Słuchała “opowieści” mamy z niejakim zainteresowaniem. Zazwyczaj puszczała mimo uszu takie bzdety, ale teraz zawrócenie głowy matce, było najwyraźniej owocne. W końcu intrygujące historie, nie wiadomo skąd wzięte, zajęły ją dostatecznie. Nigdy nie skupiła się na czymś bardziej, jak na tym czymś. Ogień? Lód? Słyszała, że coś takiego istniało. Ogień, palący i bezlitosny. Lód, mroźny oraz śliski. Ale co miało jedno do drugiego? Jedno było ciepłe, drugie nie? O to chodziło? Najwyraźniej, bo o niczym innym nie wiedziała. Mama wyglądała niczym w swoim żywiole. Opowiadała bardzo długo. Czemu nigdy nie otworzyła pyska by im przedstawić TAKĄ (czyli intrygującą) babeczkę? Ale to nie wszystko. Zakończyła zbyt wcześnie. Dowiedzieli się jedynie, że potem żyli w jednosi czy innym dziwnym słowie. Co to miało niby oznaczać! Aha, to była jednośĆ. Z tym Ć na końcu. Trudno było jej to dobrze wypowiedzieć. Przynajmniej tak sądziła, nie otworzyła do tej pory mordki co mogło świadczyć o chęci przemówienia. Mama widziała to nader rzadko. Do morderczyni miała respekt. Była niby troskliwa i te tego, ale… ZABIŁA. To słowo mówiło samo za siebie. Była zła. A do tego straszna. Zazwyczaj starała się trzymać jej z daleka ale nie potrafiła. W końcu, każdemu trzeba pomagać. Starała się wyrwać ze żłobka tylko dlatego, by jej pomóc. Wtedy szybciej by wróciła do kociarni a tam by się może lepiej poznali. Zrozumieli. Całą rodziną?
Nawet nie zauważyła, kiedy jej mama wlepiła w nią zaciekawione ślepia. Nie lubiła jak ktoś się w nią tak wpatrywał. Było to nader rozpraszające i niemiłe. Puściła tą zniewagę bez zbędnych pretensji, ale potrząsnęła głową próbując pozbyć się niefajnych myśli.
- Koniec? - powiedziała. To stwierdzenie mogło mieć kilka znaczeń. Albo pytanie czy to aby na pewno koniec, koniec z wyrzutem, koniec ze szczęściem. W jej przypadku, chodziło o pierwsze.
- Powtórzysz? - miauknęła do niej Orzech, a Echo fuknęła cicho. Jak ona mogła! Czy… Naprawdę już nie potrafiła jej słuchać? Jak!?
- Koniec? - szepnęła głośniej. Może jej chodziło o to, że powiedziała za cicho? Pewnie tak. Mówiła dość cicho ale dało się przyzwyczaić.
- Tak. Już koniec.
- A co się stało? - zapytała? Powinna dodać jeszcze słowo "później" lecz nie chciało jej się powtarzać.
- Kiedy?
- Później! - drążyła dalej. Jej mama musiała wiedzieć! Opowiadała bajkę, to niech określi co się z nimi jeszcze działo. Słowa "żyli w jednośCI" były dla niej niezbyt zrozumiałe. Była tylko kociakiem! Czego od niej oczekiwała? Że zrozumie górnolotne wypowiedzi dorosłych?
Nawet nie zauważyła, kiedy jej mama wlepiła w nią zaciekawione ślepia. Nie lubiła jak ktoś się w nią tak wpatrywał. Było to nader rozpraszające i niemiłe. Puściła tą zniewagę bez zbędnych pretensji, ale potrząsnęła głową próbując pozbyć się niefajnych myśli.
- Koniec? - powiedziała. To stwierdzenie mogło mieć kilka znaczeń. Albo pytanie czy to aby na pewno koniec, koniec z wyrzutem, koniec ze szczęściem. W jej przypadku, chodziło o pierwsze.
- Powtórzysz? - miauknęła do niej Orzech, a Echo fuknęła cicho. Jak ona mogła! Czy… Naprawdę już nie potrafiła jej słuchać? Jak!?
- Koniec? - szepnęła głośniej. Może jej chodziło o to, że powiedziała za cicho? Pewnie tak. Mówiła dość cicho ale dało się przyzwyczaić.
- Tak. Już koniec.
- A co się stało? - zapytała? Powinna dodać jeszcze słowo "później" lecz nie chciało jej się powtarzać.
- Kiedy?
- Później! - drążyła dalej. Jej mama musiała wiedzieć! Opowiadała bajkę, to niech określi co się z nimi jeszcze działo. Słowa "żyli w jednośCI" były dla niej niezbyt zrozumiałe. Była tylko kociakiem! Czego od niej oczekiwała? Że zrozumie górnolotne wypowiedzi dorosłych?
<Orzech? Możesz dać skipa >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz