- Umm... hmmm - asystentka medyczki zaczerpnęła głośno powietrza. Co miała odpowiedzieć?! Jesteś tutaj ponieważ mysie móżdżki... to znaczy twoi rodzice, postanowili cię porzucić... Turkawie Skrzydło zacisnęła zęby tak, że aż zabolało. Królowe powróciły do swoich zajęć, pozostawiając ją sam na sam ze Świetlikiem i czającym się w kącie Owockiem.
- Tu będzie teraz wasz dom - zaczęła nieco niepewnie. - To jest Klan Wilka. Przewodzi nami Borsucza Gwiazda, który był tu kilka uderzeń serca temu... - wskazała ogonem na wyjście ze żłobka.
Niebieska koteczka nieufnie zmrużyła oczy, ale nic nie powiedziała.
- A to jest żłobek. Będziecie tu mieszkać przez jakiś czas. - Kocica nawet nie siliła się na uśmiech.
- Wszyscy tutaj mają takie dziwne imiona?
- No, prawie - odparła wymijająco córka Biegnącego Strumienia. - Wojownicy, przywódca i medyczki, czyli między innymi ja.
Nie chciała tu być i zabawiać dzieciaki. Miała zamiar wyjść. W kociarni było duszno i wszędzie unosił się zapach mleka. Teraz było tu pełno małych pędraków, gdy Turkawka dołączyła do klanu, ani jednego. Przestąpiła z łapy na łapę i machnęła nerwowo ogonem.
- Potrzebujecie czegoś? Może coś was boli?
Kotki znowu pokręciły głowami.
- No to idźcie do którejś z królowych. Na pewno się wami zajmą.
W dwa uderzenia serca później Turkawka była już na dworze. W jej boki uderzył zimny wiatr, ale nie dbała o to. Ruszyła w kierunku legowiska medyczki, byle dalej od kociarni.
***
Kilka wschodów słońca później królowe wyprowadziły kocięta na śnieg. Turkawie Skrzydło niemal zakrztusiła się królikiem, widząc wśród nich Owocek i Świetlik. Było jej głupio, że tak nagle uciekła, bez żadnego wytłumaczenia. Obserwowała dzieciarnię spod przymrużonych powiek. Może jej nie dostrzegą? Zje sobie spokojnie królika, po czym odejdzie statecznym krokiem do swojego legowiska... Za późno. Wychodząc ze żłobka Łabędź potknął się o wystający korzeń i pchnął Świetlik idącą przed nim. Koteczka pisnęła nieco zdziwiona i wyrżnęła w śnieg, wprost pod łapy medyczki. Pointka otworzyła szerzej oczy i schwyciła małą za skórę na karku, tym samym wyciągając ją z śniegu.
<Świetlik?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz