Wpatrywała się w spokojnie płynący strumyk, co jakiś czas zerkając na niezadowoloną Olchę u jej boku. Ruda kotka machała ogonem na boki, warcząc i prychając pod nosem, że powinny zostać w obozie. Że to, co wymyśliła sobie Iskrząca było niczym gwóźdź do trumny.
Ruda co rusz powtarzała jej, że przecież i bez nocnych wycieczek poza obóz Szczaw siedzi jej na ogonie.
Obserwuje każdy ruch i tylko czeka, by ją podkablować.
— Przecież łyknął to, że jesteśmy razem — miauknęła spokojnie Iskierka, owijając kitą swoje łapy. Olcha na uderzenie serca przystanęła, napinając mięśnie, które było dobrze widoczne pod jej krótkim futrem.
Syknęła.
Prychnęła.
Chyba nawet się zarumieniła.
— T-to nic nie znaczy! M-może... Może i tak za nami łazić, żeby się upewnić! — rdzawa zakołysała ogonem na boki, gdy na moment straciła równowagę, kiedy to szylkretka pacnęła ją łapą.
— Przecież po to tu jesteś — miauknęła spokojnie, liżąc ją po policzku. Olcha ponownie zesztywniała, odwracając wzrok.
Iskrzący Krok zachichotała.
— Chyba twój kochaś lezie — kotka sprawiała wrażenie, jakby w jej gardle utknął kłak. Nieprzyjemny warkot, do tego obrzydzenie na pysku tylko zdradzały niezadowolenie wojowniczki. Iskrząca nie rozumiała jej zachowania. Miały umową między sobą i chociaż były blisko ze sobą bardziej niż przedtem - nadal sądziła, iż ona obowiązuje.
Przez chwilę jej głowę wypełniła myśl, że Olcha niby się w niej naprawdę zakochała. Szybko ją jednak porzuciła. To było niemożliwe.
Tylko się przyjaźniły.
Żółte ślepia skierowała w stronę burej postaci, która w świetle księżyca wyglądała piękniej, niż sądziła. Zarumieniła się z lekka i aż dziękowała przodkom, że dzięki nocy tego nie widać. Wróblowa Gwiazda szedł w ich kierunku dziarskim krokiem, jednak kiedy dostrzegł Olchę, która posyłała mu mordercze spojrzenie, przystanął w półkroku.
Iskra pokonała strumyk w kilku susach, mocząc przy tym swoje łapy.
— Wróbelek! — miauknęła z radością, ocierając się o policzek przyjaciela. Serce zabiło jej szybciej, gdy tylko przytuliła się do jego ciemnego futra — Tak się cieszę! — szepnęła, jej wąsy zadrżały z ekscytacji.
— Idę zapolować, żeby ten obwieś się nie przyczepił. Nie połknijcie się — Olcha nawet nie kryła swojego zadowolenia, przez uderzenie serca obserwowała, jak dwójka kotów przekracza strumyk, znajdując się teraz na terenie klifiaków — Zrób jej coś, to żaden wilczak nie znajdzie twojego truchła
— Olcho, przestań! — Iskrzący Krok fuknęła na przyjaciółkę, która uśmiechnęła się kwaśno, po czym potruchtała w stronę wyższej trawy.
Wojowniczka odetchnęła głęboko, kuląc uszy.
— Wybacz za nią, proszę... Nie wiem co ją ugryzło — stęknęła, próbując ukryć nerwy — W obozie wszystko było dobrze. Zrobiła się taka, kiedy poprosiłam, żeby mnie kryła — szepnęła, wzdychając ciężko. Owinęła ogonem swoje łapy, czekając na odpowiedź burego. Miała nadzieję, że jej wybaczy.
< Wróbelku? Wybacz, ze tak długo ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz