W zaciszu sennego okrycia zupełnie nie była przygotowana na pojawienie się Żabki zaraz przed jej nosem, toteż mina starszej musiała wyglądać na co najmniej zdziwioną, a nawet lekko zaniepokojoną. Coś się stało, że przyszła o takiej porze? Ledwie świtało… Prośba o wyjście na zewnątrz tylko utwierdziła ją w podejrzeniu, że coś musiało być nie tak. Potrzebowała chwili, aby się dobudzić i móc myśleć odpowiednio do sytuacji.
Las tak wczesnym rankiem wyglądał całkiem czarująco. Delikatna, niska mgła sprawiała wrażenie, że po zazwyczaj twardej ziemi szło się jakoś tak lekko, choć powinno być raczej na odwrót. Zimne, różowe barwy nieba przebijały się między drzewami, jeszcze nie ustępując całkiem słońcu, jakby jeszcze nie chciały, żeby to ono zgarnęło dla siebie całą uwagę wszystkich kotów.
Po pewnym czasie marszu, który zdawać by się mógł zwykłym spacerem, dotarły do odpowiedniego, według Żabki, miejsca. Usiadły pod okazałym drzewem. Ah, jak cicho i spokojnie. Miedź postawiła baczniej uszy na słowa przyjaciółki. Oh, nie sądziła, że przyjdzie jej zostać doradcą w sprawach sercowych akurat w tej chwili. Z drugiej strony, już się bała, że chodzi o coś jeszcze poważniejszego i mniej przyjemnego, więc zawsze mogło być gorzej. Westchnęła, zamyślając się z rozmarzeniem, aby po chwili otworzyć pyszczek i wypuścić z niego parę ostrożnie dobranych, gładkich słów, delikatnym i uspokajającym tonem:
– A czy ty go kochasz? – nie dała jej jednak czasu na odpowiedź, ciągnąc dalej – dobrze jest głęboko zastanowić się nad swoimi uczuciami, bez ukrywania ani pomijania żadnego z nich, nie owijając w bawełnę. I nie powinnaś się ich bać, nawet negatywne uczucia to nic złego, każdy je odczuwa. Chociaż to te pozytywne są dużo bardziej skomplikowane i wymagają czasu, aby je zrozumieć. Pomyśl, co czułaś przy każdym waszym spotkaniu. A jak już się doszukasz czegoś w tym serduszku, to pędź powiedzieć Leszczynowej Bryzie, bo on pewnie sobie futro wyrywa ze stresu – zachichotała.
Zmieniła pozycję i zamiast siedzieć naprzeciwko Żabiego Skoku, usadowiła się zaraz obok niej, jednak nie za blisko, aby nie naruszyć jej przestrzeni osobistej. Otuliła ją delikatnie swoim puchatym, miękkim ogonem, starając się dodać jej otuchy. Długo trwały w milczeniu. Nie przeszkadzało to Miedzi, nie popędzała przyjaciółki, wiedziała, że potrzebuje czasu. Niech dostanie go tyle, ile tylko zapragnie.
— Ja... Chyba tak. Czuję się przy nim bezpiecznie i lubię jego towarzystwo. Zraniłam go swoim odejściem. Nie chciałam…
Pokiwała z wolna głową, dwukrotnie. Kolejna chwila ciszy.
— Ale co z Pszenicą?
Pointka zerknęła na chwilę młodszej w oczy.
– Oh, wiesz, miałam praktycznie ten sam problem, tylko od drugiej strony. Igła miał wcześniej Gęsie Pióro, bałam się, że wchodząc z nim w związek, zranię jej uczucia. Ale myślę, że i ona, i Pszenica chcą, aby ci, których kochali, żyli szczęśliwie.
Zmrużyła lekko oczy, unikając niesfornych promieni słońca, właśnie wynurzonych zza drzew.
<Żabko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz