Kotka zwolniła dopiero wtedy, gdy wyczuła zapach zwierzyny i to gdzieś niedaleko. Wtedy jej kroki zrobiły się ciche, wyćwiczone, powolne. Kotka przypadła do pozycji łowieckiej. W powietrzu unosił się zapach myszy, świeży i mocny. Znaczyło to, że zwierzątko kryło się gdzieś niedaleko, pewnie w pobliskiej wysokiej trawie. Samotnika przystąpiła do polowania, było to jedno z zajęć które bardzo dobrze umiała. Była wręcz w tym mistrzynią, mimo że nie polowa dla klanu a dla siebie. Poza tym ta umiejętność zapewniała jej przetrwanie. Kotka składała się powoli, łapa z łapą, aż znalazła się bardzo blisko miejsce dźwięku. Ciche popiskiwanie rozległo się bardzo blisko, akurat w momencie gdy wybiła się z tylnych łap i z wysuniętymi pazurami, wskoczyła na mysz, przecinając ją do ziemi i zagryzając. Zwierzątko przestało się ruszać, kotka mogła się posilić. Jej brzuch został od razu napełniony, przez co zamruczała krótko. Natychmiast ponownie wróciła do stojącej pozycji, gdy za nią rozległ się kolejny szmer. Czyżby wczesny patrol? Z tego co wyniosła z życia w Klanie Burzy wiedziała, że patrole o tej porze nie chodzą, był przecież jeszcze środek nocy, słońce nawet nie pojawiło się na horyzoncie. Wywróciła oczami. Czyżby samotnicy, których spotkała blisko granicy z Klanem Burzy, postanowili za nią podążyć? Jeśli tak, mogli liczyć się z pazurami na swoich pyskach. Kotka nie pozwoli sobie w myszy dmuchać! Odwróciła się, ale nie dostrzegła niebieskiego i biało-czarnego futra. Wstała na równe łapy. Intensywny zapach drugiego kota był jednak zbyt wyraźny, żeby mogła go ot tak zignorować. Kotka pozostawiła wysunięte pazury, zjeżyła również lekko sierść. Nie musiała długo czekać na intruza. Liliowa kotka o niezbyt wysokim wzroście, ale pokaźnej sylwetce, krótkim ogonie i bliźnie na pysku, wpatrywała się w nią w milczeniu.
— No pięknie, kolejny lisi bobek, czego chcesz? — syknęła Ryjówka. Coś czuła, że nieznajoma również mogła być na polowaniu, albo chcieć odebrać jej potencjalną zwierzynę.
Samotniczka nie była chętna do rozmowy. W jej brązowych oczach Ryjówka widziała pustkę. Dziwna to była samotniczka, oj dziwna. Chyba pierwszy raz miała do czynienia z takim przypadkiem. Liliowa kotka zmrużyła oczy i ruszyła dalej, zupełnie ignorując szylkretkę. Ryjówka prychnęła pod nosem i wywróciła oczami, zanim ruszyła za nią, oczywiście niezadowolona z faktu, że została tak bardzo zignorowana. Nieznajoma szła przed siebie, co jakiś czas zerkając w niebo albo bo mamrocząc coś pod nosem. Ryjówka nie potrafiła zrozumieć jej miałknięć. Miały w sobie coś dziwnego, innego, obcego. To jej się całkiem spodobało, dlatego szła dalej za samotniczką, która świadoma obecności drugiej kotki, zaczęła przyspieszać.
— Strasznie jesteś płochliwa. — stwierdziła Ryjówka.
Nieznajoma zatrzymała się i posłała córce Słonika gniewne spojrzenie, zanim ponownie rozpoczęła swój marsz. Oczywiście szylkretowa kotka wciąż jej towarzyszyła, nie zostawiając nawet na krok. Zdołała wychwycić z tej dziwnej nowy "wiatr", "deszcz", "słońce", "chmury". Przekrzywiła głowę.
— Ty to jakaś niezrównoważona psychicznie jesteś.
Liliowa ponownie się zatrzymała.
— Odczep się. Nie znamy się. Nie gadamy. — wymruczała swoim zachrypniętym głosem. Brzmiała tak, jakby od dawna się do żadnego innego kota nie odzywała.
Ryjówka burknęła pod nosem.
— Najpierw zacznij gadać, co za dziwną mową się posługujesz. To ten sławny język lisów?
Nie do końca pamiętała, skąd o nim usłyszała, ale chciała się nauczyć tej mowy. Z pewnością bardzo by jej się przydała.
— Jeśli nie powiesz, to zrobię ci krzywdę. Chcesz tego?
Oczywiście kłamała. Nawet jeśli dzięki Bursztynowej Łapie posiadała podstawową wiedzę o ziołach, to wciąż ranami nie zamierzała ryzykować, a każdy spór mógł się nimi zakończyć.
— Mowa lisów to trudna sztuka. Może ci o niej opowiedzieć szamanka z daleka. Ona i jej towarzysz zamieszkali za Ogrodzeniem. Tam dużo kotów być. — skrzywiła się i podniosła wzrok na niebo. — Będzie dzisiaj słonecznie, gdy tylko dzień wstanie. Chociaż wiatru nie zabraknie. Idę dalej.
Ryjówka westchnęła ciężko.
— Jesteś dziwna. — mruknęła, ale poszła za nią dalej. Zaciekawiła się teraz nie tylko tajemniczą szamanką, znająca lisią mowę, którą na pewno musiała odnaleźć, ale również mową liliowej. I takim oto sposobem Ryjówka nauczyła się rozumieć las.
9 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz