziała wszystkiego – Ale myślę, że tak.
W końcu dotarli na miejsce. Czernidłak rozglądał się dookoła, a czekoladowa w tym czasie szukała ciekawych liści. To była najlepsza pora na ich szukanie i zbieranie! Przecież wszystkie były na ziemi i były takie kolorowe. "Zaniosę dla Jarzębinki i taty" – pomyślała, zabierając kilka z nich. Czarny kocur w tym czasie uważnie obserwował drzewa z owocami, na których co jakiś czas pojawiały się ptaki.
***
Wracali powoli do obozu. Zaraz miało być południe. Trening był chyba udany, przynajmniej dla Sówki. Nawet nie wpadła do rzeki!
Szli w ciszy, a córka Żbika trzymała w pysku kilka kolorowych liści. W końcu dotarli do obozu. Weszli na polanę, na której było trochę kotów.
- Idź, odpocznij Czernidłaku – powiedziała do ucznia niewyraźnie, przez trzymane w pysku liście i sama znów zawróciła do wyjścia. Chciała jeszcze pójść dać kolorowe znaleziska ojcu i córce Mniszka. Gdy tylko znalazła się w lesie, pobiegła do drzewa, przy którym leżały tabliczki. Położyła ostrożnie swoje liście i spojrzała na tabliczki. Chciała dłużej tam posiedzieć, jednak wiedziała, że ma jeszcze kilka rzeczy do zrobienia. Prędko więc zawróciła z powrotem. Gdy wchodziła do obozu, nagle zauważyła swojego ucznia.
- Co Czernidłaku, mało ci treningu? – zapytała.
<Czernidłaku?>
[774 słowa]
[przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz