Deszcz.
Krople uderzały rytmicznie o mokrą ziemię. Mróz. Zimny wicher szargał futrami wojowników. Głód. Tańczył w ślipiach mieszkańców Klanu Klifu.
Myszek siedział skulony. Jego ciało drgało. Ze zmęczenia, z głodu, z mrozu. Para pobrązowiałych ślip spojrzała na niego. Ciarki przeszły po nim. Zerwał się na łapy. Nikt nie chciał poczuć gniewu lidera. Nie po tym co ostatnio wydarzyło się na Zgromadzeniu. Nie po tym jak szaleństwo płonęło w jego spojrzeniu. Nie przypominał siebie. Nie był Miętowym Strumieniem, którego znali. Z którym się wychowali. Z którym razem walczyli, polowali i opłakiwali najbliższych. Był kimś innym. Kimś kogo imienia nikt nie chciał sobie przypomnieć.
— Myszku, chcesz razem iść na patrol?
Wesołe zielone ślipia Koperka wyróżniały się wśród ponurych pysków. Myszek skrzywił pysk w coś na kształt uśmiechu. Dawny uczeń był jedynym kotem, z którym czuł się chociaż trochę bezpieczny. Chociaż trochę mniej przygnieciony swoimi zbrodniami. Kiwnął łbem. Skierowali się w stronę wyjścia z obozowiska. Uciekli przed palącym spojrzeniem brązowych ślip lidera. Przed mrokiem i złem jakie wypełniało ich obozowisko.
Las był spokojniejszy niż zazwyczaj. Suche liście opadały na ziemię, by zgnić w błocie. Mrówki snuły się przez podmokłe szlaki. Biedronki szukały schronienia przed deszczem. Uporczywe komary zbierały się w chmary. Robaki przejęły władzę nad lasem. Namnażały się w upolowanych piszczkach. Niszczyły pomniejszą roślinność.
Niczym najeźdźcy podporządkowywały sobie ich tereny.
— Spójrz na niego. — miauknął Koperkowe Futro.
Mysi Krok podszedł do kocura. Pod jego łapami spacerował czerwony robak. Czarne odznaczenia na jego grzbiecie układały się w koła i trójkąty. Wyróżniał się na tle szaro-burego świata. Mimo przeszkód przedzierał się przez błoto do swojego gniazda pod lipą.
— M-myślisz, że są jadalne...? — wydusił z siebie Myszek.
Koperkowe Futro uśmiechnął się lekko.
— Popielaty Grzbiet kiedyś po kocimiętce zjadła i nie wyglądała na zachwyconą. — poinformował go z nostalgią w głosie.
Nostalgia. Dawne i spokojne czasy wydawały się tak odległe. Strach i głód stał się nową rutyną. Lęk przed śmiercią codziennością.
Klan Gwiazd ich opuścił.
Mysi Krok był bardziej niż tego pewien.
Myszek siedział skulony. Jego ciało drgało. Ze zmęczenia, z głodu, z mrozu. Para pobrązowiałych ślip spojrzała na niego. Ciarki przeszły po nim. Zerwał się na łapy. Nikt nie chciał poczuć gniewu lidera. Nie po tym co ostatnio wydarzyło się na Zgromadzeniu. Nie po tym jak szaleństwo płonęło w jego spojrzeniu. Nie przypominał siebie. Nie był Miętowym Strumieniem, którego znali. Z którym się wychowali. Z którym razem walczyli, polowali i opłakiwali najbliższych. Był kimś innym. Kimś kogo imienia nikt nie chciał sobie przypomnieć.
— Myszku, chcesz razem iść na patrol?
Wesołe zielone ślipia Koperka wyróżniały się wśród ponurych pysków. Myszek skrzywił pysk w coś na kształt uśmiechu. Dawny uczeń był jedynym kotem, z którym czuł się chociaż trochę bezpieczny. Chociaż trochę mniej przygnieciony swoimi zbrodniami. Kiwnął łbem. Skierowali się w stronę wyjścia z obozowiska. Uciekli przed palącym spojrzeniem brązowych ślip lidera. Przed mrokiem i złem jakie wypełniało ich obozowisko.
Las był spokojniejszy niż zazwyczaj. Suche liście opadały na ziemię, by zgnić w błocie. Mrówki snuły się przez podmokłe szlaki. Biedronki szukały schronienia przed deszczem. Uporczywe komary zbierały się w chmary. Robaki przejęły władzę nad lasem. Namnażały się w upolowanych piszczkach. Niszczyły pomniejszą roślinność.
Niczym najeźdźcy podporządkowywały sobie ich tereny.
— Spójrz na niego. — miauknął Koperkowe Futro.
Mysi Krok podszedł do kocura. Pod jego łapami spacerował czerwony robak. Czarne odznaczenia na jego grzbiecie układały się w koła i trójkąty. Wyróżniał się na tle szaro-burego świata. Mimo przeszkód przedzierał się przez błoto do swojego gniazda pod lipą.
— M-myślisz, że są jadalne...? — wydusił z siebie Myszek.
Koperkowe Futro uśmiechnął się lekko.
— Popielaty Grzbiet kiedyś po kocimiętce zjadła i nie wyglądała na zachwyconą. — poinformował go z nostalgią w głosie.
Nostalgia. Dawne i spokojne czasy wydawały się tak odległe. Strach i głód stał się nową rutyną. Lęk przed śmiercią codziennością.
Klan Gwiazd ich opuścił.
Mysi Krok był bardziej niż tego pewien.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz