- Myślisz, że jestem głupia? - Warknęła kotka. - Myślisz, że nie myślałam o zemszczeniu się na Piasko...
Zamilkła. Nic więcej nie zamierzała temu durniowi powiedzieć. Prychnęła, nie kończąc zdania. Już i tak pewnie się domyślił, że nienawidziła Piaskowej Gwiazdy. Nic straconego.
- Wiesz, co sprawia, że pęka mi żyłka? - Zapytała z warkotem w stronę kocura, czując, jak przez jej ciało przebiegają spazmy energii. Ledwo się powstrzymywała od splunięcia mu w ten durnowaty pysk jeszcze raz. - Kiedy próbujesz udawać milutkiego. Tak, jakbyś nigdy w życiu nie cieszył się z mojej krzywdy. A teraz jeszcze mówisz takim tonem, jakbyśmy byli co najmniej cholernymi przyjaciółmi. Albo to ty jesteś głupi i masz inteligencję mniejszą od myszy, albo wydaje ci się, że jestem nieświadoma jak pierdolony kociak. Radziłabym ci odwalić się od mojego życia prywatnego.
Uśmiech Jastrzębiego Cienia wydawał się złowieszczy w cieniu drzewa.
- Chcę tylko pomóc, Kamienna Agonio - Miauknął tym niewinnym, sztucznym głosem, a kotce już zebrało się na wymioty. - Nie pomyślałbym, że ktoś taki jak ty przeżywa śmierć bliskich.
- Zamknij się już - Syknęła. - To moja rodzina! Wypierdalaj stąd ze swoim durnym głosem. Samo słyszenie twojego pierdolenia sprawia, że mam ochotę ukatrupić cię tu, wybebeszyć i postawić na palu. Żebyś tylko nie siedział wciąż w swojej milutkiej, bezpiecznej bańce na terytorium Klanu Wilka! Nawet sekundy byś nie przeżył w Klanie Burzy bez swojej pierdolonej mamusi, kimkolwiek ona jest!
Jastrzębi Cień nie byłby sobą, gdyby dał sobie spokój. Kamienna Agonia wiedziała, że będzie brnął dalej, czerpał przyjemność z jej wybuchów i... Cholera, dlaczego znał tyle jej słabych punktów?! Nigdy nie był w Klanie Burzy w jej obecności! Ona była już w Klanie Wilka. A mimo to wiedział więcej, niż powinien. To nie było w porządku. Wiedział zbyt dużo. Był zastępcą. Pierdolony kretyn. Przyrzekła sobie, że jeśli kiedykolwiek znajdzie go samego poza swoją bezpieczną izolatką, to poderżnie mu gardło bez wahania. Czy gdyby dowiedział się o tym, że jest morderczynią, przestałby być taki zuchwały? Podkuliłby ogon jak pierdolony kociak?
Pokręciła głową. Bez względu na to, co zrobiła, i tak wiedział już zbyt wiele. Nie zamierzała mu mówić niczego więcej. Nie zasługiwał nawet na garstkę informacji, które posiadał. Kotka podniosła brodę, starając się uspokoić nerwy.
- nie mam zamiaru mówić ci niczego, co dzieje się w Klanie Burzy. Ale jestem pewna, że gdybyś urodził się właśnie tam, może byłbyś mądrzejszy niż teraz. Teraz jesteś głupszy od kociaka i myślisz, że możesz mną manipulować przez to, co wiesz. Nie mieszaj się w moje sprawy. Nie mam do ciebie cierpliwości - Warknęła, spoglądając mu w oczy. Nie chciała pozwolić, żeby tak sobie z nią pogrywał. Jeśli tak zostanie, to zaraz będzie wiedział tak dużo, że będzie gotowy zaatakować Klan Burzy. Kto wie, co chodzi po głowie zastępcy? To już przestało być zabawne. Kamienna Agonia czuła, że jeśli dłużej będzie to robił, to wszystko co pozostanie z jej serca pęknie. Żałowała, że była zbyt dumna, by poprosić kogoś o wsparcie emocjonalne, które Jastrzębi Głąb kompletnie jej zniszczył. W środku miała już aktywny wulkan, który był gotowy niedługo wybuchnąć, jeśli ten kretyn wypowie choć jedno słowo. Był idiotą! Nawet nie wiedział, jak wiele smutku już przeżyła, a uśmiechał się do niej, usatysfakcjonowany, że udało mu się ją prowokować! Miała tego dość i chciała już po prostu rzucić mu się na szyję i zakończyć jego głupi, marny żywot. Ale nawet na to nie zasługiwał. Zasługiwał na najokropniejszą ze śmierci! Kimkolwiek jest ten pierdolony morderca, mógł zabić Jastrzębia, a nie Świerszczowy Skok!
<Jastrząb?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz