~-~
Pointka obudziła się drżąc z zimna. Mimo swojego półdługiego futra czuła, że zaraz zamarznie na kość. Zamrugała kilka razy i wolno wstała. Gdzie wcięło jej rodzeństwo? Po dłuższym namyśle kotka doszła do wniosku, że pewnie Sroczka znowu wymyśliła jakąś zabawę i zabrała ze sobą Żurawinka… Zimorodkowi nagle przypomniał się wczorajszy wieczór. Ból na chwilę zagościł w jej sercu. Przymknęła oczy i pokręciła główką chcąc odgonić nadlatujące łzy. Szybko pokierowała swe kroki do wyjścia ze żłobka, by zobaczyć się z rodzeństwem, które prawdopodobnie tam teraz było. Kiedy już miała postawić jedną łapę na zewnątrz poczuła gwałtowną zmianę temperatury i ostry powiew wiatru. Otwarła oczy i zdziwiła się kiedy ujrzała oblany śniegiem obóz pełny spieszących się kotów. Ziemie i drzewa pokrywała cienka warstewka białego puchu, a z nieba powoli spadały małe płatki śniegu. Ze środka obozu dolatywały odgłosy radośnie bawiących się kociąt, a Poplamione Piórko stała sama pośrodku tej gromadki. Obok niej siedział liliowy kocurek, którego kotka miała „przyjemność” poznać. Stał z opuszczoną głową, co jakiś czas jakiś kot go zaczepiał, ale on nie chciał włączać się do zabawy. Zimorodek poczuła jak zasycha jej w gardle. Musi go przeprosić za swoje zachowanie, musi. Podeszła niepewnie do grupki.
- Ej, Zimorodek! Chodź pobaw się! – zawołał w jej stronę Żurawinek, ale kotka była wsłuchana w chrzęst śniegu pod jej łapkami, a myśli o wczorajszym zdarzeniu dodatkowo nie pomagały się skupić. Wreszcie kiedy znalazła się koło liliowego przystanęła i spojrzała na niego. Oczy nadal były opuchnięte od płaczu, ale tyle dobrego, że już nie szlochał. - Przepraszam – powiedziała niemal bezgłośnie czekając na reakcję „opętanego” kocurka.
<Kózko? Wiem, że beznadziejnie ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz