*jakiś czas temu*
Było jej ciepło i przyjemnie. Stara dobra ciemność otulała ją, zapewniając komfortowy odpoczynek, jakim był sen. Przyjemne ciepło ogrzewało ją do tego z jednej strony. Czuła się po prostu dobrze, wypoczywając.Jakiś odgłos przedostał się nieco przez barierę jawy i krainy kociego morfeusza, jednak został zignorowany. Potem powtórzył się. A potem poczuła kopniaka, przez co kontakt ze światem śniących został zaburzony, a Nocna zaczęła wracać do świata żywych.
- Lepiej zajmij się swoimi dziećmi. Kunia Norka coś nie wyszła ci udana. - rzucił znajomy głos do burej .
Otworzyła oczy, wybudzona, a orientując się, iż to co popsuło jej drzemkę, to kłótnia Tchórzliwego Upadku i Sosnowej Igły, uniosła na matkę medyczki spojrzenie morskich oczu. Z kamiennym pyskiem wbiła spojrzenie prosto w zielone oczy burej kotki, mrużąc przy tym ślipia. Przydupaska jej brata, i główna dręczycielka jej potencjalnego sojusznika. Nawet teraz musiała go męczyć, przy okazji budząc pointkę? Ugh. Nieznośna była, jednak Nocna Tafla była powściągliwa, przez co ta opinia nie wyszła z jej pyska.
Sama bura wojowniczka nie przejmowała się chyba za bardzo obecnością Nocnej, bo kipiała ze złości z powodu słów, które padły z pyska syna Ości i Ostu. Ona i Łasica patrzyli, jak wkurw Sosny osiąga apogeum. Jak się trzęsie, a piana nalatuje do jej pyska. Ciekawe widowisko. Ale z boku.
- Odszczekaj to smarkaczu! - Zamachnęła się łapą, ale na szczęście czekoladowy uskoczył, wpadając tym sposobem na pointke, czego ta się nie spodziewała. Nie Tchórzliwy nie zwrócił jednak na to uwagi.
- Zostaw ich Sosnowa Igło – rozległ się głos Krzaczastego szczytu stojącego za burą, posyłającego wspólniczce Mrocznej Gwiazdy naganne spojrzenie.
No, no. Pierwszy uczeń jej brata zareagował. Dobrze to o nim świadczyło. A sądząc po stanie jego uszu, nie był w tym całym kółku adoracji lidera, co tym bardziej było na plus.
Nocna sama również postanowiła zabrać głos. Wstała, podchodząc do burej kocicy.
- Sosnowa Igło. Twoje zachowanie jest naganne. Zaczepiasz innych wojowników, bijesz ich. Rozumiem, że twoja wściekłość przyćmiewa ci umysł, ale na dzisiejszym treningu pokazałaś, do czego może doprowadzić twoje zachowanie. Jak tak dalej pójdzie, będę musiała zwrócić na to uwagę Chłodemu Omenowi, a może nawet Mrocznej Gwieździe, bo to robi się nie tylko męczące, ale też potencjalnie niebezpieczne dla ogółu. - miauknęła.
Jej słowa miały bardziej rozwścieczyć Sosnową, choć Nocna z zewnątrz nie sprawiała takiego wrażenia, kryjąc swe prawdziwe zamiary. Chciała zobaczyć, jak cętkowanej podnosi się ciśnienie. Niech ma za swoje.
Plus, sama Nocna Tafla mówiła jednocześnie na poważnie. Chętnie naskarży na. Sosnową Igłę, bo jej zachowanie było widoczne jak na łapie i w ten sposób też mogła napsuć kotce nieco krwi.
- Pff... Możesz mi podskoczyć, larwo. – bura uniosła wyżej łeb. - Twój brat ma cię pod ogonem. Ale dobrze. Proszę bardzo. Broń tej wroniej strawy - Wskazała na czekoladowego, na co ten się skrzywił. - Stoczysz się jak on - rzuciła tylko i odeszła.
Ha. Rezygnowała. Sama była tchórzliwa, a nie Łasica, który miał bardziej wskazujące na to imię. Ale nie ma co, to wojowniczki ten do niej trochę pasowało, bo jak igła lubiła się wbijać i być irytująca.
- Mnie ma, ale twojego zachowania już może nie mieć - odparła ze spokojem Sosnowej.
Tymczasem Krzaczasty Szczyt wrócił na swoje miejsce, ciężko wzdychając.
Łasica za to spojrzał na Nocną, zaciskając pysk i myśląc pewnie nad słowami burej wojowniczki.
- Czemu mnie tuliłaś? - zapytał w końcu.
- Nie wiem. Chyba przez sen się do ciebie przysunęłam, bo byłeś ciepły. - miauknęła, nieco kłamiąc.
- Rozumiem... - miauknął tylko cętkowany, układając się w pozycji bochenkowej. Czekoladowy wojownik przymknął na powrót oczy. Po chwili burczenie wydobyło się z wnętrza trzewi brata Kaniej Łapy. Ten sapnął ciężko, kładąc łeb na mchu.
- Przyniosłabyś mi coś ze stosu? Tak jednorazowo.
Ta prośba sprawiła, iż Nocna w duchu ucieszyła się. Czyli zaczynał jej ufać a ich relacja przeradzała się w coraz pozytywniejszą. Czarna skinęła mu w odpowiedzi głową, po czym ruszyła w stronę wyjścia. Podeszła do stosu, następnie chwytając dwie piszczki, po czym wracając do czekoladowego. Wzięła sobie jedną dla siebie, bo sama była głodna.
Gdy dotarła do kocura, usiadła obok niego, podała mu jedną z przyniesionych porcji po czym usiadła obok niego, jedząc swój posiłek. Kocur ułożył sobie mysz pomiędzy łapami, po czym zaczął ją skubać, przełykając kęsy. Ona również konsumowała zwierzynę, a gdy skończyła posiłek oblizała pysk. - Za niedługo pewnie Irgowy Nektar ogłosi dzisiejsze patrole - mruknęła.
- Mam nadzieję, że mnie w nim nie będzie - Skrzywił pysk, oblizując łapy po posiłku. - Chcą nas wykończyć. Ćwiczenia, patrole i polowania. Nikt tak długo nie pociągnie. W końcu zaczną padać wszyscy jak muchy.
- Tak. A niektórzy jeszcze muszą prowadzić treningi swoim uczniom. Zdaje mi się, że to jakiś rodzaj selekcji. Chcą wyselekcjonować najsłabszych, by się ich pozbywać. – mruknęła, nieco zbyt spokojnie jak na to, co właśnie stwierdziła.
- Mam nadzieję, że aż tak nasz lider nie oszalał. – kocur pokręcił łbem, wpatrując się w swoje łapy.
Kotka jednak nie miała zamiaru owijać w bawełnę, ani tak po prostu zepchnąć tematu gdzieś na bok.
- Mi się wydaje, że to dokładnie to. - miauknęła, po czym wyszeptała mu na ucho, mimo, iż już i tak mówiła tak cicho, że tylko on mógł ją słyszeć - to mocno do niego pasuje. Gdy byliśmy częścią samotniczej sekty, ten, kto nie był na tyle silny, by nadążyć za grupą ginął. Stąd to pewnie zaczerpnął. - miauknęła - Dlatego mam zamiar przyłożyć się trochę do tych treningów i wzmocnić. Jestem duża, ale jednak moja technika nie jest tak dobra, jak co niektórych - mruknęła.
Na jej słowa czekoladowy położył po sobie uszy. Wiedziała, że to co mówiła malowało przyszłość członków Klanu Wilka w ciemnych barwach, ale nie bała się. Nie miała zamiaru dać się wygryźć.
- Ja również nie zamierzam pozostać w tyle. – rzekł cętkowany, co dobrze przyjęła Nocna. I tak powinno być. Nie mogła stracić jedynego na obecną chwilę kota, który nadawał się na jej sojusznika.
- Więc mamy wspólny cel - miauknęła. - nie mam zamiaru dać się zabić jego grupce, bo mój mentor nie przekazał mi wszystkiego co przydatne - mruknęła.
- Mnie szkoliła nasza uciekinierka. – prychnął Łasica. - Wręcz zależało jej na tym, bym był słabeuszem. Nie wyszło jej to. Gdy pokonałem jej siostrę, widziałem jej zdziwienie. Nie przypuszczała, że uda mi się zaliczyć egzamin. Tutaj jest podobnie. Nie wierzą we mnie.
- To że jeszcze im się nie udało cię wykończyć, starczy mi za dowód – miauknęła, chcąc dodać mu nieco… otuchy? Nadziei? A może po prostu, by bardziej zaskarbić sobie jego zaufanie i sympatię? Syn Ostowego Pyłu uśmiechnął się. Nocna Tafla również się uśmiechnęła.
I wtedy właśnie podeszła do nich Irga, co sprawiło, iż czarnej kotce nieco zrzedła mina, jak i również jej towarzyszowi.
Wzrok złotej przewiercał na wskroś siedzącego obok siostry lidera wojownika.
Od Irgi biła mroczna aura. Aura niebezpieczeństwa i pewności siebie. Zdawało się, jakby wszystko wiedziała. Jednak Nocna zdawała sobie sprawę z tego, że Irga nic nie mogła im od tak zrobić, gdyż uważali na ton, by nikt nie mógł ich usłyszeć. Jednak jej obecność mimo to budziła nieco w kotce niepokój, a świadomość że zastępczyni specjalnie pofatygowała się do podejścia do ich dwójki pokazywała, że Irga zwracała na nich jakąś uwagę. I to się Nocnej bardzo nie podobało, czego jednak nie pokazała.
- Widzę, że się dogadujecie – miauknęła nowoprzybyła - Miło mi to widzieć. Wpatrywała się dalej w Irgę, nie okazując krzty emocji. Słowa kotki nie były niestety odpowiedzią na pytanie, co było przyczyną, a raczej, przepraszam, wymówką do tego, by podejść do nich i pokazać im swoją wyższość jak i wzbudzić w nich niepokój. Dzięki tej świadomości jednak, Nocna była w stanie zachować spokój. Wiedziała w tym momencie, co mniej więcej jest celem manipulacyjnym Irgi i to sprawiało, że sytuacja ta była nieco mniej niepokojąca. Choć dalej niepokojąca.
- Ta... Czego chcesz? – zapytał Łasica złotą, posyłając jej wrogie spojrzenie.
- Sprawdzam jak mają się wojownicy – odparła zielonooka. Napięcie w powietrzu chyba nieco zgęstniało, jednak Nocna starała się zachować zimną kalkulację i po prostu obserwować, co zrobi pręgowana kotka.
- Dobrze - burknął tylko Łasica w odpowiedzi zastępczyni, nie wchodząc z nią w głębsze dyskusje.
Gdy ta odeszła, pointce zrobiło się nieco lżej, choć dalej trzeba było zachować ostrożność. Po momencie cicho przysunęła się bliżej Łasicy, po czym wyszeptała mu ukradkiem na ucho:
- Dziwne to było.
- Nie dziwne. Mądre. Zauważyła - szepnął, odprowadzając złotą wzrokiem. - Zauważyła zmianę. - sprostował, gdyby kocica nie zrozumiała co miał na myśli.
- Nie do końca rozumiem, co masz na my- udając nieco, jakby nie ogarnęła. Czemu? Sam Klan Gwiazdy wie. - a, masz na myśli to, że teraz spędzam z tobą czas, tak? - spytała. - mam tylko nadzieje, że uznaje to za pozytywną zmianę. - mruknęła jeszcze, tutaj zgodnie z prawdą.
Pewnie będą obserwowani z cienia. Ale na pewno nie cały czas, w końcu przydupasy Mrocznego miały nie tylko pilnowanie ich na karkach. Mysie móżdżki nie znajdą jednak na nich nic, bo jak na razie, nic niedozwolonego nie zrobili.
Zapadła cisza. Czekała i czekała, a odpowiedź nie nadchodziła. Czyżby jej towarzysz się zamyślił? Szturchnęła go lekko.
- Wszystko dobrze? - wyszeptała - w ich oczach zachowujemy się chyba wzorowo...nie robimy w końcu nic podejrzanego, a naszych rozmów nie słyszą... – mruknęła, chcąc go nieco uspokoić by tak się nie martwił, bo jeszcze nie było w końcu o co.
Kocur po jej kuksańcu zaraz szybko się poprawił, słysząc jej pytanie.
- Tak. Dobrze. Może i wzorowo, ale to nie oznacza, że jesteśmy niewinni. Nie są głupi. – odpowiedział na to, o co wcześniej pytała.
- Niestety. Ale niczego nam nie mogą zarzucić. A karanie nas bez powodu, wiąże się z pewnym ryzykiem mimo wszystko... - mruknęła.
Po chwili zostały przydzielone patrole. I kto został do nich wybrany? Ona, Tchórzliwy, Chłodny Omen...i Sosnowa Igła. Nosz…to była wyraźna ingerencja zastępczyni, śmierdząca złotą na kilometr. Zrobiła im patrol mieszankę wybuchową. Pachołki jej brata plus ona i Tchórzliwy Upadek. Do tego jednym z tych pachołków była dręczycielka Łasicy. No cóż. Na szczęście chyba Chłód nic wielkiego do nich nie miał i z własnej inicjatywy nie zacznie im bruździć. Oby…
Postanowiła uważać na tym patrolu, bo mimo wszystko, mógł być przykrywką do czegoś większego. Raczej nie, ale ostrożności nigdy za wiele. Patrol się zebrał, po czym wyruszyli.
Jej potencjalny sojusznik którego sympatię chciała sobie zaskarbić, ciągnął się na tyłach, nie chcąc pewnie mieć do czynienia z Sosnową, która co chwila oglądała się za ramię, sprawdzając czy za nimi podąża. Droga mijałaby im w ciszy, gdyby nie bura, która rzucała od czasu do czasu swoje komentarze odnośnie czekoladowego, co było puszczane mimo uszu nawet przez Chłoda. Do tego to, że syn Ości ignorował jej słowa, ewidentnie podnosiło ciśnienie kotce, co było naprawdę przyjemne do oglądania z perspektywy Nocnej.
Szła sobie w ciszy obok Łasicy, napawając się tym widokiem.
<Łasico?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz