Ale, co z Niezapominajką! ona nie ma obojga...
- Nie jesteś moją mamą! - Usłyszałem od mojej siostry.
Chociaż właściwie nią nie jest, ale nic nie zmieni mojej więzi z liliową kotką.
Niezapominajka zaczęła krzyczeć, a po jej futerku płynęły łzy, mocząc jej wąsy a z nich spadając wprost na ziemię by je wchłonęła.
Może tak czuła się liliowa? Chciała, by ziemia ją wzięła do siebie, bo żal i smutek tak bardzo przysłoniły jej obraz tego wszystkiego? Może jej przywiązanie i troską o nas jak o rodzinę odcisnęła w tym momencie zbyt wielkie tętno?
- Ale... - zacząłem, kładąc uszy po sobie.
- Kochanie - Kora patrzyła na mnie, ale ja na nią nie. Widziałem za jej plecami uciekającą siostrzyczkę.
- Słuchaj Mokry, cokolwiek się stanie, nie pozwól by coś stało się tobie i rodzeństwu. Kocham was - mruknęła, wciąż ciężko łapiąc powietrze. Wybuch siostry na pewno był i dla niej uciążliwy, w końcu nas wychowywała, a już wkrótce mieliśmy stać się duzi i wyjść ze żłobka na świat.
Więc dlaczego ta wiadomość tak bardzo mnie nie zasmuca? Skoro mam Sosnową Korę, Szuwarka i Niezaponajke oraz jej brata, to więcej mi nie trzeba. Oraz tatę. Nie musimy być spokrewnieni.
Podrapałem łapką w swój ogon. Wóz albo przewóz, idę za siostrą!
Pobiegłem w jej ślady, gdy tylko mama oddaliła się o parę kroków, idąc do nowych kociaków. Czmychnąłem i biegnąc za słabym zapachem liliowej dotarłem przez otwarte tereny nad rzekę. Długa, średnio rwąca widocznie coś oddzielała.
Po chwili usłyszałem jednak ciche westchnienia. Pobiegłem tam, do niewielkich krzaczków i sterty ulamanych kawałków drzew, gdzie dostrzegłem siostrę. Zajrzałem do niej, jak najciszej i-
- Co chcesz, Mokry?
Przecież tak się starałem! Miałem ją zaskoczyć!
- Cóż... - Mruknąłem- Jestem bo cię kocham, siostrzyczko.
- Co ty bredzisz? Przecież nie jesteśmy nawet rodzeństwem! To wszystko było kłamstwem! - Miauczała żałośnie i głośno.
- Może i było - łapkę położyłem jej na pyszczku - ale to co jest będzie zawsze. Nasza więź, aż do śmierci będziesz moją siostrzyczką, a Sosnowa opiekunką.
- Dlaczego tak to widzisz?! Nie uważasz że to nie sprawiedliwe! Teraz nam to mówić?
- Nie. - Pokręciłem łebkiem.
Kotka zaczęła coś mruczeć do mnie, ale nie słuchałem. Miałem dziwne przeczucie, że coś się zmienia. Jakby ochładza, między nami. Może to z jej strony, a może z mojej? Nie. To chwilowe.
- Morky! UWAŻAJ! - Kotka pisnęła, dopadając mnie, lecz za późno.
Duża łasica naskoczyła na mnie, swoje małe ząbki wbijając w moją łapkę i bok. Szarpała, drapała, jakbym był jej obiadem. Miotałem się i piszczałem, moje jęki były takie przeraźliwe!
Siostra wręcz drżała że strachu, ogon podkulając najbardziej jak mogła.
- Hej! Co się tam dzieje?! - Usłyszeliśmy, ja jednak niewyraźnie.
Po chwili ktoś oderwał ode mnie drapieżnika i złapał za mój kark. Odciągnął na bok, ale któż to był?
- Krwawi! - To była siostrzyczka - z boku!
Faktycznie czułem krew. Ale zabawne, że nie czułem bólu. Powinienem? W końcu mały kociak dla łasicy to pestka.
<Niezapominajka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz