Potrójny Krok jak zwykle tryskał energią i dobrym humorem. Wróblowa Gwiazda ostatnim wysiłkiem woli powstrzymał jeżące się na grzbiecie futro.
Był naiwny myśląc, że ten lisi bobek się czegokolwiek nauczy. Przynajmniej tyle, że miał go z głowy. Jego i całą sprawę z Pokrzywową Łapą.
- Cieszę się, że się dogadujecie - miauknął lodowatym tonem. - Myślałem nad zakończeniem kary Pokrzywowej Łapy, ale skoro tak dobrze wam idzie, popracujecie jeszcze trochę razem.
Nie zważając na krzyki protestu medyka, odwrócił się na pięcie i odszedł w stronę lasu. Wściekle rzucił się w stronę nieuważnego ptaka, który stanął mu na drodze. Oczywiście chybił, co zdenerwowało go jeszcze bardziej. Warknął pod nosem, przeklinając medyka i siebie, że zachowuje się jak kocię.
- Łaski bez - mruknął, odchodząc w las.
Po paru krokach zawrócił, przypominając sobie, że obiecał Modrzewikowi, że zapolują razem.
*time skip, obecne czasy*
Nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Po tym, co stało się na zgromadzeniu…
Po jego grzbiecie przebiegł dreszcz.
Nadchodziła burza. Miał nadzieję, że klan ją przetrwa.
Wstał, nie mogąc usiedzieć w legowisku. Modrzewika nie było, poszedł na polowanie z Północnym Mrozem. Cieszył się, że tak dobrze się dogadują, choć najchętniej nie odstępował by partnera na krok. Nie teraz.
Postanowił iść do Borsuk. Ostatnio była jeszcze bardziej zimna i opryskliwa niż zwykle. Zauważył, że po tym co się stało, przestała spędzać czas z Jastrząb, a gdy kocice pojawiały się obok siebie, atmosfera stawała się tak gęsta, że można było ją kroić pazurem. Coś między nimi było. I Wróblowi ciężko było uwierzyć, że była to nienawiść. Nie po tym, co usłyszał od Jastrząb. No i jednak trochę znał swoją siostrę.
Kiedy tylko postawił łapę na zewnątrz, do jego nosa dotarła woń świeżego lasu. Rozejrzał się i dostrzegł dwie znajome sylwetki. O wilku mowa. Jastrzębi Podmuch i Słoneczna Myśl. Kotki minęły go nawet nie zauważając, pochłonięte rozmową.
- Przecież nic się nie stało… - broniła się ruda.
- Nic, tylko nie widzisz na jedno oko - syknęła ironicznie niebieska. - Ile jeszcze miałaś zamiar czekać?
- Oj nie bądź zła, myślałam, że samo mi przejdzie. I nie chciałam zostawiać dzieci…
- Tak, bo lepiej być ślepa, niż kazać im chwilę poczekać. Czasami nie mam do ciebie siły…
- Ale i tak mnie uwielbiasz. - Słoneczna Myśl otarła się o siostrę. Ta burknęła coś niezrozumiałego i zniknęły w legowisku medyka.
Wróblowa Gwiazda mimowolnie się uśmiechnął. Uśmiech spełzł jednak momentalnie z jego pyska, gdy w zasięgu jego wzroku pojawiła się Lodowata Łapa. Kaszląca. Krwią.
- Klanie Gwiazdy - jęknął.
<Trójko? Zabawę czas zacząć! ^^>
Wyleczona: Słoneczna Myśl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz