- Makowa Łapo, razem z Pylistym Czołem zdecydowaliśmy, że już czas, abyś został wojownikiem. Bądź gotowy o zachodzie słońca – oznajmił poważnie, prosto z mostu lider, gdy koty zajęły miejsca. Sprawiło to, że uczeń zawiesił się na chwilę, tępym wzrokiem wpatrując się w ojca. Minęło dobre kilka uderzeń serca, nim otrząsnął się i pokiwał powoli głową. To oświadczenie wywołało w nim wiele sprzecznych uczuć. Już czas? Otrzymując pozwolenie na odejście, skierował się ku wyjściu, po chwili jednak się zatrzymując. Spojrzał niezidentyfikowanym wzrokiem na lidera i otworzył pyszczek, by coś powiedzieć, jednak najwidoczniej się rozmyślił, gdyż zaraz go zamknął. Następnie Mak bardzo szybko ulotnił się z tamtego miejsca, tym razem udając się do legowiska uczniów. Musiał to wszystko sobie na spokojnie przemyśleć i przetrawić. Oraz oczywiście przygotować się do ceremonii.
~*~
Rozbrzmiało zawołanie na zebranie klanu. Makowa Łapa niespiesznie, nadal z nieobecnym wzrokiem, wyszedł z legowiska uczniów i stanął przed nim na chwilę. Rozejrzał się po wszystkich kotach, czując chwilowe zdenerwowanie. Wiedział, co za chwilę nastąpi, a to napawało go jednocześnie radością, złością i strachem. Tak, był szczęśliwy, przecież wreszcie stanie się tym, kim od zawsze chciał być – wojownikiem. Uczucie to jednak przyćmiewała szczególnie złość, która właściwie pojawiła się u niego już dawno, spowodowana długim wyczekiwaniem na otrzymanie wojowniczego imienia. Mianowanie Pszczelego Żądła było już tak dawno temu, że kocur zdążył zapomnieć, co czuł w tamtej chwili. Jednak mianowanie jego kuzynek... Było czynnikiem zapalnym. Pamiętał doskonale to wydarzenie. Siedział gdzieś na uboczu, czując narastający w sobie gniew. Jego ojciec postanowił nadać tym kotkom nowe imiona, mimo że trenowały krócej i były od niego młodsze. Własnego syna tak upokorzyć. Faworyzacja.Tyle czasu kocur poświęcił na treningi, a te kupy futra zostały wojownikami przed nim, podczas gdy on nadal był najstarszym z uczniów. Niesprawiedliwość. Słysząc i widząc wszystko na ceremonii, kocur patrzył na szylkretowe z tak wielką nienawiścią, że gdyby wzrok potrafił zabijać, kotki umarłyby już na kilka sposobów. Złość miała swe miejsce w jego sercu również z powodu wydarzenia sprzed księżyców, kiedy to Potokowa Gwiazda mianował Liliową Sadzawkę i późniejszego, kiedy swe imię otrzymał Lisie Serce. Czemu nie zrobił tego samego z nim?! Nie, on musiał pokazać swojemu synu, jak niewiele dla niego znaczy – tak tłumaczył to sobie rudzielec. To powodowało jego tak ogromną wściekłość, że można mu było pogratulować panowania nad sobą. Natomiast strach? To uczucie było nieco odmienne od poprzednich, głównie dlatego, że nie było tak blisko związane z jego rodziną. Strach przed tym, co dalej. I nie, nie bał się być wojownikiem, nie to go przerażało. Wraz z mianowaniem tracił „napęd”, cel. Dlaczego miał służyć Czystej Gwieździe, skoro osiągnął już to, czego zawsze chciał, skoro został wojownikiem? Tak, nadal chciałby zostać zapamiętanym, jednak nie widzi, by cokolwiek do tego prowadziło. A przynajmniej nie na tej drodze. Może poradzi sobie sam? Tylko co z czarną kocicą? Na pewno nie da mu tak po prostu odejść. Co teraz?
- Makowa Łapo, wystąp – te słowa jakby go obudziły. Nie zauważył, gdy koty zebrały się przy przywódcy. Nie zauważył, również, gdy znalazł się na brzegu zgromadzenia, wiedząc, że zaraz zostanie wywołany. Wszystko robił machinalnie. Wystąpił z tłumu, wpatrując się w ziemię i zacisnął zęby, by nie pokazać rozterki, jaka była w jego wnętrzu. - Ja Potokowa Gwiazda jako przywódca Klanu Klifu, wzywam moich szlachetnych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Poznał zasady waszego szlachetnego kodeksu podczas wielu księżyców treningu i jest gotowy, by zostać wojownikiem. Makowa Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan, nawet za cenę życia?
- Przysięgam – z trudem przeszło to kocurowi przez gardło, gdyż mimo pewności w jego głosie, w głębi duszy był świadom, że nie jest to szczera przysięga. Podniósł głowę, patrząc odważnie wprost w ślepia lidera. Jego serce przyspieszyło tempa, gdyż czarny kocur przez chwilę uważnie patrzył w oczy młodszego, przez co ten był pewny, że Potokowa Gwiazda coś dostrzegł. Tylko co?
- A więc mocą nadaną mi przez Klan Gwiazdy, mianuję cię na wojownika. Makowa Łapo, od tej chwili zwać się będziesz Makowym Pazurem. Klan Gwiazdy ceni twą odwagę i lojalność oraz wita cię, jako pełnoprawnego wojownika Klanu Klifu. - czarny podszedł do ucznia i dotknął pyszczkiem jego głowy, na co ten odpowiedział dotknięciem barku kocura. Wokół rozbrzmiało imię nowego wojownika, wykrzykiwane przez tłum zebranych kotów. Jednak nawet gdy lider już się od niego odsunął, informując o czuwaniu, wojownik nie poruszył się w ogóle. Wszędzie słyszał gratulacje i miłe słowa, ale zdawało mu się, że nie są one wypowiadane do niego. Miał wrażenie, jakby był daleko od tego wszystkiego. W głowie dalej rozbrzmiewały mu słowa Potokowej Gwiazdy: „Klan Gwiazdy ceni twą odwagę i lojalność”. Wszystkie z tych wyrazów wzbudzały w nim sprzeczne uczucia, jednak w jego czaszce echem odbijało się szczególnie ostatnie. Lojalność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz